poniedziałek, 12 listopada 2012

Rozdział 8



Adam

Pojechałem do szkoły w strasznym stanie. Przetrwanie ośmiu godzin w klasie z kacem gigantem było naprawdę ekstremalnym przeżyciem. W głowie mi huczało wzburzone morze, w gardle paliło, a żołądek urządzał dzikie harce. Dziewczyny szybko zorientowały się co mi dolega  i ulitowały się nade mną. Przyniosły mi sok pomidorowy i anty- kacusia z pobliskiej apteki. Trzeba przyznać, że bliźniaczki znały się na rzeczy. Po dwóch godzinach byłem jak nowo narodzony. Podczas obiadu przysiadła się do nas Kasia. Wyglądała dzisiaj wyjątkowo seksownie w obcisłej mni spódniczce i puszystym sweterku.
- Adam, wracasz dzisiaj po szkole od razu do domu? W kinie grają niezły film, może wybrałbyś się ze mną? – zaszczebiotała słodko patrząc mi prosto w oczy. Momentalnie stopniałem jak śniegi na wiosnę. Najładniejsza dziewczyna w szkole proponowała mi randkę. Poczułem się jakbym urósł kilka centymetrów.
- To urwijmy się z trzech ostatnich godzin – zaproponowałem beztrosko, myśląc w tej chwili o wkurzonym nieziemsko opiekunie. Jak  wyjdziemy teraz, to zdążymy do jego przyjazdu. - Możemy iść też do kawiarni po seansie. - Dziewczyna z uśmiechem skinęła na zgodę głową. Złapałem ją za rękę i wybiegliśmy ze stołówki. Po drodze ubraliśmy się, złapaliśmy plecaki i uciekliśmy przez okno w łazience dziewczyn.
Randka nie powiem była całkiem miła. Kasia w kinie kleiła się do mnie wręcz nieprzyzwoicie. Musiałem zrobić na niej niesamowite wrażenie. Czułem się jak prawdziwy zwycięzca. Kiedy zaczęła mnie głaskać po ręce i przytulać się mój rozsądek odleciał w siną dal. Chyba jestem jednak bardzo przyziemnym facetem, bo euforia nie trwała długo. Mimo całego zauroczenia dziewczyną wydawało mi się, że to wszystko toczy się zbyt szybko. Nie zdążyliśmy się jeszcze dobrze poznać, a już miziamy się w ciemnej sali. Po filmie siedzieliśmy jeszcze chwilę w kawiarni gawędząc o różnych głupstwach. Zerknąłem na zegarek i stwierdziłem, że zbliża się godzina przyjazdu Nissima. Poszliśmy więc powoli przez ośnieżony park w kierunku szkoły. W bramie Kasia zatrzymała się i złapała mnie za ramię.
- Nie pożegnasz się? – zapytała trzepocąc długimi rzęsami. Zaczerwieniłem się i niepewnie objąłem ją w talii. Ułożyła usta w ryjek. Pocałowałem ją, delikatnie łącząc nasze wargi. Było hm, całkiem przyjemnie, bez żadnego bicia serca, miękkich kolan i zawrotów głowy. Chyba tak właśnie powinien wyglądać słodki buziak z dziewczyną. Prawda?  Miałem jednak niejasne wrażenie, że cos tu nie gra, ale zrzuciłem to na karb mojej wybujałej wyobraźni. Widocznie te sprawy wymagają ćwiczeń i następny całus na pewno będzie lepszy. Odsunąłem się od dziewczyny, która wyglądała na nieco rozczarowaną.
- Zaprosisz mnie do siebie na weekend? – zapytała znienacka.
- Eee… Zapytam, mieszkam w wynajętym pokoju – odpowiedziałem zaskoczony jej bezpośredniością. – Muszę już iść, nie chcę sobie przechlapać u opiekuna. Ostatnio ciągle mu podpadam.
- W takim razie pa, do jutra – pomachała mi Kasia. Spojrzałem nad jej ramieniem i cały dobry humor od razy gdzieś wyparował. Zadrżałem ze strachu. Nissim stał w bramie i wpatrywał się we mnie tymi swoimi zimnymi jak kryształki lodu oczami. W jego spojrzeniu było coś takiego, że zacząłem się cofać. Zaczął iść w naszym kierunku szczerząc zęby w drapieżnym uśmiechu. Minął mnie i stanął przed zaskoczoną Kasią. Dziewczyna zlustrowała go od stóp do głów, widać było, że to zobaczyła bardzo jej się spodobało, bo zaczęła wyginać się zalotnie.
- Moja panno – odezwał się mężczyzna patrząc na nią pogardliwie – nie życzę sobie abyś utrzymywała z Adamem jakieś kontakty. Nie pozwolę, żebyś dorwała się do jego kart kredytowych więc nic tu po tobie. Następnym razem już nie będę taki miły – dorzucił groźnie. Kasia ogromnie się zmieszała, otwierała i zamykała usta nie wiedząc co powiedzieć. Tymczasem Nissim położył mi rękę na ramieniu i popchnął lekko do przodu.
- Do domu marsz – warknął.
- Phy…- prychnąłem wściekły na niego za jego zachowanie, ale widząc zimną furię w oczach opiekuna nie odważyłem się odezwać. Pomaszerowałem do zaparkowanego na ulicy samochodu. Wsiadł trzaskając drzwiami tak mocno, że o mało nie wyleciały z zawiasów. Wzdrygnąłem się i spuściłem głowę. Jechaliśmy w milczeniu ośnieżoną drogą, nasze oczy ani razu się nie spotkały. Słyszałem jednak jak mężczyzna zgrzyta ze złości zębami. Dojechaliśmy do jego domu w ekspresowym tempie. Zostawiłem tam niestety kilka książek potrzebnych mi na dzisiaj do nauki. Poszedłem do swojego pokoju i zacząłem szukać podręczników. Mamrotałem przy tym pod nosem co myślę o nadopiekuńczych facetach wtykających nosy w nie swoje sprawy. Zostawiłem niestety otwarte drzwi i to był mój błąd. Nissim musiał usłyszeć co nieco, bo z impetem wszedł do pokoju.
- Nie masz odwagi powiedzieć mi tego głośno smarkaczu? – zapytał przyciskając mnie swoim twardym ciałem do ściany i kładąc ręce po obu stronach mojej głowy.
- Jesteś okropny, narobiłeś mi wstydu przed moją dziewczyną – wrzasnąłem równie wściekły jak on.
- Parę nędznych całusów i trochę macania, a ty już składasz deklaracje tej małej puszczalskiej? Jesteś żałosnym gówniarzem – warczał wprost do mojego ucha, a ja mimowolnie poczerwieniałem. Był blisko, zbyt blisko. Całym sobą czułem jak falują mięsnie na jego klatce piersiowej. Chcąc się uwolnić uniosłem kolano i zamiast go odepchnąć tak jak to miałem w planie, ześlizgnęło mi się i weszło między jego uda. Sapnął zaskoczony.
- Jesteś wredny, jak mogłeś jej powiedzieć, że czyha na moją kasę? – odezwałem się już mniej pewnie, bo poczułem jak jego ciepłe dłonie ześlizgują się wzdłuż moich boków by w końcu objąć moje pośladki.
- Oszalałeś? Ile razy mam ci mówić, że faceci mnie nie kręcą! Kasia całuje lepiej od ciebie! – krzyknąłem bezmyślnie i w tym samym momencie tego pożałowałem.
- Ale z ciebie paskudny kłamczuch – zacisnął palce na moim tyłku.
- Jak śmiesz?! – zdesperowany, nie wiedząc co mam robić ugryzłem go w ramię. Miałem nadzieję, że ból przywróci mu rozsądek i mnie w końcu puści. Tymczasem złapałem się we własne sidła. Oczy mu zapłonęły i przybliżył swoją twarz do mojej.
- Udowodnij, że mówisz prawdę – uśmiechnął się do mnie przewrotnie i zaczął lizać moją szyję. Jego dłonie miarowo masowały moje pośladki przyciskając coraz mocniej nasze biodra do siebie. Poczułem jak bardzo jest pobudzony i zaczerwieniłem się po same uszy. Jego penis zaczął ocierać się o mój i już po chwili postawił mnie w stan gotowości. Zdradzieckie ciało prężyło się i drżało bez udziału mojej woli. Lgnęło do niego jak ćma do światła. Ciepły język wyczyniał cuda z moją skórą, która zrobiła się wrażliwa na najlżejszy dotyk. Zacząłem jęczeć, z początku cichutko potem coraz głośniej.
- Tak skarbie, właśnie tak – mruczał niskim głosem, a ja rozgrzewałem się z każdą sekundą coraz bardziej. – Poddaj się i przestań ze mną walczyć – niespodziewanie włożył jedną dłoń między nasze ciała i ujął delikatnie mojego penisa. Zaczął go gładzić przez materiał spodni, a ja zamknąłem oczy i skomlałem jak szczeniak. – Nie bój się, rozsuń trochę nogi - usłyszałem gorący szept. Uda zareagowały same pozwalając mu na jeszcze intymniejszą pieszczotę. Teraz mógł dosięgnąć także moich jąder. Ugniatał je i drażnił z wielką wprawą, a ja topiłem się jak masło na rozpalonej patelni. Podniósł głowę i zawładną moimi ustami. Wsunął głęboko język i zaczął gładzić ich wnętrze. Byłem jak w transie. Pozwalałem mu robić z sobą wszystko na co miał ochotę. Wreszcie moje ciało wygięło się w łuk i jak prawdziwy smarkacz spuściłem się w spodnie. Oparłem się o niego dysząc głośno i drżąc na całym ciele. Zacząłem się uspokajać, Nissim trzymał mnie mocno w swoich ramionach, gdyby mnie puścił, to na pewno bym upadł. Wraz z opamiętaniem wrócił także rozsądek. – Jak on mógł mi to zrobić? To był pierwszy raz gdy do orgazmu doprowadziły mnie inne ręce niż moje. Zachowywałem się jak dziwka w objęciach faceta. Jestem zboczeńcem! – zrobiło mi się niedobrze. W wyobraźni zobaczyłem wykrzywioną pogardą twarz ojca, mówiącym o naszym homoseksualnym sąsiedzie. Wilgotne spodnie lepiły mi się do nóg. Odsunąłem się od mężczyzny, spojrzałem na niego ze złością i z całej siły uderzyłem go w twarz. Nie czułem jak po policzkach zaczynają mi płynąć strumieniem łzy.
- Kto ci dał prawo, żeby mnie dotykać?! Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj! – wrzasnąłem, rozłożyłem skrzydła i umknąłem starym zwyczajem przez okno.
- Adaś wracaj! – usłyszałem za sobą krzyk Nissima.
………………………………………………………………………..

Luis
Wstałem wcześnie, zjadłem w pośpiechu śniadanie i pognałem nad jezioro. Nie chciałem się spotkać z wkurzoną na mnie ciotką. Było teraz zamarznięte i dzieciaki z miasteczka jeździły po nim na łyżwach. Oczywiście było to zabronione i sierżant Kropelka latał za nimi wrzeszcząc na nich i piszcząc przeraźliwie na policyjnym gwizdku. Usiadłem na kamieniu, ale przez ten hałas nie mogłem się skupić. Miałem plan, co prawda marny, ale trudno. Chciałem odtworzyć wszystko co zrobiłem tamtego dnia. Skupiłem się i myślach zanurzyłem się w głąb zimnych wód jeziora. Starałem się wyobrazić sobie jak wygląda zwyczajne życie jego mieszkańców. Już po chwili pływałem razem z karpiami, po drodze widziałem nawet kilka węgorzy i szczupaka. Poczułem jak coś ze mnie się uwalnia i rozchodzi się po wodzie. Miałem nadzieję, że osiągnąłem sukces. Otworzyłem oczy, wstałem i….
- Pac.. - dostałem miedzy oczy ogromną śnieżką. Poślizgnąłem się na lodzie i upadłem na tyłek. Spojrzałem w gorę i dostrzegłem mojego oprawcę. Nade mną stał Legolas z rękami w kieszeniach, jego szczupłą twarz wykrzywiał złośliwy uśmieszek.
- Ty elficki wypierdku! – wrzasnąłem i w pierwszym odruchu miałem mu oddać zwalając na niego śnieg z pobliskiej choinki, ale zraz się rozmyśliłem. Miałem przecież o wiele lepszą broń. Skoncentrowałem się i wyobraziłem sobie jego nos wielkości sporego kartofla. Coś rozjarzyło się w powietrzu i już miałem przed sobą przezabawny obrazek. Blondas z wielką bulwą na twarzy wyglądał naprawdę świetnie.
- Co ty mi zrobiłeś smarkaczu? – pisnął ze złością Legolas.
- Lustereczko by ci się przydało – stwierdziłem z szerokim uśmiechem. Ze zdumieniem zauważyłem, że ledwo przestałem mówić on już trzymał w ręce zwierciadło.
- Oż ty wredny – elf wykonał jakiś skomplikowany gest i poczułem dziwne mrowienie w okolicy mojego tyłka. Spojrzał na mnie i zaczął chichotać jak szalony. – Ciekawe czy teraz też będziesz się Avgarowi podobał. – Odrobinę przestraszony jego radością zacząłem w popłochu obmacywać swoje tyły. Wydawały się jakby większe? Rosły z sekundy na sekundę i już po chwili zamiast zgrabnych pośladków miałem wielką dynię. Musiałem mieć chyba ze sto pięćdziesiąt centymetrów w biodrach. Przy moim wzroście wyglądałem z pewnością komicznie. Podszedłem do blondasa i spojrzałem mu groźnie w oczy.
- Odwołaj to śmieciu! – krzyknąłem na drania.
- Chciałbyś – pokazał mi gest pingwina. Nigdy bym nie pomyślał, że zieloni znają takie młodzieżowe zagrywki. Krew się we mnie wzburzyła. Nie pozwolę temu cieniasowi się obrażać. Skoczyłem na drania z zębami i pazurami. Drapałem i gryzłem, gdzie tylko mogłem dosięgnąć. Elf chyba nie spodziewał się takiego obrotu sprawy bo pisnął cienko, ale trzeba przyznać, że się nie wycofał. Wczepił się natomiast paluchami w moje włosy i ciągnął za nie niemiłosiernie. Upadliśmy na śnieg i zaczęliśmy okładać się jak gówniarze. Słyszała nas chyba cała okolica bo darliśmy się przy tym niemiłosiernie nie szczędząc sobie wyzwisk. Tocząc swoją bitwę zupełnie przestaliśmy zwracać uwagę na otoczenie. Nagle czyjeś silne dłonie pociągnęły nas do góry i oderwały od siebie.
- Co wy do jasnej cholery wyprawiacie? – usłyszałem wściekły głos Avgara. Wyglądacie jak dwa skretyniałe bałwany, tyle, że jeden ma wielki nochal, a drugi ogromny tyłek.
- Liren – zwrócił się do elfa – ciekawe jak wygląda teraz moja przesyłka? Jak coś zgniotłeś w czasie tej bijatyki to mnie popamiętasz!  Jesteś od niego o wiele starszy i powinieneś być choć odrobinę mądrzejszy – puścił zmieszanego blondasa na ziemię prosto w wielką zaspę. Wypełzną stamtąd prychając i nie oglądając się za siebie powędrował do zamku.
- A ty – zwrócił się do mnie demon – ledwie jedną psotę naprawiłeś od razy wpakowałeś się w nowe kłopoty. – Potrząsną mną jak kociakiem. Powinienem cię za karę tutaj zostawić z tym wielkim zadem.
- Ja nie mam zadu tylko dupcię – mruknąłem urażony. Zrobiło mi się przykro, jeśli zaklęcia nie uda się odwrócić już na zawszę pozostanę taką paskudą. Usta same ułożyły mi się w podkówkę. – Nie chcesz mnie, bo jestem teraz brzydki? – chlipnąłem niespodziewanie dla samego siebie. Zacząłem się zachowywać jak jakaś nawiedzona nastolatka. Przez tego faceta głupiałem z każdym dniem coraz bardziej.
- Luis, ty chyba nie zaczniesz płakać z powodu takiego głupstwa? – zapytał Avgar, patrząc na mnie zaniepokojony i zaskoczony moją reakcją. – Ostatnio naprawdę dziwnie się zachowujesz, a te twoje huśtawki nastroju bywają naprawdę przerażające.
- Mój śliczny tyłeczek przepadł – rozbeczałem się na dobre. Mężczyzna wziął mnie w ramiona i czule ucałował moje zdrętwiałe z zimna usta.
- Głuptasie, przecież cię kocham i rozmiar twoich pośladków tego nie zmieni – szepnął mi do ucha.




12 komentarzy:

  1. Szkoda, że tak szybko się skończyło. Ledwo zaczęłam czytać a już koniec. Czyżby Lu był w ciąży, zachowuje się jak kobieta przy okresie.
    Jednak moim zdaniem to słodziutkie. Cóż, nie sądzę, żeby podobał się Avgarowi z większa pupą.
    Cudowna notka, szczególnie akcja z Adaniem i jego lubą. Ciekawe kiedy on przejrzy na oczy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Adaś się wystraszy| a szkoda... chociaż może to i dobrze będzie jeszcze z tego jakaś akcja może wbiegnie w jakieś niebezpieczeństwo. Dobrze się jednak sta|o że się podda| chociaż w ma|ym stopniu.
    |usi... bójka z e|fem kurcze zabawnie to wysz|o bardzo. A jak jeszcze wkroczy| Avgar to mys|a|am że po|eje się krew. Wysz|o pięknie ty|ko zastanawiające są te nastroje |uisa... W każdym razie końcówka rozdzia|u jak demon w końcu wyzna| mu mi|ość myś|a|am że się rozp|ynę i czekam na ciąg da|szy może w sypia|ni czy gdzieś:D co to za paczka którą mia| przynieść e|f? Dużo dużo weny i chęci niecierp|iwie czekam na ko|ejną notkę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. UU... JESTEM W NIEBIE!!! ^^ KURCZE ALE DLACZEGO TAK MAŁO? :p xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Popieram to iż może Lu jest w ciąży - z głębi serca na to liczę - bo huśtawki to odpowiedni sygnał, jeszcze brakuje mdłości porannych - i nie koniecznie porannych - i już wszystko jasne. Weny życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. oooooooooo jak słodkooo ^o^
    więcej @.@

    OdpowiedzUsuń
  6. ooo Nissim ten seksowny drań.. ^^
    ta lalunia co się do Adasia przystawiała tóż to tępe i lecące na kase definitywnie! -.-
    Luuuuis i jego biedna dupcia T^T hehe ale jego tyłek powróci do poprzednich rozmiarów co nie ? xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    kochana cudowny rozdział, ja chcę więcej!!! och Adaś, Adaś, kiedy sobie uświadomi, że to Nissam jest mu przeznaczony ;], mam dziwne wrażenie, ze ta cała Kaśka chce się z nim tylko pobawić... udało się zniwelować Luisowi tą zieloną plagę, nie wiem dlaczego ale nie lubię tego Legalosa.... Avgarovi uda się odczynić urok wielkiego tyłka Luisa? Ciekawe gdzie poleciał Adaś... Czekam już z niecierpliwością na kolejny rozdział...
    Weny, dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdział super. tylko takie małe pytanie...czy luis czasami nie jest w ciąży? no wiesz te huśtawki nastrojów i w ogóle ;D wera

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana, powiem tylko tyle,,,
    nie wiem jak ty to robisz, ale kocham cię xD
    Rozdział był świetny, to co zrobił Nissim i jak zareagował Adaś,,, *_* ciekawe jak to wszystko się dalej potoczy,, czy Adaś w końcu dopuści do siebie myśl, że podobają mu się mężczyźni a zwłaszcza ten jeden xD
    A co do Louis'a ,,,haha xD Bajecznie,,
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  10. Też mam nadzieję że Lu będzie w ciąży, a jeszcze smieszniej będzie jak Avgar zmieniłby się w nadopiekuńczego tatusia *^-^* . Przesyłam Eliksir Weny i błagam o więcej .
    Na zawsze wierna
    ~Niebieska

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bacran - jedno z wielu imion anioła Meta trona ,

    Carmiel - jeden z licznych aniołów strzegą-cych bram Północnego Wiatru ,

    Emmanuel - ("Bóg z nami") - ańioł, który zjawił się w ognistym rydwanie obok Sidrasza, Misaka i Abednego. Podczas obrzędów magicznych Emmanuel jest przyzywany "pod trzecią pieczęcią". W poemacie de Vigny'ego Le Deluge Emmanuel to zarówno imię anioła, jak i jego syna spłodzonego z kobietą śmiertelną. W kabale, Emmanuel to sefira Malchut ("królestwo") w świecie berija,

    Faris - anioł rządzący drugą godziną nocy (Praksil)

    Hamon - według św. Hieronima Hamon to jedno z imion anioła Gabriela

    Kael - anioł reprezentujący lub sprawujący władzę nad znakiem Raka

    Wybrałam kilka imion dla naszego "jaja" xD Jeśli któreś Ci się spodoba podałam też skąd pochodzą i z tego co pamiętam to głównie imiona aniołów, a skoro Avgar jest demonem Loui może go wkurzyć imieniem anielskim :D http://bramaswiatow.pl/viewtopic.php?p=217557 tutaj masz stronę z której zaczerpnęłam i śmiało możesz poprzegląć xD Nie mogę się doczekać aż Adaś będzie tym brzemiennym i kiedy przyjdą na świat małe Nissimki :P I faktycznie Avgar miał rację w tej szklarni to Loui był bardziej zagrożony niżeli ich "jajo". Podrowienia czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń