Adam
Nissim od
rana robił wszystko żeby doprowadzić mnie do szału. Z premedytacją mnie
prowokował na każdym kroku. Przylazł na śniadanie w samych mega obcisłych
spodniach i bezczelnie twierdził, że gdzieś mu zaginęła jego ulubiona koszula.
Dwa razy na ziemię spadł mu widelec, a on czołgał się pod stołem w poszukiwaniu
sztućca wypinając do mnie swój zgrabny tyłek. Siedząc na stołku wiercił się i
kręcił bym sobie mógł dokładnie obejrzeć jak pięknie umięśniony jest jego tors.
Nie mówiąc o tym, że przy każdej nadarzającej się okazji ocierał się o mnie jak
kot.
- Mógłbyś
się w końcu ubrać – warknąłem w końcu na niego, kiedy któryś kolejny raz
przyłapał mnie na gapieniu się na jego pośladki.
- Chyba
powinienem, bo jeszcze się przeziębię, ale ty idź sobie zmierzyć gorączkę, bo
jesteś cały czerwony na twarzy i oczy ci jakoś dziwnie błyszczą – odezwał się
Nissim z satysfakcją obserwując jak trzęsą mi się ręce. Z szerokim uśmiechem na
twarzy wyszedł z kuchni, by po chwili powrócić w rozpiętej do pasa niebieskiej
koszulce.
- Co to ma
być? – jęknąłem i zasłoniłem sobie oczy. – Jesteś moim opiekunem i powinieneś
mi dawać dobry przykład, a ty od rana plątasz się po domu pól nagi. Niszczysz
moją niewinność i jak tak dalej będziesz robił, to w szkole wyładuję się na
Kasi. Wczoraj dała mi buzi, więc dzisiaj może pozwoli na coś więcej –
wystawiłem mu język i uciekłem zanim zdążył mnie dopaść. Z daleka dobiegł mnie
jego wściekły ryk. W biegu ubrałem kurtkę i pognałem jak szalony przez las.
Mroźne zimowe powietrze nieco mnie uspokoiło. Jak bomba wpadłem do domku Soni,
gdzie wszyscy już na mnie czekali.
Liczyłem, że
w szkole spotkam dziewczynę i wszystko sobie wyjaśnimy. Tymczasem ona wyraźnie
mnie unikała. Widocznie Nissim swoim ostatnim wyczynem rzeczywiście ją
przestraszył. Musiałem z nią porozmawiać. Krążyłem w pobliżu niej, aż w końcu
udało mi się ją dopaść. Widziałem jak wchodzi do jednej z pustych klas z
bliźniaczkami. Skradałem się cicho za nimi bojąc się, że jak mnie przedwcześnie
zobaczy to znowu mi zwieje. Uchyliłem drzwi i ostrożnie zajrzałem do środka.
Dziewczyny siedziały na ławce zawzięcie dyskutując.
- Kaśka nie
bądź dziwna, przecież ten opiekun Adama nie śledzi go na każdym kroku. Skąd
będzie wiedział, że spotykacie się w szkole – tłumaczyła jej jedna z
bliźniaczek zawzięcie gestykulując.
- Chłopak
wyraźnie się w tobie zakochał chyba nie zamierzasz go teraz zostawić, przecież
do tej pory to ty inicjowałaś każde spotkanie – dodała druga.
- Ale z was
frajerki – popatrzyła na nich z politowaniem Kasia – po co mi taki dzieciak, w dodatku
bez kasy, bo łapę na niej trzyma ten cały Nissim. On się nawet całować nie
umie. Zero forsy, zero seksu co ja bym z nim robiła tępe idiotki! – wzruszyła
ramionami dziewczyna. – Ja potrzebuję prawdziwego mężczyzny albo sponsora. Adam
nie może dać mi ani jednego ani drugiego, więc przestańcie mi go wpierać
–warknęła do nich niegrzecznie. Poczułem się jakoś dziwnie, w głowie zaczęło mi
się kręcić, a do oczu cisnęły się niechciane łzy. – Czy to jest ta sama dziewczyna, która tuliła się do mnie w kinie i
chodziła ze mną po parku za rękę? Byłem taki szczęśliwy, że zwróciła na mnie
uwagę.- Wyszedłem na korytarz jak w transie i za najbliższym zakrętem
obsunąłem się po ścianie na ziemię. Serce mi gwałtownie biło jakby chciało
wyskoczyć z piersi. Słone krople pociekły po twarzy bez udziału mojej woli. – A więc to tak o mnie myśli? Uważała mnie za
nadzianego, naiwnego smarkacza, którego mogła wodzić za nos! Czym ona różni się
od zwykłej dziwki sprzedającej swoje ciało na rogu ulicy? Tamta przynajmniej
szczerze oferuje wdzięki nie mydląc nikomu oczu miłością i innymi
sentymentalnymi bzdurami. – W tym momencie zadzwoniła komórka. Lekcje już
się skończyły. Studenci też mieli dzisiaj mniej godzin i właśnie czekali na
mnie przed bramą. Poszedłem do łazienki i przemyłem twarz zimną wodą. Nie
chciałem, aby się dopytywali co mi się stało. Nie było się czym chwalić.
Wyszedłem na totalnego idiotę. Całą drogę milczałem na pytania odpowiadając półsłówkami.
Zauważyli, że coś mi dolega i próbowali się ze mną dogadać. Widząc jednak, że
nie mam ochoty na wynurzenia dali w końcu spokój. Nie poszedłem do Soni na
obiad tylko udałem się do swojej sypialni w zamku Nissima. Na szczęście nie
było go w domu, bo on by mi tak łatwo nie odpuścił. Przyszedł jednak wcześniej
niż się spodziewałem, i zaczął wołać mnie na kolację. Nie odzywałem się mając
nadzieję, że nie będzie zbytnio dociekał co robię i oczywiście się
przeliczyłem.
- Adam -
włożył głowę do drzwi – tylko mi nie mów, że już śpisz. Nadal się na mnie dąsasz?
Chodź coś zjeść, Sonia mówiła, że nie było cię na obiedzie.
- Daj mi
spokój, nie jestem głodny i chcę już spać – wymamrotałem spod koca.
- Co się
stało, że się tak ukrywasz? Może pryszcze ci wyskoczyły i boisz się spojrzeć w
lustro? – zapytał złośliwie i bez ostrzeżenia zdarł ze mnie nakrycie.
- Odwal się!
– ukryłem zaryczaną twarz w poduszce. – Wyszło na twoje, teraz możesz sobie
pogratulować inteligencji. Jestem bałwanem, który dał się nabrać taniej lasce.
Podsłuchałem dzisiaj rozmowę Kaśki z dziewczynami i przynajmniej dowiedziałem
się co o mnie sądzi. Kto by chciał takiego cherlawego smarkacza bez żadnego
doświadczenia jak ja – wyłem już otwarcie. Poczułem jak podnosi mnie i przytula
do swojej piersi. Zabrał mi poduszkę, którą osłaniałem swój wstyd i żal.
Poczułem się nagi.
- Mała
muszko gadasz straszne bzdury. Jesteś ślicznym, słodkim, niewinnym chłopcem,
ale taka zdzira jak ta Kaśka nie jest w stanie docenić kogoś takiego. Jest na
to za głupia i zbyt zepsuta. Nie ma pojęcia jakim jesteś skarbem. Nie płacz, bo
ta dziewczyna nie jest tego warta. Ciśś…. – głaskał delikatnie moje plecy i
kołysał w ramionach jak małe dziecko. – Nie martw się kochanie. Jutro zostań ze
mną w domu, zrobimy sobie mała wycieczkę. Avgar kiedyś pokazał mi naprawdę
piękne miejsce. - Położył się ze mną do łóżka i nakrył nas obu kołdrą. Trzymał
mnie w swoich ciepłych objęciach aż zmęczony płaczem zasnąłem. W nocy wiele
razy się budziłem i za każdym razem widziałem wpatrzone w mnie jego jasne oczy.
Nie odstąpił mnie nawet na krok. Został w mojej sypialni do samego rana.
……………………………………………………
Luis
Czekałem do
samego wieczora, aż ktoś przyjdzie i łaskawie wytłumaczy mi o co chodzi. Nie
mogłem sobie znaleźć miejsca i prawie wydeptałem dziurę w dywanie. Wreszcie nie
wytrzymałem i poszedłem pod drzwi do pokoju Soni. Wiem że nie ładnie tak
podsłuchiwać ale nie miałem innego wyjścia. Ci spiskowcy najwyraźniej wiele
przede mną ukrywali. Okazało się, że dobrze zrobiłem bo po chwili usłyszałem
głos ciotki znowu rozmawiającej przez komórkę.
- Jak to nie
masz testu? To co z nim zrobiłeś?
-…………
- Rozgnietli
go podczas bijatyki? Trudno, kiedy będziesz miał nowy? Jutro? Nawet dobrze się
składa, będę miała czas trochę się przygotować do tej rozmowy. W takim razie
przyjdź po południu, bo dzieciaki wcześniej wracają z uczelni. – Odsunąłem się
od drzwi i podreptałem do swojego pokoju. – Tajemnica
wyjaśni się jutro. Nie będę musiał długo czekać – zastanawiałem się biorąc
palcami tatara z miseczki. – Mhm… ale to
mięsko jest dobre. Nigdy bym nie pomyślał, że surowe może tak wspaniale
smakować – Oblizałem z rozkoszą ubrudzoną krwią dłoń. Noc minęła mi
niesamowicie szybko. Pełna była niespokojnych, dziwnych snów z których rano nie
zapamiętałem nic. Mieliśmy dzisiaj tylko kilka godzin wykładów. W południe
byliśmy już z powrotem w domu. Adam po drodze bardzo podejrzanie się
zachowywał. Niesamowicie smutny i milczący nie chciał z nami rozmawiać. Byłem
jednak zbyt zajęty swoim problem by zwrócić uwagę na jego rozterki. Zadzwoniłem
jednak po kryjomu do Nissima, aby delikatnie go wybadał. Po obiedzie wszyscy
rozeszli się do swoich zajęć, a ja z niepokojem czekałem na przybycie Avgara. Wziąłem
jakąś książkę z półki i tak się zaczytałem, że zupełnie zapomniałem o swojej
misji. Kiedy się ocknąłem postanowiłem sprawdzić czy czasem nie przybył.
Pobiegłem do salonu i zastałem tam Sonię dyskutującą z demonem po cichu. Wyglądali wielce podejrzanie.
- Mam was
paskudni spiskowcy! – krzyknąłem w ich stronę, po czym wszedłem do środka i
przekręciłem klucz w zamku. – Usiadłem naprzeciwko nich w głębokim fotelu i
utkwiłem w nich wzrok. – Mówcie o co chodzi i przestańcie szeptać za moimi
plecami!
- O rany,
Luis – ciotka chwyciła się za serce - ale mnie przestraszyłeś. Mam ci
rzeczywiście sporo do wyjaśnienia. Może najpierw Avgar zrobi ci test, to trochę
potrwa, a ja w tym czasie opowiem ci pewną historię. Mężczyzna podszedł do mnie
z niewielką szklaną fiolką napełnioną jakimś błękitnym płynem.
- Potrzebuję
kilka kropel twojej krwi – chwycił moją dłoń i delikatnie ją naciął dziwnym
srebrnym sztylecikiem, którego ostrze było całe pokryte zawiłymi runami.
- Czemu to
ma służyć? – zapytałem zaciekawiony.
- Pozwól, że
ja pierwsza coś ci wyjaśnię – odezwała się spokojnie Sonia, ale widziałem jak z
nerwów wyłamuje sobie palce. – Nie przerywaj mi jak skończę możesz zadawać
pytania. Mój brat a twój ojciec był idiotą, pełnym uprzedzeń nieznośnym
hipokrytą. Jedyną rzeczą, która odrobinę go usprawiedliwia był jego wypadek z
dzieciństwa. Gdy miał siedem lat i właśnie poszedł do szkoły został pogryziony
przez utopca. Potem przez kilka tygodni poważnie chorował, a przez parę
następnych miesięcy miał ataki epilepsji. Dzieciaki w szkole jak się
zorientowały, że coś z nim jest nie w porządku strasznie go wyśmiewały i
przezywały bidulem. Znienawidził wtedy wszystko co niezwykłe i choć odrobinę
odbiegające od normy. Kiedy kończył studia medyczne przyjechał do Posoki na
wakacje i poznał siostrę Samuela Alenę. Zupełnie oszaleli na swoim punkcie,
byli nierozłączni. On rzadko bywał w domu i nie miał pojęcia kim są nasi nowi
sąsiedzi. Dziewczyna zaszła w ciążę i ty się urodziłeś. Kobieta, którą znałeś
jako swoją matkę nigdy nią nie była. Miałeś prawie dwa lata, twój ojciec
skończył studia i dostał dobrą pracę w szpitalu. Planowaliśmy całą rodziną
huczne wesele. Na tydzień przed uroczystością mój brat zniknął nagle, zabierając ze
sobą ciebie. Zostawił tylko list do Aleny, że nie życzy sobie żadnych kontaktów
z takim odmieńcem jak ona i jej potworna rodzina. Okazało się, że niemądra dziewczyna
do końca zwlekała z powiedzeniem mu prawdy o sobie. Ktoś musiał go uświadomić i
stąd ta paniczna ucieczka. Szukaliśmy go przez całe lata, ale dobrze się
maskował. Tymczasem zrozpaczona Alena popełniła samobójstwo. Stąd wynikła
nienawiść pomiędzy naszymi rodzinami. Ostrowscy nigdy nam nie zapomnieli
haniebnego zachowania mojego brata.
- Dlaczego
mówisz mi to dopiero teraz? – zapytałem cicho, trzęsąc się cały. Avgar podszedł
do mnie i łagodnie mnie przytulił. – To z tego powodu Sam na początku był dla mnie taki
niemiły? Potem jednak zmienił zdanie.
- Nie mógł
długo się na ciebie gniewać, przecież jesteś jego siostrzeńcem – uśmiechnęła się
do mnie niepewnie Sonia. – Strasznie bałam się tej rozmowy i zbyt długo ją
odwlekałam. Możesz mieć do mnie słuszne pretensje. Tym bardziej, że to jeszcze
nie koniec. Lui, czy ojciec mówił ci kiedykolwiek o twoim dziedzictwie?
- Nic o tym
nie wiem, czy to coś ważnego? – zapytałem zaniepokojony, widząc jej minę.
- Tak i
obawiam się, że tym razem to ja zawaliłam na całej linii. Nie mam pojęcia jak
mogłam zaniedbać tak istotną sprawę - pokręciła w zamyśleniu głową. - Twoja matka
była wampirem wywodzącym się z bardzo szlachetnej rodziny. Odziedziczyłeś sporo
jej genów. Natomiast w naszej familii co jakiś czas pojawiali się druidzi, mający łączność z naturą i to właśnie jest druga część twojego spadku. Problem w
tym, że te geny nawzajem się wykluczają i dlatego nie rozwinąłeś w sobie
zdolności żadnej ze stron.
- Jeśli
dobrze rozumiem, to jestem jakimś dziwacznym mieszańcem? – zapytałem dla
pewności.
- W sumie to
masz rację i co za tym idzie możesz wchodzić w związki z istotami magicznymi
takimi jak na przykład Avgar –tłumaczyła ciotka wyraźnie unikając mojego
wzroku.
- To znaczy,
że może się ze mną ożenić?! – wykrzyknąłem entuzjastycznie.
-Tak
kochanie i może nawet powinien. Avgar jak tam wynik testu? – zwróciła się do
mężczyzny.
- Hm wiesz… no...pozytywny
– odpowiedział zmieszany demon, nie wypuszczając mnie z objęć.
- Ale się
zrobiłeś elokwentny! Teraz twoja kolej na tłumaczenia! – burknęła na niego
Sonia.
- Avgar, powiedz mi o co jej chodziło z tymi związkami! – pociągnąłem go za ucho. Wyraźnie
czułem, że nadal cos kręcą.
- To znaczy,
że możemy mieć razem potomstwo.
- Głupi
jesteś?! Jestem chłopcem, to nie możliwe! – krzyknąłem na niego oburzony, że
traktuje mnie jak jakiegoś idiotę.
- Lui,
jesteś w połowie wampirem, a one są do nas kompatybilne. Nosisz moje jajo i
stąd te niezwykłe upodobania kulinarne i złe samopoczucie – wymamrotał
niewyraźnie Avgar.
- Czy ty
chcesz mi powiedzieć, że noszę twoje dziecko?! Żartujesz prawda?! – ryknąłem ogłuszająco
i oboje winowajcy złapali się za uszy. Wyrwałem się z objęć demona i zerwałem się na równe nogi. – Poobcinam ci jaja, ale najpierw
powyrywam kudły tej podłej czarownicy! – rzuciłem się do ataku. Ciotka pisnęła,
uciekła na drugi koniec pokoju i zasłoniła się ławą. – Dlaczego do cholery nie powiedziałaś
mi, że mogę zajść w ciążę?! – wziąłem słynny tasak wiszący nad kominkiem i
zamachnąłem się nim w kierunku obojga winowajców. Popędzili do drzwi i
przepychając się wypadli na korytarz. Rzuciłem za nimi toporkiem, który z
trzaskiem wbił się w drewnianą boazerię. – Ja was kurwa na krwawy gulasz
przerobię, zawekuję i zjem w końcu jestem wampirem! Obrzydliwi kłamcy wybiła
wasza ostatnia godzina! – darłem się na cały dom. Zwinnie mnie wyminęli i tak
jak stali, w samych skarpetach umknęli do zasypanego śniegiem lasu. Wiali aż
miło było popatrzeć. Sadzili przez zaspy susami jak prawdziwe sarenki. Niech ich jasny szlag!!
Pierwsza!!HA Hihi <3
OdpowiedzUsuńAdaś, kochanie ty moje, ta Kaśka, to głupia bitch jest,,, masz Nissim'a on jest lepszy, opiekuńczy,martwi się o ciebie,,Ah Adaś *_* uwielbiam tego maluszka, mam nadzieję, że szybko przejdzie mu ten smutny nastrój, ale znając jego opiekuna, on sobie z nim poradzi:)
A co do Louis'a.... brak mi słów, no po prostu padłam *_* Czyli jednak, w końcu,,, tyle nowych wiadomości, o ojcu o jego prawdziwej matce, że jest mieszańcem,, no i teraz to jajo,,, matko, przeraża mnie wizja, rodzenia ...Louis zapewne będzie umierał ze strachu i będzie miał za złe cioci i Avgarowi, że to ukrywali, z jednej strony go rozumie, ufał im, a oni tak istotnej rzeczy mu nie powiedzieli. No cóż postawili go w końcu przed faktem dokonanym, maleństwu na pewno jest smutno, że nie mówiono mu prawdy, i mienie trochę czasu za nim będzie z nimi rozmawiał. Zapewne z jednej strony będzie się cieszył, to będzie dziecko jego i Avgara, mężczyzny którego kocha... ale będzie musiał przywyknąć do myśli, że zostanie mamusią xD
Doliczając humorki w czasie ciąży, mam nadzieję, że Louis nie wpadnie w depresję ani nie będzie próbował jakiś głupot, z nim to wszystko możliwe... ale wiem, że dzidziusia na nic nie narazi, bo ono nie jest niczemu winne...
Pisz szybciutko dalej, naprawdę jestem oczarowana tym rozdziałem.
Twoja Maru;3
Maru mnie wyprzedzi|a:(
OdpowiedzUsuńAdaś najpierw biedak oma| zawa|u nie dostaje przy śnadaniu. Chociaż pewnie wysz|o mu to na dobre i tak na prawdę wca|e bardzo się nie skarży|. Co do szko|y i tej ca|ej Kaśki to bym jej kudy| powyrywa|a. No bo jak tak można ja na jej miejscu bym się cieszy|a bo Adam to wspania|y ch|opak. No i scena u Nissima tu jest mistrzostwo. Bo widać jak demonowi bardzo za|eży. S|odko go pociesza|i zosta| z nim bez żadnych dziwnych podtekstów.
|ui tu nieź|e się uśmia|am zw|aszcza na końcu wyobrażając go sobie z tasakiem goniących Sonie i Avgara. Historia jego rodziny bardzo fajnie przedstawiona i nie spodziewa|am się tego muszę przyznać. A Avgra zamiast uciekać jak przestraszony zając powinien paść przed |uim na ko|ana i prosić go o rękę no bo na co on czeka. Kocha go i mają razem dziecko. No to czeka na ko|ejną katastrofę ? Niech się wykaże a nie ty|ko dzieci robi :)
Dużo weny i z niecierp|iwością czekam na ko|ejną notkę:)
jajo *.*
OdpowiedzUsuńaaaawww ^^ mini Luigar (od Luisa i Avgara :P )^^ xD
omniomnio supcio! :D
i Nissim może w końcu coś z Adasiem skmini.. chłopaczyna musi się pocieszyć po Kaśce :P
JAJKO?!!
OdpowiedzUsuńWHAT THE FUCK?!
o.o ... wybacz mi mój szok, nawet mi się zalogować nie chce...
Jajo... nie no... haha...
Tego w życiu bym się nie spodziewała...
Jajko?!
O mój Boże... *zbyt zszokowana by napisac coś inteligentnego*
Rozumiem , ciąża ok... ale jajko? :D
Gdzie on ma to jajko, w dup... emm w tam gdzie kończy się jelito grube?!
Jejku jejku... haha...
Czekam niecierpliwie na next :)
Pozdrawiam, Boginikokainy.
Kocham Cię:-) :-) :-)
UsuńSiedzę i kwiczę po przeczytaniu twojego komentarza:-) :-) :-)
Poprostu śmiech.
OOOO no masakra się porobiło. Nessim dobrze, że czuwa nad Adasiem.
OdpowiedzUsuńI dziecko Lu, to szok.Chłopak jest taki młody i niewinny.
o rzesz o rzesz co tu sie odbywa XD A Nissim niech w końcu uświadomi Adama że jest gejem =w=
OdpowiedzUsuńYes Yes Yes ...... <^.^<
OdpowiedzUsuńNo wreszcie wyszło szydło z worka . Adaś i Nissim są coraz bliżej siebie =^.^= . Mam nadzieję że Lu wybaczy Avgarowi a ten zmieni się w kochającego tatusia. Jak zawsze przesyłam Eliksir Weny i błagam o więcej .
Zawsze lojalna
~Niebieska
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział jest fenomenalny, Adaś poznał jaka naprawdę jest Kaśka, no i jest coraz bliżej z Nissamem, a co do Luisa, w końcu dowiedział się o swoim „dziedzictwie”, no i kto tak naprawdę był jego matką, i też się przy okazji wyjaśniła sprawa sporu z Samuelem, ach końcówka wspaniała, uciekająca Sonia i Avgar przed Luisem to było cudowne. Ach jak ja chcę następny rozdział....
Weny, weny i jeszcze raz weny....
Pozdrawiam serdecznie Basia
hahaha:) super rozdział, a końcówka najlepsza:) Luis jest świetny:)i to jak Sonia i Avgar się go przestraszyli... ale nie mogę się doczekać narodzin małego demonka:) i dobrze, że Adaś poznał prawdę o Kaśce, już nie będzie mieszać w jego związku z Nissimem i bardzo dobrze, że prawdą wyszła tak szybko i Adaś został pocieszony, bo jakby jeszcze ukrywał swoje nieszczęście to by się i u tej pary pokomplikowało...
OdpowiedzUsuńNana
EEEEEEEE...ŻE CO?! Jajo? Jakie jajo? nieźle...reakcja Luisa była bezcenna...czekam na next. Pozdrawiam i weny życze, Muraki.
OdpowiedzUsuńHahaha, Luis zniesie jajko xDD Ale się porobiło :D Wyratuj tylko ciotkę i demonka, coby ich nasz wariat nie pozabijał ;P
OdpowiedzUsuńTrafiłam na twoje opowiadania całkiem przypadkiem ;)
OdpowiedzUsuńI wszystkie, co do jednego przeczytałam ;P
Każde na swój sposób jest wyjątkowe i oryginalne, ogromnie mi się podobały i wyczekuje na karzy kolejny rozdział z niecierpliwością.
Zwykle nie czytam opowiadań z polskimi wątkami, ale twoje są genialne. Naprawdę bardzo poprawiają mi humor.
Także "Kroniki Czarnych Gwiazd" przypadły mi do gustu.
Podoba mi się twoje poczucie humoru i kreacje postaci.
Mam nadzieję, że wena Ci dopisze i na każdym z blogów pojawią się rozdziały. Chociaż nie narzekam bo i tak ogólnie masz świetne tępo *_^
Pozdrowionka
Anet
OMG!!! :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział
OdpowiedzUsuń