Ostrzeżenie!!
Wrażliwe dziewczynki, bądź chłopcy jazda od monitora! Rozdział tylko dla
odważnych!
BoginiKokainy – tym razem to ty byłaś moją muzą. Po przeczytaniu twojego entuzjastycznego komentarza moja wyobraźnia oszalała. Wszystko co jest poniżej powstało z twojej winy.
Luis
Zrobiło mi
się smutno, stałem na progu domu i patrzyłem na zasypany śniegiem las. Było już
zupełnie ciemno i przeraźliwie zimno. Sonia z Avgarem już dawno zniknęli mi z
oczu, a ja jakoś nie mogłem się pozbierać. Czułem się zdradzony i wykorzystany
przez najbliższe mi osoby. – Co oni sobie do cholery wyobrażali nie przekazując
mi takich istotnych informacji?! – Utyskiwałem i przeklinałem ich w myślach.
Poszedłem do swojego pokoju, ale długo nie mogłem zasnąć. W końcu wstałem i
podszedłem do lustra. Rozebrałem się do naga i zacząłem z uwagą oglądać swoje
ciało. Faktycznie brzuszek był trochę wypukły i twardy, jak to się stało, że
tego wcześniej nie zauważyłem. Poza tym widziałem żadnych istotnych zmian.
Położyłem się z powrotem i przytuliłem do poduszki. Ten podły demon nawet nie
przyszedł zobaczyć jak się czuję. Łzy zakręciły mi się w oczach. Odruchowo zacząłem
głaskać brzuch. – Widzisz, tatuś gdzie
sobie poszedł i zostawił nas samych. Jest strasznym draniem i wcale o nas nie
dba – nie mogłem się powstrzymać i zacząłem płakać. Oczywiście zupełnie
zapomniałem, że przecież sam go wypędziłem. Mazałem się tak dość długo, aż w
końcu zmęczony zasnąłem.
Rano obudziła mnie Sonia, usiadła obok mnie na łóżku i położyła na stoliku kilka starych książek. Prychnąłem wyniośle i obróciłem się tyłem do niej.
Rano obudziła mnie Sonia, usiadła obok mnie na łóżku i położyła na stoliku kilka starych książek. Prychnąłem wyniośle i obróciłem się tyłem do niej.
- Lui wiem,
że jesteś na mnie zły, ale powinniśmy pogadać. Musisz dowiedzieć się jeszcze tylu
rzeczy – próbowała nakłonić mnie do rozmowy. Nie odpowiadałem, zamknąłem oczy
udając, że mam zamiar nadal spać. – Och, poczekam aż ci przejdzie. Zostawiam ci
kilka książek na temat ciąży u demonów. Przeczytaj je, bo zawierają wiele istotnych
informacji. Odpoczywaj, przyniosę ci śniadanie, zrobiłam twoje ulubione
racuszki z bananami – westchnęła ciężko i wyszła z pokoju. Po kilku minutach
wróciła z talerzem pachnących placuszków i owocową herbatką, kiedy tylko wyszła
rzuciłem się na posiłek jak wygłodniały lew. Wylegiwałem się potem jeszcze z
godzinę rozpamiętując doznane krzywdy, w końcu jednak nie wytrzymałem i
wyskoczyłem z łóżka. Zacząłem przeglądać grube tomiszcza przytargane przez
Sonię. Szczególnie jeden fragment przykuł moją uwagę.
„ Ciąża u demonów trwa bardzo krótko w porównaniu z ludzką, bo tylko trzy miesiące. Jajo rośnie szybko, ale nie przybiera zbyt dużych rozmiarów. W przybliżeniu podobną wielkość ma jajo strusia. Stąd spory apetyt przyszłych matek i niezwykłe upodobanie kulinarne. Muszą dostarczyć potomstwu wystarczającą ilość budulca. Potem następuje BOLESNY PORÓD. Na świat przychodzi skórzaste jajo. Dziecko w środku nie jest jeszcze w pełni dojrzałe i przez następne dwa tygodnie rozwija się wewnątrz jaja. Dopiero po tym okresie pęka i możemy już zobaczyć w pełni ukształtowanego malucha.”
Te dwa słowa utkwiły w mojej skołatanej głowie i przeraziły mnie nie na żarty. W szkole, jeszcze w liceum, na zajęciach z wychowania rodzinnego nauczycielka zmusiła nas do obejrzenia naturalnego porodu. Kilka osób zasłabło, a reszta przez parę dni wyglądała jak nawiedzona. Wzrosła natomiast niesamowicie w pobliskich aptekach sprzedaż środków antykoncepcyjnych. - Niemożliwe, żebym musiał teraz przeżywać coś takiego! Nie zgadzam się, jestem w końcu chłopcem! Czy te trzy miesiące mogły już upłynąć? – panikowałem w myślach coraz bardziej. Ubrałem się dosłownie w kilka sekund, zarzuciłem na siebie jakąś kurtkę w kwiaty chyba należącą do Ilony, zimowe buty Soni i pobiegłem do zamku Avgara jakby goniło mnie coś wyjątkowo paskudnego. Wpadłem z impetem do sypialni demona i tak jak stałem, nawet się nie rozbierając, cały pokryty padającym dzisiaj obficie śniegiem, wskoczyłem mu na klatę.
- Cholera,
na wszystkie piekła! – wrzasnął obudzony gwałtownie ze snu mężczyzna i złapał
mnie w talii. Na mój widok jednak natychmiast złagodniał. – Luis kochanie, co
ty tu robisz tak wcześnie?! Pozdejmuj przynajmniej te mokre ciuchy. – Machnął ręką
i kurtka oraz buty znalazły się na podłodze. – Weź głęboki oddech i powiedz co się
stało? – rzucił do mnie, zaniepokojony moim milczeniem.
- Ja nie będę
niczego rodzić, nie zmusicie mnie! – wrzasnąłem na całe gardło i zacząłem szlochać
jak dziecko. – Jestem facetem, a oni się do tego nie nadają! – wyłem coraz
głośniej.
- Lui, nie
denerwuj się. Poradzimy sobie ze wszystkim. Ta ciąża jest dla nas obu
zaskoczeniem, ale tam środku jest maluszek, który potrzebuje naszej pomocy i
opieki. Nie bój się, przygotujemy się do tego i na pewno wszystko będzie w
porządku – tłumaczył mi łagodnie demon, głaszcząc mnie po głowie.
- Pieprzysz,
napisali, że to bardzo boli. Łatwo ci mówić, bo to nie ty będziesz musiał
rodzić! – Smarkałem mu w rękaw piżamy. Trzęsłem się cały i nie mogłem się uspokoić.
Sceny z tego potwornego filmu instruktażowego przelatywały mi przed oczami.
- Skarbie, zawołam Sonię, żeby przyniosła ci jakieś ziółka. Zaszkodzisz dziecku jak
będziesz tak dramatyzował – Avgar złapał za telefon i zadzwonił do ciotki,
relacjonując jej sytuację.
- Ty mnie
wcale nie kochasz, myślisz tylko o swoim dziedzicu! – łkałem, a łzy płynęły
wartkim strumieniem. Usiadłem, wysuwając się z jego objęć i w tym momencie
poczułem jakby mocne ukłucie w brzuchu. – Ajajaj! – poskoczyłem i złapałem się
rękami za bolące miejsce.
- Co się
dzieje skarbie?! – Mężczyzna wbił we mnie oczy, które teraz stały się równie przerażone
jak moje.
- Jak to co
kretynie, pewnie rodzę! – krzyknąłem i osunąłem się na pościel, bo skurcz stawał
się coraz silniejszy.
- Sonia,
pośpiesz się wiedźmo, bo będziesz tu miała za chwilę dwa zgony! Ratunku! Chyba
się zaczęło! – zawołał do komórki i wyłączył telefon. Otarł pot z pobladłego czoła drżącą ręką. – Lui, musimy
pościągać z ciebie te ubrania, będą ci tylko przeszkadzać. Nie można stosować
żadnych zaklęć, aby nie uszkodzić jaja. – Ostrożnie rozebrał mnie, zostawiając
tylko krótką koszulkę. Pomógł ułożyć mi się wygodnie na poduszkach i przykrył
mnie kołdrą. Ból przeszedł, a mnie niespodziewanie zachciało się śmiać. Pan
Panuję Nad Sytuacją był jeszcze bardziej wystraszony niż ja. Patrzył na mnie
szeroko otwartymi, szkarłatnymi ślepiami i widać było, że boi się nawet
głośniej oddychać. W końcu na korytarzu rozległy się pośpieszne kroki Soni.
- Nareszcie!
Co tak długo! – wrzasnął na nią Avgar.
- Nie
przesadzaj, jak wam idzie? Widać już jajo? – zapytała zaciekawiona.
- Nie mam
pojęcia, nie zaglądałem tam – westchnął demon wyraźnie ucieszony z jej
towarzystwa.
- Och,
mężczyźni! – warknęła ciotka. – Trochę krwi i krzyków i wasza odwaga ucieka w
siną dal! Luis, muszę cię zbadać, połóż się płasko na plecach i nóżki do góry! –
zakomenderowała ciotka. – A ty się tak nie gap – zwróciła się do demona - tylko
mu pomóż!
- Ty chyba
nie chcesz przez to powiedzieć, że mam do ciebie wypiąć goły tyłek! – pisnąłem ogromnie
zażenowany. – Mowy nie ma!
- Nie
dyskutuj smarkaczu, co wlazło musi wyjść, a ja muszę sprawdzić czy to na pewno
teraz! – Bezceremonialnie złapała mnie za nogi i pociągnęła w dół, rozsunęła mi
trzęsące się uda i włożyła mi palec do obolałej dziurki. – Ha, jest! Jeszcze
chwila i zobaczymy jajo! – krzyknęła entuzjastycznie. – Lui, opanuj się i
posłuchaj mnie uważnie. Zaraz to wszystko się skończy. Jak poczujesz skurcz to
nabierz powietrza i przyj. Kilka takich prób i powinno się udać – pogłaskała mnie
po łydce. – Nie bądź niemądry i nie wstydź się mnie. To nie pierwszy poród jaki
przyjmuje. Za moment twoje maleństwo będzie z tobą. – Odwróciła się do demona. -
Do roboty tatuśku, jak zobaczysz, że prze, to przytrzymaj mu szeroko nogi. Nie
waż się zemdleć – dodała, widząc jak blady jest mężczyzna.
-Ooo! -
wrzasnąłem, czując jak fala bólu rozrywa mnie od środka.
- Kochanie –
wyszeptał zbielałymi wargami demon.
- Ja ci dam kochanie
ty cholerny zboczeńcu! To twoja wina, cały czas myślałeś tylko jak dorwać się
do mojego tyłka. Jak tylko się pozbieram, to złapię za tasak i zrobię z ciebie
eunucha! – warczałem do niego zagryzając usta.
- Ale
skarbie – podniósł moje nogi.
- Przyj
zamiast użalać się nad sobą! – krzyknęła na mnie ciotka. Ten moment, o którym mówiła
na początku trwał dość długo. Upłynęły chyba ze dwie, pełne cierpienia i
wrzasków godziny, zanim jajo zdecydowało się wyjść. Poczułem jak z trudem przeciska się przez wąski kanał. Wyskoczyło jak korek
od szampana.
– Jeny, co za ulga – wyszeptałem niesamowicie zmęczony. – W życiu się tak nie napracowałem. Pokażcie mi go!
– Jeny, co za ulga – wyszeptałem niesamowicie zmęczony. – W życiu się tak nie napracowałem. Pokażcie mi go!
- Brawo,
byłeś bardzo dzielny! Zobacz, tam w środku jest twój synek – podała mi jajo.
Było duże, ciepłe i miękkie. Pokryte jasnobeżową, delikatną i
aksamitna w dotyku skórą. Wyczułem jak wewnątrz coś się poruszyło. Położyłem go na
poduszce i przytuliłem do niego policzek.
- Mogę –
Avgar uklęknął obok łóżka.
- Pewnie, przyjrzyj się dobrze, bo następnym razem to ty będziesz rodził! – uśmiechnąłem się
do niego szeroko. – W innym wypadku będziesz miał jedynaka, a zawsze
twierdziłeś, że chcesz mieć dużą rodzinę.
- Ale Lui – zaskoczony moimi słowami demon dosłownie zbielał na twarzy i osunął się bezwładnie na ziemię.
- Wrażliwiec
z niego – zachichotałem złośliwie. – A ty pomożesz mi opiekować się dzieckiem.
Podobno małe demonki są bardzo psotne i niesamowicie ruchliwe. Przyda ci się trochę
praktyki.
………………………………………………………….......................
Adam
Rano obudził
mnie wspaniały zapach dochodzący z kuchni. Pomacałem ręką. Miejsce obok mnie
było puste i zimne. Nissim musiał już wstać jakiś czas temu. Szybko się ubrałem
i ruszyłem za upajającym zapachem. W brzuchu głośno mi zaburczało. Gdy wkroczyłem
do jadalni stół już był nakryty, a demon wesoło krzątał się przy piecu.
Postawił przede mą talerz z parująca jajecznicą ze szczypiorkiem.
- To ty
umiesz gotować? – mruknąłem oburzony. – W taki razie po co ja się codziennie
męczę i robię ci śniadanie!
- Taka była
umowa, już zapomniałeś? Jedz szybko i idziemy na wycieczkę – uśmiechnął się do
mnie. - Nie musisz dzisiaj iść do szkoły. Zrobimy sobie wolny dzień. – Jego entuzjazm
wydał mi się nieco podejrzany. Posłusznie jednak spałaszowałem śniadanie i
poszedłem po kurtkę. Zerknąłem na termometr, było piętnaście stopni mrozu.
- Zamarzniemy
w tym lesie – rzuciłem do niego, zastanawiając się co ten podstępny łajdak
wymyślił. Wolałem jednak iść z nim, niż spotkać się w szkole z Kaśką i jej
przyjaciółkami. Na zewnątrz było naprawdę pięknie. Śnieg skrzył się w
promieniach słońca jak diamentowy pył. Szliśmy w milczeniu wąską ścieżką w
kierunku polanki na której jesienią paliliśmy ognisko.
- Adam, czy
ty chociaż przeczytałeś coś a temat swojej nacji? Za tydzień kończysz
osiemnaście lat i zacznie się zabawa. Lepiej by było, żebyś nie został
zaskoczony tak jak Luis – odezwał się nagle Nissim.
- Myślałem,
że skrzydła to już wszystko – odpowiedziałem zaskoczony tym co powiedział.
- Eh,
dzieciaki, jesteście zawsze takie beztroskie – machnął na mnie ręką.- Chodź,
coś ci pokażę – złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku widniejących w
pobliżu skałek. Stanął przed kamienną ścianą, nacisnął jakiś występ i ukazał
się ciemny otwór. Wciągnął mnie do środka, a wejście zamknęło się za nami z
cichym szelestem. Najwidoczniej było bardzo często używane.
- To taka
miejscowa atrakcja, ale niewiele osób wie o niej – zatrzymał się pośrodku
sporej jaskini oświetlonej płonącymi pochodniami. Pośrodku zobaczyłem
niewielki, naturalny basem z dnem wysypanym białym piaskiem. Nad nim unosiła
się para. Z góry lała się krystalicznie czysta woda. – Ciepłe źródło ma właściwości
lecznicze, prawda, że piękne – uśmiechnął się do mnie zniewalająco. Zobacz w
tamtej wnęce możesz się rozebrać. Na półce są ręczniki.
- Do naga,
no coś ty – zerknąłem na niego zmieszany.
- Adam jesteśmy
tutaj sami, chyba nie myślisz, że cię skrzywdzę. Zobaczysz jakie to przyjemne,
a ty potrzebujesz odrobiny relaksu – jednym gestem pozbył się swoich ciuchów i
nie bawiąc się w zakrywanie ręcznikiem, bez skrępowania wszedł do basenu.
- Och, nie
masz wstydu! - pisnąłem zakrywając rekami oczy.
- Nie bądź
dziecinny, dlaczego miałbym się wstydzić? – wbił we mnie piękne, szare jak
burzowe niebo oczy. – Mam doskonałe ciało, sam zobacz.
-
Oszalałeś?! – warknąłem do niego, ale ciekawość zwyciężyła. Zerknąłem między
palcami i zaraz tego pożałowałem. Stał w świetle płomieni dumnie wyprostowany,
a jego tors wyglądał jak wykuty jak z najlepszego alabastru. Widziałem
wspaniale wyrzeźbione mięsnie, długie nogi, płaski brzuch, ale nie odważyłem
się zsunąć wzrokiem niżej. Zaczerwieniłem się i odwróciłem do niego tyłem.
- To ja może
pójdę się rozebrać – umknąłem do zacienionej wnęki, gdzie drżącymi dłońmi
zacząłem rozpinać guziki.
- Tchórz –
usłyszałem jego chichot – pośpiesz się, woda jest naprawdę wspaniała. – Doszedł
do mnie głośny plusk. Demon z zanurzył się w basenie prychając na wszystkie
strony i pomrukując z przyjemności.