sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 9




Adam

Wyleciałem przez okno  w korytarzu i miałem zamiar pognać do swojego pokoiku w domu Soni i tam w spokoju sobie polamentować. Niestety przypomniałem sobie, że nadal mam lokatorów których najzwyczajniej w świecie się brzydziłem i nawet trochę się bałem. Nie pozostało mi nic innego jak polatać sobie trochę po zasypanym śniegiem lesie i przemyśleć całą sprawę. Byłem tak zdenerwowany, że z trudem manewrowałem pomiędzy drzewami i kilkakrotnie o mało nie spowodowałem wypadku. W głowie miałem kompletny chaos. Nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. Moja rodzina była bardzo konserwatywna. Homoseksualistów ojciec uważał za jakiś zwyrodnialców i zboczeńców. Matka na widok naszego sąsiada geja przechodziła na drugą stronę ulicy, bo bała zarazić się AIDS. Naczytała się jakiś bzdur w kobiecych pisemkach i w dodatku opacznie je zrozumiała. Zawsze uważałem się za normalnego nastolatka. Nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, że coś ze mną może być nie tak. Dzisiaj jednak zdałem sobie sprawę ze swojej odmienności. Pocałunki Kasi owszem sprawiały mi przyjemność, ale były niczym w porównaniu z tym co działo się ze mną pod wpływem dotyku Nissima. Przy nim zapominałem o całym świecie, a moja krew dosłownie wrzała jak lawa w wulkanie. Bliskość mężczyzny działała na mnie obezwładniająco, traciłem przy nim cały swój rozsądek. Nie chciałem się temu poddać, pragnąłem być taki jak większość moich rówieśników, umawiać się na randki z ładną, miłą dziewczyną, chodzić z nią po parku trzymając się za ręce, a potem kiedyś, w odległej przyszłości założyć rodzinę i mieć gromadkę dzieci. Wszystkie moje marzenia wzięły właśnie w łeb, w uszach mi dzwoniło z wrażenia i nie mogłem się uspokoić. W dodatku uderzyłem w twarz swojego opiekuna i zwiałem. Zachowałem się jak prawdziwy dzikus. Latałem już chyba ze dwie godziny. Słońce zaczęło zachodzić, a temperatura obniżała się coraz bardziej. Ośnieżony las wyglądał niezwykle pięknie. Pobyt na łonie natury zawsze wpływał na mnie kojąco. Moje serce zaczęło bić równym, spokojnym rytmem i przestałem się trząść. Wylądowałem na niewielkiej polance i postanowiłem piechotą wrócić do zamku Nissima. – Wślizgnę się jakoś po cichu do środka i może nikt mnie nie zauważy. Demon za ten czas może ochłonął i nie będzie czekał na mnie w drzwiach, żeby się ze mną rozprawić za ten policzek – zastanawiałem się brnąc po kolana w białym puchu. Z zamyślenia wyrwał mnie czyjś cichy chichot. Zaciekawiony zacząłem się skradać, podszedłem jak mogłem najbliżej i wychyliłem ostrożnie zza drzewa. – Och to Luis i Avgar! Co oni wyprawiają na takim mrozie? – przyglądałem się zmieszany ich wyczynom. Byli tak zajęci sobą, że jeśli nawet wyszedłby z kniei niedźwiedź to z pewnością nawet nie odwróciliby głów. Luis stał przygnieciony przez mężczyznę do oblodzonego pnia. Chichotał jak szalony i wiercił się na wszystkie strony. Lodowate ręce Avgara wędrowały pod jego ubraniem po nagiej skórze.
- Zabieraj te zamrożone łapska – piszczał chłopak usiłując się uwolnić.
- Kochanie, muszę sprawdzić czy moje zaklęcie podziałało należycie – z przewrotnym uśmiechem stwierdził demon i zacisnął palce na sutkach Luisa delikatnie je przekręcając.
- Chcesz mnie zabić draniu? – jęknął Luis, wyprężając się pod wpływem jego pieszczot. – Jaja sobie robisz? Miałem zniekształcony tyłek, a nie klatkę piersiową!
- O to przepraszam – Avgar spojrzał na nie go niewinnie, zbyt niewinnie. – Zaraz się poprawię – mruknął i złapał chłopaka obiema rękami za pośladki. – Mhm chyba nic im się nie stało, ale może powinienem obejrzeć je z bliska? – przewrócił się razem z kwiczącym na cały las Luisem do śniegu. Biedny chłopak wpadł twarzą w puch, a cwany demon wylądował na jego plecach. Natychmiast zsunął się na dół i pociągnął za sobą jego spodnie odsłaniając nieco krągłe pośladki. Wtulił w nie twarz i  zaczął gryźć delikatnie kuszące półkule.
- Puść mnie zboku, chyba nie masz zamiaru robić niczego dziwnego na śniegu? – wymamrotał słabym głosem Luis, kiedy język demona zanurzył się w jego rowek.
To wyznanie mojego przyjaciela znajdującego się właśnie w jednoznacznej pozycji z wypiętym do góry tyłkiem nieco mnie otrzeźwiło. - Jeśli oni są przycięci inaczej to kim jestem ja? – poczułem jak palą mnie ze wstydu policzki, a w spodniach mam najwyraźniej ciasno. Zacząłem powoli się wycofywać, aby mnie nie zauważyli. Odszedłem kilkadziesiąt kroków w głąb lasu i rozłożyłem skrzydła. Może jednak lepiej polecę. Wślizgnąłem się do zamku przez okno w korytarzu na piętrze. Poszedłem cicho w stronę mojej sypialni. – Chyba to nie jest takie złe? Luis z Avgarem stanowią taką piękną parę i najwyraźniej świata za sobą nie widzą. Czy miłość  rzeczywiście może zaistnieć tylko między kobietą, a mężczyzną, jak to zawsze wpierali mi rodzice? Mylili się w tylu innych sprawach więc dlaczego akurat w tej mieliby mieć rację? – zastanawiałem się całą drogę. – Niepotrzebnie tak napadłem na Nissima. Powinienem z nim porozmawiać o tym, a nie uciekać jak kretyn. Muszę go przeprosić.- Zacząłem szukać demona po całym zamku. Znalazłem go w końcu w galerii portretowej. Stał przed jakimś obrazem i patrzył na niego smutno. Nigdy go takim nie widziałem i ścisnęło się we mnie serce. Zawsze taki dumny i arogancki teraz wyglądał na bezradnego i kruchego. Schowałem się za filarem nie wiedząc co robić.
- Och skarbie –usłyszałem głos opiekuna najwyraźniej mówiącego do mężczyzny na portrecie  - chyba jestem naprawdę złym opiekunem. Wystraszyłem śmiertelnie tego ślicznego dzieciaka i teraz nie mogę go znaleźć. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało. Miałeś rację, że ode mnie uciekłeś i zostawiłeś mnie samego. Nie zasługuję na niczyją miłość i myślę tylko o sobie – westchną ciężko. Zrobiło mi się niesamowicie ciepło i  przyjemnie na sercu. – On się o mnie martwi i uważa, że jestem śliczny – miałem ochotę podskakiwać z radości. Momentalnie zapomniałem o swoich rozterkach. Wystrzeliłem jak korek z butelki i pognałem w stronę Nissima. Rzuciłem się mu na szyję z ogromnym entuzjazmem omal go nie przewracając. Przytuliłem się do zdumionego mężczyzny i wymamrotałem w jego szyję.
- Przepraszam, że jestem takim narwanym głupkiem. Jesteś naprawdę wspaniałym opiekunem i przysięgam, że już ci nie będę sprawiał kłopotów – poczułem jak silne ramiona Nissima zamykają się wokół mnie. – Och, jak dobrze być w domu. W lesie było naprawdę bardzo zimno.
- Cieszę się, że wszystko z tobą w porządku. Jutro jednak musimy poważnie porozmawiać – stwierdził demon głaszcząc mnie po głowie. Spojrzał jeszcze raz na obraz i uśmiechnął się do malunku. Coś zakłuło mnie w piersiach. Odsunąłem się od niego, stanąłem przed obrazem całkowicie go zasłaniając.
- On jest brzydki, ma gruby tyłek i wytrzeszczone oczy. Nawet ja jestem od niego o wiele ładniejszy – wypaliłem niemądrze i już po sekundzie zaczerwieniłem się po same uszy widząc kpiący wzrok mężczyzny.
- Jesteś zazdrosny o nieżyjącego od pięciuset lat chłopaka? To bardzo zabawne – Nissim pstryknął mnie w nos.
- Żartujesz? Musiałbyś mi się podobać, a wcale tak nie jest – pogrążyłem się jeszcze bardziej. Zaczął wolno podchodzić do mnie coraz bliżej. Otulił mnie jego zapach, był na wyciągnięcie ręki. Mój puls przyśpieszył. – Muszę już iść, strasznie przemarzłem – odwróciłem się na pięcie i uciekłem w popłochu. Ścigał mnie jego donośny śmiech.
…………………………………………………………

Luis
Obudziłem się bardzo wcześnie czując okropny głód. Faktycznie nie zjadłem wczoraj kolacji, bo Avgar zajął mnie czymś hm, innym. Z dołu dochodził mnie boski zapach. Powlokłem się do kuchni gdzie Sonia przygotowywała właśnie śniadanie. Niezupełnie jeszcze rozbudzony wziąłem z szuflady widelec i zacząłem wyjadać wprost z patelni.
- Mm, pyszne – wymamrotałem z pełną buzią i natychmiast dostałem po łapach. Nawet nie zauważyłem, że po brodzie cieknie mi krew.
- Luis ty mała cholero, przecież to surowa wątróbka, poczekałbyś chociaż aż się udusi – ciotka odpędziła mnie od gara i usadziła za stołem. – Zraz zaraz – zaczęła patrzeć na mnie podejrzliwie - przecież ty nie ostatnio nie jadłeś mięsa bo powiedziałeś, że to godzi w twój światopogląd. Wytrzyj się, wyglądasz jak wampir po posiłku – podała mi papierową chusteczkę.
- Mogę jeszcze trochę – odebrałem jej patelnię i zacząłem z zapałem pochłaniać jej zawartość. Przyglądała się temu z wyraźnym obrzydzeniem w oczach.
- Luis, ledwo wykaraskałeś się z jednego problemu i najwyraźniej zaczyna znowu ci odwalać. Robiliście wczoraj coś dziwnego z Avgarem? – zapytała wbijając we mnie oskarżycielsko wzrok.
- Eee? – zapytałem inteligentnie. – Mam ci opowiedzieć ze szczegółami? – Przypomniałem sobie wszystko co wyprawialiśmy i zawstydzony spuściłem oczy. – Kiedy my właściwie wcale nie wychodziliśmy z sypialni – pisnąłem  żałośnie.
- Nie patrz tak na mnie, martwię się o ciebie, ostatnio bardzo się zmieniłeś – pokręciła głową Sonia.
- Och, czepiasz się i chcesz się mnie pozbyć – Nagle zrobiło mi się smutno i łzy zakręciły mi się w oczach. – Teraz myślisz tylko o Ance i jej zderzakach. Nie chcesz już być moją rodziną – chlipnąłem.
- Teraz to już przegiąłeś. Zachowujesz się jak baba w ciąży! – krzyknęła na mnie dziewczyna i znieruchomiała, jakby coś bardzo niepokojącego przyszło jej do głowy. – Luis czy ty ostatnio dobrze się czujesz?
- Właściwie to tak jakoś dziwnie, raz jestem ospały jakbym miał za moment zapaść w sen zimowy, kiedy indziej rozpiera mnie energia. Mięsko niesamowicie mi smakuje, zwłaszcza takie na wpół surowe – zacząłem się zastanawiać. – Może coś mi zaszkodziło?
- Wiesz, ty sobie lepiej usiądź, a ja zadzwonię do Avgara – powiedziała słabo unikając mojego wzroku i poszła do swojego pokoju. Widziałem jak zamyka za sobą drzwi i to wydało mi się bardzo podejrzane. Nigdy tego nie robiła. Po cichu poszedłem za nią i przyłożyłem ucho do dziurki od klucza.
- Avgar ty stary zboku, natychmiast przynieś mi test. Jeśli to prawda co podejrzewam, to cię wykastruję bez znieczulenia! – piekliła się do komórki. – Czy wy się w ogóle zabezpieczaliście?! Luis to głuptas i z niczego nie zdaje sobie sprawy, ale po tobie spodziewałam się minimum odpowiedzialności kretynie!
- ……………………..
- Nawet mi nie mów kurwa o jaju! Jaka moja wina, ty mi tu nic nie wpieraj! Nie miałam pojęcia, że odziedziczył geny po matce! Cholera, oboje zawaliliśmy! Mały nie będzie zachwycony, że przed nim to ukrywaliśmy i będzie miał rację. Długo będziesz musiał czekać na przesyłkę? Co, masz go w domu? A więc też coś podejrzewałeś?
- ……………………………….
- W takim  razie czekamy. Idę  naostrzyć tasak! Obejrzyj sobie ostatni raz swojego penisa i zrób mu pamiątkowe zdjęcie, bo już go więcej nie zobaczysz – Demon najwyraźniej się rozłączył. Poczułem niepokój. - Co to za dziwne tajemnice mają przede mną? Co Sonia takiego wie o mojej matce, przecież nie mogła jej znać? - Rodzice zawsze opowiadali, że poznali się w Londynie na jakimś zjeździe lekarzy. Nigdy nie widziałem jednak ich aktu ślubu ani mojego aktu urodzenia. Gdy kiedyś potrzebowałem ich w szkole do załatwienia urzędowych spraw zanieśli je sami, twierdząc, że jestem zbyt nieodpowiedzialny, żeby powierzyć mi tak ważne dokumenty. Czasami, jak byłem mały opowiadałem im o domu, z pięknym kwitnącym ogrodem, który często mi się śnił. Wyśmiewali mnie i mówili, że mam zbyt bujną fantazję. Jak przez mgłę pamiętałem salon ze ścianami z ciemnego drewna z dużym kamiennym kominkiem, bardzo podobnym do tego jaki miała Sonia. Może dlatego jak przyjechałem tutaj od razu poczułem się jakbym wrócił wreszcie na swoje miejsce. Usłyszałem kroki i szybko pobiegłem do swojego pokoju. Zamknąłem się w łazience i puściłem wodę. Musiałem zastanowić się nad tym co usłyszałem. Najbardziej niepokoiła mnie ta sprawa z jajem. – O co tu u licha chodzi?

12 komentarzy:

  1. Adaś w końcu zaczą| rozumieć pewne sprawy i to mnie cieszy. Ciekawe o czym Nissim chce jeszcze z nim rozmawiać. Fajna by| ta jego zazdrość o nieżyjącego kochanka demona. Mam nadzieje że z pomocą |uisa w końcu pójdzie po rozum do g|owy bo Nissim zaczyna chyba coś do niego czuć a i jemu demon wyraźnie tak w g|ębi serca nie jest obojętny. I zrobi| się z niego też ma|y podg|ądacz :)
    |uis znów się w coś wp|ąta| a|e tym razem nie sam. Sonia będzie wściek|a a i on niego pewnie dostanie się Avgarze gdy dowie się prawdy. Nie mniej jednak |usi w ciąży to zabawny |uis. Ty|ko gdzie scena w sypia|ni czy nawet na śniegu po wyznaniu mi|ości ja się pytam? Mam nadzieje że to nadrobisz dawno nie by|o:)
    Dużo weny i chęci do pisania:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu... Luis chyba nie jest w ciąży? To by było XD
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lu w ciąży...Avgar będzie miał podwójne kłopoty.
    Adaś jest słodziutki i pasują do siebie z demonem

    OdpowiedzUsuń
  4. Lu w ciaży? Ouł jeea! Rzygam tęczą

    OdpowiedzUsuń
  5. O raany, doprowadzasz mnie do tego, że nie mogę sformułować poprawnie zdania XD Cały rozdział bezcenny, jednak najbardziej zaciekawiła mnie końcówka. Dziwne jest to, że nie widział żadnego z tych dokumentów, po co by mieli to ukrywać? Nissim wzdychający do swojej dawnej miłości (huehue, pamiętam co to było, jak się z Avgarem o niego kłócił ^^), zazdrosny Adam.. ^^ I już po tym rozdziale nic nie stoi im na drodze do bycia razem... wkrótce.. kiedyś. Oj no, proszę, wykombinuj jakąś jednoznaczną sytuację między niby z następnym rozdziale. :) Jak zawsze, w twoim opowiadaniu jest mnóstwo perełek, więc gdybym miała je cytować, musiałabym cały rozdział zacytować. :)) Poprawiłaś mi nim humor, dziękuję ;) Czekam na c.d

    OdpowiedzUsuń
  6. tak właśnie myślałam, że Luis jest w ciąży, w poprzednim odcinku, kiedy to się rozryczał, że Avgar go nie chce, ale czekaj... ten komentarz miałam zacząć inaczej, czyli: nieeeeeeeeeeeeee!!!! W TYM MOMENCIE? TO DO NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU MAM CZEKAĆ ŻEBY SIĘ DOWIEDZIEĆ CO SIĘ DZIEJE? no, ulżyło mi. Luis od początku mnie intryguje, a zwłaszcza jego umiejętności i to kim naprawdę jest, cieszę się, że opowiadanie zmierza ku wyjaśnieniu tych kwestii. A co do Adasia i Nissima to naprawdę nie mogę się doczekać, aż coś między nimi zacznie się dziać, dobrze, że Adaś zaczął powoli się przyzwyczajać to myśli, że jest gejem, relacje pomiędzy nimi są cudne:)

    Nana

    OdpowiedzUsuń
  7. no ładnie, Adaś i Nissim zaczynają się dogadywać i czeka ich ważna rozmowa... a co do Louisa... no cóż, nasze maleństwo samo udusi Avgara gdy się dowie o co chodzi haha xD
    Bardzo mnie zaciekawił ten rozdział.. nie mogę się doczekać kolejnej notki.

    OdpowiedzUsuń
  8. o kurde bd dzieciak @.@

    OdpowiedzUsuń
  9. pisz szybciutko ja chcę wiedzieć czy Luis będzie miał dzidziusia *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. Haha .. Ja padnę ze śmiechu, Luis jest w ciąży, interesuje mnie o co chodzi z jego matką ale jak podejrzealwam to dowiem się w następnym rozdziale.
    Brawa dla Adaszia w końcu zaczął łapać co się z nim wyprawia i mam nadzieję że nie będzie próbował się oszukiwać.

    Co do scen to jestem zawiedziona z braku szczegułów scenki w lesie i niesamowicie rozczulona scenką przy obrazie. Wenyy i oczywiście czekam na więcej >^,^<

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak słodko ! ^ ^
    Mam nadzieję że się =^.^= Lu nie zezłości jak się dowie a Avgar się zmieni w nadopiekuńczego tatusia *^^*. Wysyłam Eliksir Weny i błagam o więcej .
    Zawsze lojalna
    ~Niebieska

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam,
    rozdział wspaniały, cos bardzo ciekawego zaczyna się dziać między Nissanem, a Adamem, jak widać Nissim się przejął jego zniknięciem i go wszędzie szukał. A co Luisa i Avgara, no to biedny Avgar ma spotkanie z Sonia i jej tasakiem ;] Luis w ciąży, ciekawe jak no tą informację zareaguje, już sobie wyobrażam nadgorliwego Avgara zwanego tatusiem. Co do scen w lesie to szkoda, ze tak podałaś mało szczegółów, a scena pod obrazem po prostu rozczuliła mnie , ścisnęła za serce... Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń