środa, 21 listopada 2012

Rozdział 10


Adam

Nissim od rana robił wszystko żeby doprowadzić mnie do szału. Z premedytacją mnie prowokował na każdym kroku. Przylazł na śniadanie w samych mega obcisłych spodniach i bezczelnie twierdził, że gdzieś mu zaginęła jego ulubiona koszula. Dwa razy na ziemię spadł mu widelec, a on czołgał się pod stołem w poszukiwaniu sztućca wypinając do mnie swój zgrabny tyłek. Siedząc na stołku wiercił się i kręcił bym sobie mógł dokładnie obejrzeć jak pięknie umięśniony jest jego tors. Nie mówiąc o tym, że przy każdej nadarzającej się okazji ocierał się o mnie jak kot.
- Mógłbyś się w końcu ubrać – warknąłem w końcu na niego, kiedy któryś kolejny raz przyłapał mnie na gapieniu się na jego pośladki.
- Chyba powinienem, bo jeszcze się przeziębię, ale ty idź sobie zmierzyć gorączkę, bo jesteś cały czerwony na twarzy i oczy ci jakoś dziwnie błyszczą – odezwał się Nissim z satysfakcją obserwując jak trzęsą mi się ręce. Z szerokim uśmiechem na twarzy wyszedł z kuchni, by po chwili powrócić w rozpiętej do pasa niebieskiej koszulce.
- Co to ma być? – jęknąłem i zasłoniłem sobie oczy. – Jesteś moim opiekunem i powinieneś mi dawać dobry przykład, a ty od rana plątasz się po domu pól nagi. Niszczysz moją niewinność i jak tak dalej będziesz robił, to w szkole wyładuję się na Kasi. Wczoraj dała mi buzi, więc dzisiaj może pozwoli na coś więcej – wystawiłem mu język i uciekłem zanim zdążył mnie dopaść. Z daleka dobiegł mnie jego wściekły ryk. W biegu ubrałem kurtkę i pognałem jak szalony przez las. Mroźne zimowe powietrze nieco mnie uspokoiło. Jak bomba wpadłem do domku Soni, gdzie wszyscy już na mnie czekali.
Liczyłem, że w szkole spotkam dziewczynę i wszystko sobie wyjaśnimy. Tymczasem ona wyraźnie mnie unikała. Widocznie Nissim swoim ostatnim wyczynem rzeczywiście ją przestraszył. Musiałem z nią porozmawiać. Krążyłem w pobliżu niej, aż w końcu udało mi się ją dopaść. Widziałem jak wchodzi do jednej z pustych klas z bliźniaczkami. Skradałem się cicho za nimi bojąc się, że jak mnie przedwcześnie zobaczy to znowu mi zwieje. Uchyliłem drzwi i ostrożnie zajrzałem do środka. Dziewczyny siedziały na ławce zawzięcie dyskutując.
- Kaśka nie bądź dziwna, przecież ten opiekun Adama nie śledzi go na każdym kroku. Skąd będzie wiedział, że spotykacie się w szkole – tłumaczyła jej jedna z bliźniaczek zawzięcie gestykulując.
- Chłopak wyraźnie się w tobie zakochał chyba nie zamierzasz go teraz zostawić, przecież do tej pory to ty inicjowałaś każde spotkanie – dodała druga.
- Ale z was frajerki – popatrzyła na nich z politowaniem Kasia – po co mi taki dzieciak, w dodatku bez kasy, bo łapę na niej trzyma ten cały Nissim. On się nawet całować nie umie. Zero forsy, zero seksu co ja bym z nim robiła tępe idiotki! – wzruszyła ramionami dziewczyna. – Ja potrzebuję prawdziwego mężczyzny albo sponsora. Adam nie może dać mi ani jednego ani drugiego, więc przestańcie mi go wpierać –warknęła do nich niegrzecznie. Poczułem się jakoś dziwnie, w głowie zaczęło mi się kręcić, a do oczu cisnęły się niechciane łzy. – Czy to jest ta sama dziewczyna, która tuliła się do mnie w kinie i chodziła ze mną po parku za rękę? Byłem taki szczęśliwy, że zwróciła na mnie uwagę.- Wyszedłem na korytarz jak w transie i za najbliższym zakrętem obsunąłem się po ścianie na ziemię. Serce mi gwałtownie biło jakby chciało wyskoczyć z piersi. Słone krople pociekły po twarzy bez udziału mojej woli. – A więc to tak o mnie myśli? Uważała mnie za nadzianego, naiwnego smarkacza, którego mogła wodzić za nos! Czym ona różni się od zwykłej dziwki sprzedającej swoje ciało na rogu ulicy? Tamta przynajmniej szczerze oferuje wdzięki nie mydląc nikomu oczu miłością i innymi sentymentalnymi bzdurami. – W tym momencie zadzwoniła komórka. Lekcje już się skończyły. Studenci też mieli dzisiaj mniej godzin i właśnie czekali na mnie przed bramą. Poszedłem do łazienki i przemyłem twarz zimną wodą. Nie chciałem, aby się dopytywali co mi się stało. Nie było się czym chwalić. Wyszedłem na totalnego idiotę. Całą drogę milczałem  na pytania odpowiadając półsłówkami. Zauważyli, że coś mi dolega i próbowali się ze mną dogadać. Widząc jednak, że nie mam ochoty na wynurzenia dali w końcu spokój. Nie poszedłem do Soni na obiad tylko udałem się do swojej sypialni w zamku Nissima. Na szczęście nie było go w domu, bo on by mi tak łatwo nie odpuścił. Przyszedł jednak wcześniej niż się spodziewałem, i zaczął wołać mnie na kolację. Nie odzywałem się mając nadzieję, że nie będzie zbytnio dociekał co robię i oczywiście się przeliczyłem.
- Adam - włożył głowę do drzwi – tylko mi nie mów, że już śpisz. Nadal się na mnie dąsasz? Chodź coś zjeść, Sonia mówiła, że nie było cię na obiedzie.
- Daj mi spokój, nie jestem głodny i chcę już spać – wymamrotałem spod koca.
- Co się stało, że się tak ukrywasz? Może pryszcze ci wyskoczyły i boisz się spojrzeć w lustro? – zapytał złośliwie i bez ostrzeżenia zdarł ze mnie nakrycie.
- Odwal się! – ukryłem zaryczaną twarz w poduszce. – Wyszło na twoje, teraz możesz sobie pogratulować inteligencji. Jestem bałwanem, który dał się nabrać taniej lasce. Podsłuchałem dzisiaj rozmowę Kaśki z dziewczynami i przynajmniej dowiedziałem się co o mnie sądzi. Kto by chciał takiego cherlawego smarkacza bez żadnego doświadczenia jak ja – wyłem już otwarcie. Poczułem jak podnosi mnie i przytula do swojej piersi. Zabrał mi poduszkę, którą osłaniałem swój wstyd i żal. Poczułem się nagi.
- Mała muszko gadasz straszne bzdury. Jesteś ślicznym, słodkim, niewinnym chłopcem, ale taka zdzira jak ta Kaśka nie jest w stanie docenić kogoś takiego. Jest na to za głupia i zbyt zepsuta. Nie ma pojęcia jakim jesteś skarbem. Nie płacz, bo ta dziewczyna nie jest tego warta. Ciśś…. – głaskał delikatnie moje plecy i kołysał w ramionach jak małe dziecko. – Nie martw się kochanie. Jutro zostań ze mną w domu, zrobimy sobie mała wycieczkę. Avgar kiedyś pokazał mi naprawdę piękne miejsce. - Położył się ze mną do łóżka i nakrył nas obu kołdrą. Trzymał mnie w swoich ciepłych objęciach aż zmęczony płaczem zasnąłem. W nocy wiele razy się budziłem i za każdym razem widziałem wpatrzone w mnie jego jasne oczy. Nie odstąpił mnie nawet na krok. Został w mojej sypialni do samego rana.
……………………………………………………

Luis

Czekałem do samego wieczora, aż ktoś przyjdzie i łaskawie wytłumaczy mi o co chodzi. Nie mogłem sobie znaleźć miejsca i prawie wydeptałem dziurę w dywanie. Wreszcie nie wytrzymałem i poszedłem pod drzwi do pokoju Soni. Wiem że nie ładnie tak podsłuchiwać ale nie miałem innego wyjścia. Ci spiskowcy najwyraźniej wiele przede mną ukrywali. Okazało się, że dobrze zrobiłem bo po chwili usłyszałem głos ciotki znowu rozmawiającej przez komórkę.
- Jak to nie masz testu? To co z nim zrobiłeś?
-…………
- Rozgnietli go podczas bijatyki? Trudno, kiedy będziesz miał nowy? Jutro? Nawet dobrze się składa, będę miała czas trochę się przygotować do tej rozmowy. W takim razie przyjdź po południu, bo dzieciaki wcześniej wracają z uczelni. – Odsunąłem się od drzwi i podreptałem do swojego pokoju. – Tajemnica wyjaśni się jutro. Nie będę musiał długo czekać – zastanawiałem się biorąc palcami tatara z miseczki. – Mhm… ale to mięsko jest dobre. Nigdy bym nie pomyślał, że surowe może tak wspaniale smakować – Oblizałem z rozkoszą ubrudzoną krwią dłoń. Noc minęła mi niesamowicie szybko. Pełna była niespokojnych, dziwnych snów z których rano nie zapamiętałem nic. Mieliśmy dzisiaj tylko kilka godzin wykładów. W południe byliśmy już z powrotem w domu. Adam po drodze bardzo podejrzanie się zachowywał. Niesamowicie smutny i milczący nie chciał z nami rozmawiać. Byłem jednak zbyt zajęty swoim problem by zwrócić uwagę na jego rozterki. Zadzwoniłem jednak po kryjomu do Nissima, aby delikatnie go wybadał. Po obiedzie wszyscy rozeszli się do swoich zajęć, a ja z niepokojem czekałem na przybycie Avgara. Wziąłem jakąś książkę z półki i tak się zaczytałem, że zupełnie zapomniałem o swojej misji. Kiedy się ocknąłem postanowiłem sprawdzić czy czasem nie przybył. Pobiegłem do salonu i zastałem tam Sonię dyskutującą z demonem po cichu. Wyglądali wielce podejrzanie.
- Mam was paskudni spiskowcy! – krzyknąłem w ich stronę, po czym wszedłem do środka i przekręciłem klucz w zamku. – Usiadłem naprzeciwko nich w głębokim fotelu i utkwiłem w nich wzrok. – Mówcie o co chodzi i przestańcie szeptać za moimi plecami!
- O rany, Luis – ciotka chwyciła się za serce - ale mnie przestraszyłeś. Mam ci rzeczywiście sporo do wyjaśnienia. Może najpierw Avgar zrobi ci test, to trochę potrwa, a ja w tym czasie opowiem ci pewną historię. Mężczyzna podszedł do mnie z niewielką szklaną fiolką napełnioną jakimś błękitnym płynem.
- Potrzebuję kilka kropel twojej krwi – chwycił moją dłoń i delikatnie ją naciął dziwnym srebrnym sztylecikiem, którego ostrze było całe pokryte zawiłymi runami.
- Czemu to ma służyć? – zapytałem zaciekawiony.
- Pozwól, że ja pierwsza coś ci wyjaśnię – odezwała się spokojnie Sonia, ale widziałem jak z nerwów wyłamuje sobie palce. – Nie przerywaj mi jak skończę możesz zadawać pytania. Mój brat a twój ojciec był idiotą, pełnym uprzedzeń nieznośnym hipokrytą. Jedyną rzeczą, która odrobinę go usprawiedliwia był jego wypadek z dzieciństwa. Gdy miał siedem lat i właśnie poszedł do szkoły został pogryziony przez utopca. Potem przez kilka tygodni poważnie chorował, a przez parę następnych miesięcy miał ataki epilepsji. Dzieciaki w szkole jak się zorientowały, że coś z nim jest nie w porządku strasznie go wyśmiewały i przezywały bidulem. Znienawidził wtedy wszystko co niezwykłe i choć odrobinę odbiegające od normy. Kiedy kończył studia medyczne przyjechał do Posoki na wakacje i poznał siostrę Samuela Alenę. Zupełnie oszaleli na swoim punkcie, byli nierozłączni. On rzadko bywał w domu i nie miał pojęcia kim są nasi nowi sąsiedzi. Dziewczyna zaszła w ciążę i ty się urodziłeś. Kobieta, którą znałeś jako swoją matkę nigdy nią nie była. Miałeś prawie dwa lata, twój ojciec skończył studia i dostał dobrą pracę w szpitalu. Planowaliśmy całą rodziną huczne wesele. Na tydzień przed uroczystością mój brat zniknął nagle, zabierając ze sobą ciebie. Zostawił tylko list do Aleny, że nie życzy sobie żadnych kontaktów z takim odmieńcem jak ona i jej potworna rodzina. Okazało się, że niemądra dziewczyna do końca zwlekała z powiedzeniem mu prawdy o sobie. Ktoś musiał go uświadomić i stąd ta paniczna ucieczka. Szukaliśmy go przez całe lata, ale dobrze się maskował. Tymczasem zrozpaczona Alena popełniła samobójstwo. Stąd wynikła nienawiść pomiędzy naszymi rodzinami. Ostrowscy nigdy nam nie zapomnieli haniebnego zachowania mojego brata.
- Dlaczego mówisz mi to dopiero teraz? – zapytałem cicho, trzęsąc się cały. Avgar podszedł do mnie i łagodnie mnie przytulił. – To z tego powodu Sam na początku był dla mnie taki niemiły? Potem jednak zmienił zdanie.
- Nie mógł długo się na ciebie gniewać, przecież jesteś jego siostrzeńcem – uśmiechnęła się do mnie niepewnie Sonia. – Strasznie bałam się tej rozmowy i zbyt długo ją odwlekałam. Możesz mieć do mnie słuszne pretensje. Tym bardziej, że to jeszcze nie koniec. Lui, czy ojciec mówił ci kiedykolwiek o twoim dziedzictwie?
- Nic o tym nie wiem, czy to coś ważnego? – zapytałem zaniepokojony, widząc jej minę.
- Tak i obawiam się, że tym razem to ja zawaliłam na całej linii. Nie mam pojęcia jak mogłam zaniedbać tak istotną sprawę - pokręciła w zamyśleniu głową. - Twoja matka była wampirem wywodzącym się z bardzo szlachetnej rodziny. Odziedziczyłeś sporo jej genów. Natomiast w naszej familii co jakiś czas pojawiali się druidzi, mający łączność z naturą i to właśnie jest druga część twojego spadku. Problem w tym, że te geny nawzajem się wykluczają i dlatego nie rozwinąłeś w sobie zdolności żadnej ze stron.
- Jeśli dobrze rozumiem, to jestem jakimś dziwacznym mieszańcem? – zapytałem dla pewności.
- W sumie to masz rację i co za tym idzie możesz wchodzić w związki z istotami magicznymi takimi jak na przykład Avgar –tłumaczyła ciotka wyraźnie unikając mojego wzroku.
- To znaczy, że może się ze mną ożenić?! – wykrzyknąłem entuzjastycznie.
-Tak kochanie i może nawet powinien. Avgar jak tam wynik testu? – zwróciła się do mężczyzny.
- Hm wiesz… no...pozytywny – odpowiedział zmieszany demon, nie wypuszczając mnie z objęć.
- Ale się zrobiłeś elokwentny! Teraz twoja kolej na tłumaczenia! – burknęła na niego Sonia.
- Avgar, powiedz mi o co jej chodziło z tymi związkami! – pociągnąłem go za ucho. Wyraźnie czułem, że nadal cos kręcą.
- To znaczy, że możemy mieć razem potomstwo.
- Głupi jesteś?! Jestem chłopcem, to nie możliwe! – krzyknąłem na niego oburzony, że traktuje mnie jak jakiegoś idiotę.
- Lui, jesteś w połowie wampirem, a one są do nas kompatybilne. Nosisz moje jajo i stąd te niezwykłe upodobania kulinarne i złe samopoczucie – wymamrotał niewyraźnie Avgar.
- Czy ty chcesz mi powiedzieć, że noszę twoje dziecko?! Żartujesz prawda?! – ryknąłem ogłuszająco i oboje winowajcy złapali się za uszy. Wyrwałem się z objęć demona i zerwałem się na równe nogi. – Poobcinam ci jaja, ale najpierw powyrywam kudły tej podłej czarownicy! – rzuciłem się do ataku. Ciotka pisnęła, uciekła na drugi koniec pokoju i zasłoniła się ławą. – Dlaczego do cholery nie powiedziałaś mi, że mogę zajść w ciążę?! – wziąłem słynny tasak wiszący nad kominkiem i zamachnąłem się nim w kierunku obojga winowajców. Popędzili do drzwi i przepychając się wypadli na korytarz. Rzuciłem za nimi toporkiem, który z trzaskiem wbił się w drewnianą boazerię. – Ja was kurwa na krwawy gulasz przerobię, zawekuję i zjem w końcu jestem wampirem! Obrzydliwi kłamcy wybiła wasza ostatnia godzina! – darłem się na cały dom. Zwinnie mnie wyminęli i tak jak stali, w samych skarpetach umknęli do zasypanego śniegiem lasu. Wiali aż miło było popatrzeć. Sadzili przez zaspy susami jak prawdziwe sarenki. Niech ich jasny szlag!!

15 komentarzy:

  1. Pierwsza!!HA Hihi <3
    Adaś, kochanie ty moje, ta Kaśka, to głupia bitch jest,,, masz Nissim'a on jest lepszy, opiekuńczy,martwi się o ciebie,,Ah Adaś *_* uwielbiam tego maluszka, mam nadzieję, że szybko przejdzie mu ten smutny nastrój, ale znając jego opiekuna, on sobie z nim poradzi:)
    A co do Louis'a.... brak mi słów, no po prostu padłam *_* Czyli jednak, w końcu,,, tyle nowych wiadomości, o ojcu o jego prawdziwej matce, że jest mieszańcem,, no i teraz to jajo,,, matko, przeraża mnie wizja, rodzenia ...Louis zapewne będzie umierał ze strachu i będzie miał za złe cioci i Avgarowi, że to ukrywali, z jednej strony go rozumie, ufał im, a oni tak istotnej rzeczy mu nie powiedzieli. No cóż postawili go w końcu przed faktem dokonanym, maleństwu na pewno jest smutno, że nie mówiono mu prawdy, i mienie trochę czasu za nim będzie z nimi rozmawiał. Zapewne z jednej strony będzie się cieszył, to będzie dziecko jego i Avgara, mężczyzny którego kocha... ale będzie musiał przywyknąć do myśli, że zostanie mamusią xD
    Doliczając humorki w czasie ciąży, mam nadzieję, że Louis nie wpadnie w depresję ani nie będzie próbował jakiś głupot, z nim to wszystko możliwe... ale wiem, że dzidziusia na nic nie narazi, bo ono nie jest niczemu winne...
    Pisz szybciutko dalej, naprawdę jestem oczarowana tym rozdziałem.
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Maru mnie wyprzedzi|a:(
    Adaś najpierw biedak oma| zawa|u nie dostaje przy śnadaniu. Chociaż pewnie wysz|o mu to na dobre i tak na prawdę wca|e bardzo się nie skarży|. Co do szko|y i tej ca|ej Kaśki to bym jej kudy| powyrywa|a. No bo jak tak można ja na jej miejscu bym się cieszy|a bo Adam to wspania|y ch|opak. No i scena u Nissima tu jest mistrzostwo. Bo widać jak demonowi bardzo za|eży. S|odko go pociesza|i zosta| z nim bez żadnych dziwnych podtekstów.
    |ui tu nieź|e się uśmia|am zw|aszcza na końcu wyobrażając go sobie z tasakiem goniących Sonie i Avgara. Historia jego rodziny bardzo fajnie przedstawiona i nie spodziewa|am się tego muszę przyznać. A Avgra zamiast uciekać jak przestraszony zając powinien paść przed |uim na ko|ana i prosić go o rękę no bo na co on czeka. Kocha go i mają razem dziecko. No to czeka na ko|ejną katastrofę ? Niech się wykaże a nie ty|ko dzieci robi :)
    Dużo weny i z niecierp|iwością czekam na ko|ejną notkę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. jajo *.*
    aaaawww ^^ mini Luigar (od Luisa i Avgara :P )^^ xD
    omniomnio supcio! :D
    i Nissim może w końcu coś z Adasiem skmini.. chłopaczyna musi się pocieszyć po Kaśce :P

    OdpowiedzUsuń
  4. JAJKO?!!
    WHAT THE FUCK?!
    o.o ... wybacz mi mój szok, nawet mi się zalogować nie chce...
    Jajo... nie no... haha...
    Tego w życiu bym się nie spodziewała...
    Jajko?!
    O mój Boże... *zbyt zszokowana by napisac coś inteligentnego*
    Rozumiem , ciąża ok... ale jajko? :D
    Gdzie on ma to jajko, w dup... emm w tam gdzie kończy się jelito grube?!
    Jejku jejku... haha...
    Czekam niecierpliwie na next :)
    Pozdrawiam, Boginikokainy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham Cię:-) :-) :-)
      Siedzę i kwiczę po przeczytaniu twojego komentarza:-) :-) :-)
      Poprostu śmiech.

      Usuń
  5. OOOO no masakra się porobiło. Nessim dobrze, że czuwa nad Adasiem.
    I dziecko Lu, to szok.Chłopak jest taki młody i niewinny.

    OdpowiedzUsuń
  6. o rzesz o rzesz co tu sie odbywa XD A Nissim niech w końcu uświadomi Adama że jest gejem =w=

    OdpowiedzUsuń
  7. Yes Yes Yes ...... <^.^<
    No wreszcie wyszło szydło z worka . Adaś i Nissim są coraz bliżej siebie =^.^= . Mam nadzieję że Lu wybaczy Avgarowi a ten zmieni się w kochającego tatusia. Jak zawsze przesyłam Eliksir Weny i błagam o więcej .
    Zawsze lojalna
    ~Niebieska

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    rozdział jest fenomenalny, Adaś poznał jaka naprawdę jest Kaśka, no i jest coraz bliżej z Nissamem, a co do Luisa, w końcu dowiedział się o swoim „dziedzictwie”, no i kto tak naprawdę był jego matką, i też się przy okazji wyjaśniła sprawa sporu z Samuelem, ach końcówka wspaniała, uciekająca Sonia i Avgar przed Luisem to było cudowne. Ach jak ja chcę następny rozdział....
    Weny, weny i jeszcze raz weny....
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. hahaha:) super rozdział, a końcówka najlepsza:) Luis jest świetny:)i to jak Sonia i Avgar się go przestraszyli... ale nie mogę się doczekać narodzin małego demonka:) i dobrze, że Adaś poznał prawdę o Kaśce, już nie będzie mieszać w jego związku z Nissimem i bardzo dobrze, że prawdą wyszła tak szybko i Adaś został pocieszony, bo jakby jeszcze ukrywał swoje nieszczęście to by się i u tej pary pokomplikowało...

    Nana

    OdpowiedzUsuń
  10. EEEEEEEE...ŻE CO?! Jajo? Jakie jajo? nieźle...reakcja Luisa była bezcenna...czekam na next. Pozdrawiam i weny życze, Muraki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hahaha, Luis zniesie jajko xDD Ale się porobiło :D Wyratuj tylko ciotkę i demonka, coby ich nasz wariat nie pozabijał ;P

    OdpowiedzUsuń
  12. Trafiłam na twoje opowiadania całkiem przypadkiem ;)
    I wszystkie, co do jednego przeczytałam ;P
    Każde na swój sposób jest wyjątkowe i oryginalne, ogromnie mi się podobały i wyczekuje na karzy kolejny rozdział z niecierpliwością.
    Zwykle nie czytam opowiadań z polskimi wątkami, ale twoje są genialne. Naprawdę bardzo poprawiają mi humor.
    Także "Kroniki Czarnych Gwiazd" przypadły mi do gustu.
    Podoba mi się twoje poczucie humoru i kreacje postaci.

    Mam nadzieję, że wena Ci dopisze i na każdym z blogów pojawią się rozdziały. Chociaż nie narzekam bo i tak ogólnie masz świetne tępo *_^

    Pozdrowionka

    Anet

    OdpowiedzUsuń