poniedziałek, 30 lipca 2012

Rozdział 24


Wiem, wiem. Okrucieństwo mam we krwi. Bawcie się dobrze. Miałam napad głupawki i napisałam bardzo niemądry rozdział.

Odsunąłem się od mężczyzny niechętnie i ciężko westchnąłem. Niestety miał rację. Resztki rozsądku jakie kołatały się jeszcze w mojej głowie pchnęły mnie w stronę kuchni. Ogromnym wysiłkiem woli udało mi się na chwilę skoncentrować, by wysmażyć do Soni krótką notkę na temat miejsca mojego pobytu. Potem odwróciłem się i z radosnym piskiem wskoczyłem prosto w ramiona Avgara.
- Możemy iść do ciebie. Byle szybko. Przez ciebie od tygodnia chodzę napalony i teraz musisz wziąć za to odpowiedzialność – posłałem mu zadziorne spojrzenie. Demon był zadziwiająco opanowany. Obserwował moje wyczyny z pobłażliwym uśmieszkiem. Objął mnie i szepnął do zaczerwienionego uszka.
- Lui, zamknij oczy i złap się mnie mocno – zrobiłem jak kazał. Poczułem lekki zawrót głowy i nieprzyjemny ucisk w skroniach. Ziemia uciekła mi nagle spod stóp. Po kilku sekundach byliśmy na miejscu.
- Już. Możesz mnie przestać tak ściskać – odezwał się rozbawiony Avgar. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że znajdujemy się w znanej mi sypialni. W ogromnym kominku płonął wesoło ogień, będący jedynym źródłem światła w pokoju. Przed nim na kamiennej podłodze leżał puszysty dywanik. Zasłony w wysokich gotyckich oknach były szczelnie zaciągnięte. Mnie natomiast, z wiadomych względów,  zainteresowało zupełnie coś innego. Ogromne łoże z baldachimem wprost zapraszało do miłosnych igraszek.
- Posłuchaj dzieciaku. Możemy się trochę popieścić, ale nic poza tym. Nie chcę żebyś znowu uciekł stąd z dzikim wrzaskiem i poszedł na skargę do ciotki – odezwał się poważnie mężczyzna. Coś tam jeszcze ględził, ale szczerze mówiąc zupełnie go nie słuchałem. Też sobie wybrał porę na takie gadki. Płonąłem z pożądania, a w spodniach czułem bolesną erekcję. Chcę go i będę go miał. Dzisiaj. Natychmiast. Inaczej niezaspokojone pragnienie rozerwie mnie na kawałki.
- Heeej… - krzyknąłem podekscytowany. Cofnąłem się kilka kroków do tyłu z niewinną minką, by potem z rozpędu rzucić się na zaskoczonego demona i przewrócić go na pościel.
- Co ty wyprawiasz głuptasie? Czyżbym był w niebezpieczeństwie? – spojrzał na mnie kpiąco układając się wygodnie na łóżku. Siedziałem mu na udach lekko zmieszany. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji i nie bardzo wiedziałem co mam dalej robić. Byłem jednak zdeterminowany doprowadzić sprawę do końca. Nagle przypomniała mi się scena z dzisiejszego snu, gdzie nagi Avgar pochylał się nade mną, a ja gładziłem dłońmi jego złocistą skórę ramion i imponujące mięśnie. Postanowiłem się przekonać czy moje wyobrażenie było zgodne z rzeczywistością. Zrobiło mi się gorąco. Mężczyzna leżał nieruchomo wpatrując się we mnie płonącymi, szkarłatnymi oczami. Widać było, że nie ma zamiaru w niczym mi pomóc. Zacząłem niecierpliwymi dłońmi rozpinać jego koszulę. W końcu mi się udało. Rozsunąłem ją na boki i aż westchnąłem z zachwytu. Wstyd przyznać, ale dosłownie ślinka napłynęła mi do ust. Zacząłem badać gładkie, twarde ciało drżącymi palcami czując jak staje się coraz cieplejsze. Moją uwagę przyciągnęły dwa kremowe punkciki. Drapnąłem je pazurkiem raz i drugi. Z zadowoleniem usłyszałem zduszony jęk demona. A więc tak ma się zamiar ze mną bawić? Udaje teraz niedostępnego? Chcąc go ukarać pochyliłem się i zacisnąłem ostrożnie ząbki na jego sutkach. Najpierw prawy, potem lewy. Possałem, polizałem i ugryzłem ponownie. Zadrżał. Mocno. Mam cię draniu. Ośmielony tym, że nie poruszył się ani odrobinę zsunąłem się nieco niżej. Skoro mam do wyłącznej dyspozycji to wspaniałe męskie ciało, mogę trochę pokombinować. Odpiąłem mu spodnie i zsunąłem na uda. Z ognistym rumieńcem na twarzy sięgnąłem do jedwabnych bokserek. Pamiętałem, jak bardzo przestraszyłem się za pierwszym razem. Ciekawe czy rzeczywiście był taki ogromny, czy też pobudzona wyobraźnia spłatała mi jakiegoś figla? Zacząłem z zapałem obmacywać przez materiał interesujący mnie organ. W końcu nieśmiało wydobyłem go na wierzch i lekko uścisnąłem.
- Ooo… cholera – wyrwało się z ust Avgara z uporem starającego się ignorować moje manewry. Pokazałem mu język i wróciłem do swojego wielce podniecającego zajęcia. Przejechałem palcem wzdłuż nabrzmiałej żyły i delikatnie postukałem w maleńką dziurkę. Dłońmi rozsunąłem mocniej jego uda i dobrałem się do puszystych jąder. Muskałem je samymi opuszkami palców aż znalazłem interesujący punkt tuż za nimi. Nacisnąłem go  i z zaciśniętych warg demona usłyszałem przeciągły skowyt.
-  Aaaa…. ty mały lisie, nie ujdzie ci to płazem – mężczyzna pstryknięciem palców pozbawił nas obu ubrań, po czym przekręcił nasze ciała. Teraz to ja znalazłem się pod spodem. Położył się na mnie ocierając się pożądliwie po czym przekręcił mnie na brzuch. Zaczął lizać i kąsać moje plecy schodząc w dół. Złapał dłońmi za moje pośladki i rozchylił je szeroko. Nagle włożył szorstki język w moją zaciśniętą dziurkę.
- Ooo…. – zacząłem piszczeć i wić się jak szalony zupełnie tracąc głowę. Nigdy bym nie pomyślał, że to miejsce może być takie wrażliwe. Paląca potrzeba tam gdzieś w środku narastała coraz bardziej. Musiałem coś zrobić. Czułem, że jeśli natychmiast jej nie zaspokoję to zaraz zwariuję. Avgar zastąpił język palcem rozciągając mnie umiejętnie. Ale to było mało. O wiele za mało. Jego potężny penis ocierał się o moje uda. Wyczekałem na odpowiedni moment. Sięgnąłem niespodziewanie do tyłu i nabiłem się na jego członka jednym mocnym pchnięciem. Natychmiast gorzko tego pożałowałem. To co zamroczonemu umysłowi wydawało się świetnym pomysłem okazało się niewypałem. Ból dosłownie pozbawił mnie tchu.
- Nieee..- załkałem i szarpnąłem się do przodu, ale zatrzymały mnie silne ramiona Avgara.
- Nawet nie próbuj uciekać – warknął groźnie łapiąc mnie ostrymi zębami za kark. Przycisnął moją głowę do materaca. Automatycznie mój tyłeczek został jeszcze bardziej wyeksponowany. Nie poruszył się jednak. Czekał tak przez chwilę, aż zniecierpliwiony pokręciłem dupcią. Wtedy powoli wysunął się ze mnie by zaraz pchnąć silnie, zanurzając się we mnie po nabrzmiałe jądra. Z początku cierpiałem i łzy ciekły mi po twarzy. Stopniowo jednak ból zaczął ustępować, a ciepło i napięcie w moim ciele narastać. Mężczyzna uderzał w moje wnętrze pod różnymi kątami i w końcu znalazł to czego szukał, a ja zobaczyłem gwiazdy. Dosłownie cała mleczna droga stanęła mi przed oczami. Wypiąłem się mocniej by spotęgować doznania. I krzyczałem, wrzeszczałem i łkałem z rozkoszy, aż zupełnie zachrypłem. Wreszcie wybuchłem w ekstazie, a wraz ze mną cały świat. Jak przez mgłę dotarł do mnie jęk spełnienia mojego kochanka. Obryzgałem nasieniem wszystko wokół i prawdę mówiąc nic dalej nie pamiętam. Obudziłem się na chwilę, by z ogromnym zażenowaniem stwierdzić, że demon miękką flanelką wyciera moje drżące uda. Potem znowu zapadłem w niebyt.
…………………………………………………………………………………

Otworzyłem oczy i zacząłem wpatrywać się w sufit. Gdzie ja do cholery jestem? Czyżby to był mój pokój? Niemożliwe. Przecież wyraźnie pamiętam, że zasnąłem w ramionach Avgara. Miałem niewiarygodnie realistyczny sen? Przez wiele dni chodziłem strasznie napalony i organizm w ten sposób poradził sobie z napięciem? Ale ze mnie zboczuch. Jak mogłem tak rzucić się na tego faceta? On nawet nie powiedział, że mnie kocha. Nawet jeśli to sen, nie powinienem się tak zachować? Każdy inny mężczyzna na jego miejscu pomyślałby, że jestem łatwą dupą. Całe szczęście, że to tylko wymysł mojej chorej wyobraźni – myślałem nie całkiem jeszcze rozbudzony. Nagle drzwi otworzyły się z impetem i do pokoju wpadła wkurzona Anka.
- Luis, ty leniwa cholero. Wyłaź wreszcie z tego łóżka. Ty miałeś dzisiaj zrobić sałatkę do obiadu. Jest już południe – brutalnie zdarła ze mnie cieplutką kołderkę.
- Dobra. Daj mi dziesięć minut.
- W porządku, ale jak za chwilę nie zejdziesz na dół inaczej pogadamy - fuknęła na mnie i wybiegła z pokoju. Zerwałem się z łóżka i aż podskoczyłem z wrażenia. Piekący ból tyłka dał o sobie znać. - Zaraz zaraz. Może to jednak nie był sen? Ja chyba jednak faktycznie próbowałem przelecieć Angara, ale w rezultacie, to on przeleciał mnie. Wepchnął we mnie swojego wielkiego penisa i stąd mój poranny problem - zaczerwieniłem się okropnie. - Wezmę ciepłą kąpiel to może mi przejdzie. Rany! Co mnie wczoraj napadło? A może to ten głupi demon wydziela jakieś feromony powodujące u mnie zaćmienie umysłu? Właściwie co ja wiem o jego fizjologii? Zupełnie nic. Może wydziela jakiś zapaszek, który ogłupia biednych naiwniaków, takich jak na przykład ja. Muszę sprytnie wyciągnąć coś na ten temat od ciotki. – zeszło mi dłużej niż myślałem. Dopiero pół godziny później zszedłem na dół. Wczłapałem do kuchni kulejąc i usiadłem ostrożnie na brzeżku stołka.
- Luis, co ci się stało? Spadłeś z drabiny w tej przeklętej bibliotece czy co? – zapytała Sonia patrząc na mnie zaniepokojona.
- Eee… bibliotece? – popatrzyłem na nią iście baranim wzrokiem zupełnie zapominając, co wczoraj napisałem w zostawionej na stole wiadomości.
- Jeśli nie szukałeś materiałów w bibliotece Avgara, to co do pierona robiłeś całą noc? – ciotka patrzyła na mnie coraz bardziej podejrzliwie. – Ten drań z piekła rodem przyniósł cię tutaj rano, twierdząc, że zasnąłeś ze zmęczenia i nie chciał cię budzić.
- Noo… wiesz… - jąkałem się bezradnie w chwili całkowitego zaćmienia umysłu. Poprawiłem się bezmyślnie na stołku i poskoczyłem z przeraźliwym piskiem. – Aaaaa…
- Luis – Sonia zaczęła zbliżać się do mnie po kociemu zmrużywszy oczy – czy ciebie coś boli?
- Nie – łgałem niewprawnie, a zatrwożone serce zaczęło mi podchodzić do gardła – skądże.
- Możesz tutaj podejść? Podobno twoja kolej pomagać przy obiedzie – zagruchała podejrzanie słodko. Ociągając się wypełznąłem zza stołu i poszedłem utykając do kredensu. Kiedy przechodziłem obok ta paskudna cwaniara wymierzyła mi w tyłek solidnego klapsa.
- Ooo…- zawyłem i łzy pociekły mi po twarzy.
- Jak śmiał położyć na tobie łapska?! Zabiję tego skurczybyka!! – rozjuszona ciotka nie pytała o nic więcej. Złapała ze stołu tasak do krajania mięsa i zamachnęła się nim z wielką wprawą. Z dzikim wzrokiem i w kapciach z pomponami pognała w las.
-Myślisz, że naprawdę poszła go zabić? – zapytała mnie podekscytowana Anka, z wypiekami na twarzy obserwując całą scenę.

8 komentarzy:

  1. haha końcówka mnie zwaliła dosłownie z krzesła,,
    Sonia z tasakiem? xD haha

    a scena miłosna,., OMG,,,*_* mhrauu.
    Mam nadzieje, że jeszcze będzie taka scenka ;3
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Pod koniec musiałam sobie nieźle zatykać usta, żeby nie wrzasnąć niepohamowanym śmiechem :DD I dołączam się do Maru :P, chcę jeszcze taką scenkę !! Mru :3 Sonia z Tasakiem :DD Biedny Demonek.. Będzie Ostro! XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach ta Sonia! To jest baba z jajami!XD
    Avgar mógł być nieco delikatniejszy, przez niego chłopak teraz cierpi...:(
    Co do sceny miłosnej...to wyszła świetnie. W życiu bym nie potrafiła tak tego opisać:)
    Pozdrawiam:)
    http://death-note-love-yaoi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Sonia potworzyca chce nam koffanego Avgara zabić *.*
    a przecież tóż to niewinne stworzenie no! Nie jego wina, że ma tak duże... coś........... to Luis był takim napaleńcem no! xdd
    czekam na dalsze części i mam nadzieję że Sonia nie obetnie Avgarowi CZEGOŚ bo takie miłosne scenki koniecznie muszą się powtórzyć! ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rozdział zwłaszcza pierwsza część. Bardzo poprawila mi humor i na to czekałam:) A sama końcówka mistrzostwo, tylko znowu kończysz w takim momencie że głowa boli.
    Dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    wpadłam z kurtuazyjną wizytą i tylko fair było przeczytać coś twojego.
    Ten rozdział super, bardzo minie zaciekawił. Na tyle, aby wrócić jak już będę miała chwilę i przeczytam całość.
    Bardzo podoba mi się twoje poczucie humoru i zakończenie wybrałaś w naprawdę świetnym momencie.
    Muszę też przyznać, że "puszyste jądra" rozwaliły mnie na kawałeczki :D Nigdy ich już nie zapomnę :D

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie jak najczęściej wszystkich wielbicieli M/M

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam to opowiadanie enty raz i zawsze umieram ze śmiechu. Jesteś genialna. I już.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejeczka,
    cudnie, nie tylko nie z tasakiem na tego miłego demona... Avgar ty to lepiej zarygluj drzwi i okna... bo wkurzona Sonia nadciąga, grał takiego nie wzruszonego ale Luis go podszedł...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń