sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 21


Szalonych przygód Luisa ciąg dalszy. Wiecie, że każdy lek ma jakieś skutki uboczne. Ten rozdział właśnie na ten temat.

Siedziałem w dzbanie starając skurczyć się najbardziej jak potrafiłem. Modliłem się do wszystkich znanych mi bogów, aby nie przyszło im do głowy tutaj mnie szukać. Nie zrobię z siebie widowiska. Sonia śmiała by się potem ze mnie całymi tygodniami. Było mi duszno i niewygodnie. Moje biedne nogi całkiem zdrętwiały i zaczęły mi po nich pełzać tzw. mrówki. Kręciłem się więc niespokojnie nie mogąc się ułożyć.
- Co to takiego? Coś jakby chrobot i szuranie? – usłyszałem głos ciotki. – Masz w domu myszy? To obrzydliwe!
- Co ty wymyślasz głupia kobieto? Skąd by się wzięły w dzbanie? – prychnął na nią Avgar.
- W takim razie rozwalmy go i zobaczymy co się kryje w środku – stwierdziła Sonia.
- Oszalałaś?! To unikalny zabytek! W dodatku prezent od mojej przyjaciółki Kleopatry – krzyknął demon, po czym doszły do mnie odgłosy szamotaniny. – Co robisz przeklęta wiedźmo?!
- Nie bądź taki drobiazgowy. Wygląda na to, że masz w domu intruza. Ciekawe kto to może być? – rozległ się huk, trzask pękającej porcelany, a potem moja wspaniała kryjówka rozleciała się na kawałeczki. Pisnąłem przestraszony i schowałem się za szerokimi plecami Avgara zanim zdążyła rzucić na mnie okiem. Uczepiłem się kurczowo jego koszuli, aby nie mógł mnie stamtąd wyciągnąć.
- No proszę i oto mamy naszą zgubę – odezwała się z zadowoleniem ciotka. – Pokaż się Luis, muszę zobaczyć co się stało.
- Nic. Możesz już sobie iść – wymamrotałem niewyraźnie przywierając jeszcze mocniej do demona.
- Nie bądź głuptasem. Sonia pomoże ci pozbyć się problemu, ale musisz z nami współpracować. Choć raz zachowaj się jak dorosły. - Po takiej przemowie nie pozostało mi nic innego jak wyjść z ukrycia. Nieśmiało wychyliłem najpierw głowę, a potem całą resztę. Dziewczyna na mój widok dosłownie osłupiała. Otwierała i zamykała usta zupełnie jak pozbawiona wody ryba.
- Oooo… Jeny… Czułki i ogon? Co wyście tu do cholery wyprawiali?! – wrzasnęła jak tylko odzyskała głos.
- My? No nie żartuj sobie! To ten durny bachor wsadził łapy do mojej szafki z żelami! – oburzył się mężczyzna.
- Penie, że wy! Jakbyś był odrobiną mądrzejszy od niego, to byś nie zostawiał niezamkniętej witrynki z takimi niebezpiecznymi substancjami – odparła dziewczyna patrząc z dezaprobatą na demona.
- O kobieca przewrotności! Przecież ja mieszkam sam, po co więc miałem ją zamykać? – kłótnia rozpoczęła się na dobre. Zarzuty i złośliwe uwagi latały tam i z powrotem. Zupełnie zapomnieli o mnie i moim problemie. Przez chwilę słuchałem tego w milczeniu wreszcie nie wytrzymałem i wybuchnąłem.
- Hej! To ja Luis, czy to nie mnie mieliście czasem pomóc? – ryknąłem, starając się przekrzyczeć ich oboje. Byłem ogromnie zdenerwowany sytuacją w jaką się wpakowałem. Co będzie jak zostanę już taki na zawsze? Jakby chcąc wyrazić moją frustrację latarenki na czułkach zaczęły świecić coraz jaśniej, a puszysty ogonek miotał się nerwowo na boki. Chyba coś do nich jednak dotarło bo umilkli jednocześnie. Dziewczyna podeszła do mnie i zaczęła dokładnie oglądać moje dodatkowe członki. Po chwili westchnęła ciężko i zwróciła się do Avgara.
- Próbowałeś już czegoś? To jakaś dziwna mutacja!
- Nie chciałem bez ciebie. Mam tu pewien środek, ale nie wiem czy zadziała – mężczyzna wziął do ręki tubkę z jakąś dziwną substancją. Zaczęła się fachowa dyskusja. Padały dziwne nazwy i słowa, które nic mi nie mówiły. Kiedy oni zajęci byli rozmową drzwi się otworzyły i do środka wtargnęli Sam z Arturem uzbrojeni jak filmowi gangsterzy. Omietli wzrokiem pokój i zamienili się w słupy soli zupełnie, jak w pierwszej chwili ciotka. Widziałem zaniepokojenie i troskę malującą się na twarzy Ostrowskiego oraz coraz szerszy uśmiech jego towarzysza.
- Skąd wiecie, że ja tu jestem? – zapytałem chcąc przerwać niezręczną ciszę. – Po co wam całe to żelastwo?
- Wiesz, myśleliśmy, że zastaniemy tu trupy i zgliszcza. Wpadł do nas przerażony Daniel krzycząc coś o potworze z piekieł ciskającym ogniem, który uprowadził Luisa. Przybiegliśmy więc na ratunek – odparł Sam przyglądając mi się z coraz większą fascynacją.
- Jesteś prześliczny! –  oczarowany Artur i z szybkością błyskawicy rzucił się do przodu. Złapał za mój biedny ogonek, zaczął go gładzić i ściskać mrucząc z zachwytu. Nie zdążył powiedzieć niczego więcej, bo dwaj wściekli mężczyźni skoczyli na niego, obalając go z impetem na ziemię.
- Zostaw mnie, tego zboczeńca! – odezwał się wściekły Ostrowski do Avgara. Jednym szarpnięciem podniósł z podłogi nieco oszołomionego tym atakiem Artura. Cisnął go na najbliższą sofę, złapał za włosy i szarpnął wyrywając mu cały pęk.
- Ała… - jęknął mężczyzna.
- Ty kudłata pokrako – wrzasnął  Sam – trochę futerka i zupełnie zapominasz o moim istnieniu. Jeszcze wczoraj skomliłeś jak to mnie bardzo kochasz, byle się tylko dostać do mojego łóżka, a dzisiaj proszę, od razu znalazłeś sobie zastępstwo. Jedno machnięcie puszystą kitką i już po tobie. Od dzisiaj się do mnie nie zbliżaj. Nie chcę mieć więcej do czynienia z takim niewiernym napaleńcem – fuknął mocno urażony i wyszedł z pokoju dumnym krokiem. Artur przez chwilę stał w milczeniu, jakby nie mogąc uwierzyć w to co usłyszał. Po czym odwrócił się na pięcie i pognał za obrażonym kochankiem.
- Chyba mamy ich z głowy? – odezwał się Avgar.
- No i dobrze. Bierzmy się do roboty – Sonia wzięła od niego pojemnik z mazidłem i zaczęła delikatnie nakładać mi na ogonek i czułki. – Nie ruszaj się przez chwilę. Najlepiej połóż się na brzuchu – wskazała stojącą w kącie kanapę. Spełniłem jej polecenie. Po chwili poczułem dziwne ciepło rozchodzące się wzdłuż mojego kręgosłupa. Cała skóra zaczęła mnie piec i mrowić. Kwadrans potem czułem się już całkiem nieźle.
- Mogę wstać? – zwróciłem się do ciotki. – Chyba zniknęły? – pomacałem się najpierw po głowie, a potem po pupie. Skoczyłem na równe nogi i podbiegłem do lustra. – Hurra! – krzyknąłem z rozpierającej mnie radości i podskoczyłem do góry.
- W takim razie ja już pójdę. Zostawiłam w sklepie dziewczyny i nie wiadomo co tam podczas mojej nieobecności narozrabiały. Ty zostań tutaj do rana. Gdyby działo się coś niepokojącego, to Avgar mnie zawiadomi. Miałeś tym razem ogromne szczęście dzieciaku – stwierdziła pobłażliwie  Sonia i pomaszerowała do drzwi. Widziałem w lustrzanej tafli jak demon stanął za mną uśmiechając się do mnie z ulgą.
- Szkoda tylko tego ślicznego ogonka – westchnął z udawanym smutkiem, wykrzywił się do mnie kpiąco i klepnął w tyłek lekko zaciskając na nim palce.
- Aaaa… - pisnąłem przeraźliwie, bo miałem wrażenie, że moje ciało stanęło w płomieniach. Zdradliwie ciepełko rozeszło się we wszystkich kierunkach stawiając natychmiast na baczność to i owo. Przerażony stwierdziłem, że mój penis powiększył swoją objętość i stał się twardy jak kamień w ciągu kilku sekund. Sutki nabrzmiały i były tak wrażliwe, że nawet ocierająca się o nie podczas oddychania koszulka posyłała do mojego mózgu dreszcze rozkoszy. A wszystko to od jednego dotyku mężczyzny.
- Coś ty mi do cholery zrobił ?!  - wrzasnąłem wściekle na nic nie rozumiejącego demona. Patrzył na mnie  zdziwiony i mocno zaniepokojony moim zachowaniem.
- Luis co się dzieje? Boli cię coś? – złapał mnie za ramię, a ja ponownie krzyknąłem i szarpnąłem się w bok. Erekcja stała się tak duża, że każdy ruch zaczął powodować cierpienie. – Wyduś coś z siebie!
- Eee.. Muszę do łazienki – wyjąkałem cały czerwony na twarzy.
- Nigdzie nie pójdziesz dopóki nie powiesz o co chodzi. Widzę, że coś poszło nie tak.
- Poradzę sobie sam. Tylko mnie tam zaprowadź – mimowolnie jęknąłem i zobaczyłem w lustrze, że mój problem robi się dostrzegalny gołym okiem. Miałem na sobie obcisły podkoszulek i dość ciasne jeansy. Sterczące sutki i wypukłość w spodniach były widoczne jak na dłoni. Zobaczyłem jak Avgar podąża za moim wzrokiem i szeroko otwiera oczy ze zdumienia. Spurpurowiałem o ile to możliwe jeszcze bardziej. Na twarzy stojącego za mną mężczyzny wykwitł koci uśmieszek, a szkarłatne źrenice zabłysły pożądliwie.
- No cóż, masz chyba nieoczekiwane skutki uboczne, ale temu można chyba łatwo zaradzić – wziął mnie na ręce i poniósł w niewiadomym kierunku. Nie miałem nawet siły protestować. Opanowała mnie jakaś dziwna niemoc, a całe drżące ciało było napięte ja struna. – Ooo… To musiał być jakiś cholerny afrodyzjak!  Ahh… Nie mam aż takiego temperamentu! – pojękiwałem cicho przy najmniejszym wstrząsie. Pokój do którego zdążaliśmy okazał się sypialnią demona. Położył mnie ostrożnie na wielkim łożu z baldachimem nakrytym jedwabną, czarną pościelą.
- Muszę ściągnąć z ciebie te ciuchy. Wzmagają tylko doznania i powodują cierpienie – mężczyzna zaczął  powoli rozpinać moją koszulę.
- Oszalałeś?! Nie będę przed tobą paradował na golasa! – zaprotestowałem z trudem, mając ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu.
- Jak jesteś taki mądry, to zrób to sam – odparł złośliwie demon i usiadł ze skrzyżowanymi ramionami obok mnie na łóżku. Zacząłem nieporadnie gmerać przy guzikach, ale oczywiście niczego nie udało mi się dokonać. Widząc, że kompletnie sobie nie radzę  mężczyzna wyciągnął w moim kierunku ręce.
- Niee.. - pisnąłem ogromnie zażenowany zaistniałą sytuacją.
- Lui, uspokój się. Wyobraź sobie, że jestem medykiem – Avgar przemawiał do mnie łagodnie jak do chorego zwierzątka. Nigdy go takim nie widziałem. Delikatnie manewrując ściągnął ze mnie koszulę. Spojrzał łakomym wzrokiem na moje sutki i westchnął głęboko.
- To z pewnością zemsta jakiegoś złośliwego boga – jęknął z rezygnacją. – Zesłał cię na ziemię, by mnie torturować – oblizał usta i kontynuował rozbieranie. Z ogromnym niepokojem obserwowałem jego wyczyny. Tymczasem moje ciało rozpalało się coraz mocniej. Co chwila wstrzymywałem oddech starając się głośno nie jęczeć. Widziałem, że demon jest coraz bardziej podniecony i z ogromnym wysiłkiem stara się nad sobą zapanować. Kiedy jednak dotarł do guzika od spodni pisnąłem przestraszony.
- Co znowu? – warknął niecierpliwie.
- Wiesz ja nigdy… Mnie nigdy nikt nie oglądał nagiego… Ja… - wyjąkałem się drżącym głosem.

5 komentarzy:

  1. Przerwać mi w takim momencie! Jeśli pamięć mnie nie myli to do mnie miało się pretensje o przerywanie w takich momentach ;) Aaaa teraz nie zasnę bo będę myślała zrobią to nie zrobią tego.
    Dodatkowo powiadamiam że przeniosłam swojego bloga na adres dziennik-lunylu.blogspot.com i znajduje się na nim nowy rozdział opowiadania. Z niecierpliwością oczekuje następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie!!!XD Tyle czekałam na ten moment a tu przerwa:( Rozdział oczywiście świetny, a takie przerywanie w sumie zaostrza apetyt. Mam nadzieję, że szybko pojawi się kolejny.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Luis jest taki słodziutki, te jego ostatnie słowa na koniec notki. Avgar pewnie aż obliże usta z zadowolenia w końcu będzie pierwszym, który będzie oglądać chłopaka nago. Jejcu z ogonkiem Lu pewnie wyglądał szałowo.Ciekawe czy pohamuje Avgar swoje popędy seksualne i nie wykorzysta Lu w chwilach słabości.

    OdpowiedzUsuń
  4. O mój Bozszzz !! Ja chce jeszcze!! Jak mogłaś skończyć w takim momencie? Robisz to specjalnie nioo !!
    Pisz szybciutko ^^
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, skutki uboczne no pięknie, a Artur haha wystarczyło, że zobaczył futerko i oszalał o razu...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń