poniedziałek, 23 lipca 2012

Rozdział 22



Patrzyłem na Avgara ogromnie zmieszany. Moje ciało żyło własnym życiem i nie chciało poddać się woli. Rozum powędrował w jedną stronę, a pobudzone afrodyzjakiem zmysły w drugą. Pod pożądliwym spojrzeniem mężczyzny zapłonąłem jeszcze mocniej. Wiedziałem, że sam sobie nie poradzę. Nie miałem innego wyjścia jak mu zaufać. Zrobiło mi się jednak smutno. To był mój pierwszy raz. Pierwszy raz, kiedy ktoś będzie mnie oglądał w tak intymnej sytuacji. Zawsze marzyłem o księciu na białym koniu, który porwie mnie do swojego pałacu. Potem w romantycznej, pełnej miłości atmosferze złączymy nasze ciała i dusze. Nie myślcie, że nie zdaję sobie sprawy jakie to dziecinne. Tymczasem na łóżku siedzi napalony demon i zerka łakomie, jakby chciał mnie pożreć kawałek po kawałku. I jak tu się nie rozryczeć? Zderzenie moich wizji z rzeczywistością było zbyt brutalne. Obróciłem głowę w drugą stronę, aby Avgar nie mógł dostrzec mojej miny. Niestety łzy same zaczęły płynąć mi po twarzy. Nie potrafiłem ich powstrzymać.
- Lui, nie płacz. Nie jestem, aż takim potworem, aby wykorzystać taką sytuację. Pomogę ci jeśli mi na to pozwolisz – odezwał się niespodziewanie mężczyzna.
- Wiem, jestem taki głupi. Zrób co uważasz za stosowne, bo dłużej już tego nie wytrzymam – stwierdziłem drżącym z emocji głosem. Demon pochylił się nade mną i ostrożnie zdjął resztę mojej garderoby. Po czym nakrył mnie miękkim, jedwabnym prześcieradłem. Położył się obok mnie na łóżku i uśmiechnął się przewrotnie chowając coś za plecami.
- Co tam masz? -  zapytałem zaniepokojony.
- To nic takiego. Można powiedzieć, że mała pomoc naukowa – wyciągnął rękę z dużym, puszystym strusim piórem.
- E… Po co ci to? – spojrzałem podejrzliwie.
- Zaraz zobaczysz. To Puszek i dzisiejszej nocy będzie twoim najlepszym przyjacielem – wyszczerzył kły Avgar i delikatnie połaskotał mnie po szyi. Doznanie było tak intensywne, że omal nie lewitowałem z posłania.
- Widzisz Lui. Jesteś bardzo ponętny i reagujesz tak wspaniale, że tej nocy zobaczę z pewnością jeden z najlepszych spektakli w moim życiu – mężczyzna oblizał pełne wargi i rozpoczął rozkoszną torturę. Najpierw gładził moje barki i obojczyki. Powoli zjechał niżej, niby przypadkiem zahaczając o sutki. Zacisnąłem dłonie na prześcieradle starając się nad sobą choć odrobinę zapanować.
- Nie zgrywaj napastowanej  dziewicy malutki. Och, zapomniałem, że ty przecież nią jesteś. Rozluźnij się i daj się ponieść zmysłom – zachichotał demon. Jego dłoń zjeżdżała coraz niżej zataczając kręgi i wzbudzając w moich żyłach prawdziwą pożogę. Kiedy jednak dotarła w okolice podbrzusza krzyknąłem i zacisnąłem mocno uda.
- Nie rób tego. Rozsuń nóżki i pozwól się trochę popieścić. Jak przestaniesz histeryzować zobaczysz, że to bardzo przyjemne – Zawstydziłem się swoich dziecinnych reakcji i zrobiłem o co prosił. – Trochę szerzej skarbie. Nie masz powodu do zażenowania, jesteś niesamowicie piękny. - Kiedy puszysta kitka zawędrowała między moje uda zacząłem bezwstydnie jęczeć. Patrzyłem wprost w szkarłatne źrenice i widziałem w nich coraz większy zachwyt. Migotała w nich także czułość i ogromy głód. Tern drań wiedział jak mnie doprowadzić do szaleństwa. Kręcił niewielkie kółeczka na moich nabrzmiałych jądrach i gładził stojącego na baczność sączącego penisa. Wiłem się i dyszałem pod tą słodką torturą, zatracając się w niej zupełnie. Jak przez mgłę słyszałem swoje pełne namiętności okrzyki. Teraz było mi już wszystko jedno co o mnie pomyśli. Świat skurczył się do jego dłoni, dzierżącej strusie pióro i muskającej w delikatnej pieszczocie mojego członka. Byłem jak pijany. Pijany rozkoszą. Zacząłem dygotać. Całe ciepło skumulowało się w jednym punkcie, aż wreszcie wybuchłem jak wulkan, doznając tak silnego orgazmu, że na chwilę straciłem świadomość.
 To była bardzo długa noc, pełna upojnych doznań. Budziłem się wiele razy twardy i drżący, by pogrążać się w kolejnej ekstazie wciąż od nowa i od nowa. Demon dotrzymał słowa. Nie dotknął mnie nawet jednym palcem. Zupełnie skupił się na moich doznaniach jakby całkowicie zapominając o sobie. Nie miałem pojęcia, że potrafi być tak opiekuńczy i troskliwy. Nigdy nie był typem serdecznej i miłej osoby. Ten egoistyczny i porywczy mężczyzna zrobił dla mnie coś niepojętego. Zajął się mną jak najczulszy kochanek sam pozostając niezaspokojony. Nikt nigdy się tak dla mnie nie poświęcił. I jak tu go nie kochać? No jak? Kiedy obudziłem się w ramionach Avgara słońce było już ponownie na zachodzie. Zawstydzony stwierdziłem, że leżę nagi w jego objęciach, gdy tymczasem on jest całkowicie ubrany. Wstałem ostrożnie, aby go nie obudzić i na palcach podreptałem do łazienki. Czułem się strasznie słaby. Jakbym poprzedniego dnia przepracował cały dzień w kamieniołomach. Wszedłem pod prysznic i spojrzałem w dół, na przyczynę moich wczorajszych kłopotów. – Eh ty – odezwałem się patrząc oskarżycielsko na swojego penisa. – Musiałeś wczoraj tak szaleć? Jak ja teraz spojrzę mu w oczy? Przez calutką noc zachowywałem się przez ciebie jak tania dziwka. – Poczułem na plecach powiew chłodnego powietrza. Odwróciłem się gwałtownie, o mało się nie przewracając na śliskim mydle. Napotkałem dwie szkarłatne źrenice wpatrujące się pożądliwie w mój goły tyłek. Ten drań uśmiechał się od ucha do ucha. Widać mu humorek od rana dopisywał.
- Z czego tak rżysz? – prychnąłem usiłując dłonią zasłonić co nieco.
- Wiesz Lui, nigdy nie widziałem jak ktoś rozmawia ze swoim członkiem. Ta umoralniająca gadka była zabawna, ale chyba nie wziął sobie jej do serca. Hi hi.. – podążyłem za jego wzrokiem i stwierdziłem z zażenowaniem, że miał rację.
- Ty podły zdrajco! – krzyknąłem do mojego małego przyjaciela, który radośnie, coraz wyżej podnosił swoją główkę. – I pomyśleć, że przełajdaczyłeś się całą noc! – pogroziłem swojemu penisowi, zupełnie zapominając o obecności demona.
- Luis, haha.. jesteś jedyny w swoim rodzaju – Avgar siadł na mokrych kafelkach łazienki i zwyczajnie porykiwał ze śmiechu trzymając się za brzuch. Speszony pisnąłem jak baba i zatrzasnąłem drzwi od kabiny prysznicowej. Zaczerwieniłem się od stóp do głów.
- Chyba trochę za późno na dziewicze rumieńce, nie sądzisz? Hihi..Nie bądź skąpiradłem i daj popatrzeć! Widziałem już prawie wszystko – zawołał za mną rozbawiony mężczyzna.
- Prawie robi wielką różnicę. I nadal, jakbyś zapomniał, jestem prawiczkiem – krzyknąłem oburzony jego bezczelnością.
…………………………………………………………………………
Wróciłem do domu późnym popołudniem.  Starałem się przeskradać cicho do mojego pokoju, ale niestety zostałem przyłapany przez wracającą z zakupów Ankę. Dźwigała wielkie torby pełne wystających pakunków.
- Luis jak dobrze, że cię widzę. Sonia mówiła, że byłeś trochę chory. Wyglądasz co prawda na wykończonego, ale chyba nic ci nie dolega – stwierdziła dziewczyna przyglądając mi się uważnie.
- E… To nic takiego. Miałem ciężką noc, ale teraz wszystko jest w porządku – odpowiedziałem ze spuszczoną głową rumieniąc się nieznacznie. Na szczęście zaaferowana czymś Anka nie zauważyła mojego zmieszania.
- Mam do ciebie nietypową prośbę. Chodź do mojego pokoju – pociągnęła mnie za rękę w kierunku swojej sypialni.
- Jeśli chodzi o seks to nic z tego – zażartowałem – mój mały przyjaciel ma karę.
- Nazywasz swojego penisa ,,małym przyjacielem”? Jesteś jeszcze bardziej sfiksowany ode mnie – stwierdziła rozbawiona, a kąciki jej ust zaczęły nieznacznie drgać. – A co narozrabiał? – rzuciła z błyskiem ciekawości w oczach.
-  Wiesz, myślę, że miałem przyjść na świat jako papuga i tam na górze ktoś coś pokręcił –stwierdziłem kręcąc głową nad swoją głupotą. Włożyłem sobie rękę do ust chcąc zapobiec dalszej bezmyślnej paplaninie. Jak jeszcze z czymś się wygadam Anka nie da mi spokoju.
- Nie bój się, nie rzucę się na ciebie, aż tak zdesperowana nie jestem. Chcę, abyś mi w czymś pomógł – wysypała na podłogę wszystkie swoje zakupy. Zaczęła wyciągać i układać na łóżku całą stertę nowych ciuchów.
- Wybierasz się gdzieś? Jakaś czadowa imprezka? – zapytałem.
- Mam jeszcze to – rozłożyła przede mną kilka kompletów koronkowej bielizny w różnych kolorach.
 - Ale co ja mam do tego? Nie za bardzo znam się na modzie. A na tym – wziąłem do ręki błękitny biustonosz – to już kompletnie nie.
- Nie musisz. Ty mi tylko powiedz co włożyć, by uwieść Sonię. Znasz ją najlepiej.
- Oszalałaś zupełnie. Nie mam zamiaru pomagać ci w deprawacji własnej rodziny – naburmuszyłem się patrząc na nią spode łba.
- Jak mi nie pomożesz, to dowiem się co robiłeś dzisiaj w nocy i rozpowiem wszystkim, którzy będą chcieli posłuchać – dziewczyna spojrzała na mnie groźnie i tupnęła niecierpliwie nogą.
- Ale z ciebie jędza. No dobra szantażystko, pokaż co tam masz – zacząłem grzebać w łaszkach. - Wkładaj – rzuciłem w nią króciutką dżinsową spódniczką i obcisłą ciemnoniebieską bluzeczką z niewielkim  dekoltem. – A to na dokładkę – włożyłem jej do ręki jedwabne, granatowe stringi. Pobiegła do łazienki i po chwili wyszła przebrana w nowy strój. Wyglądała w nim bardzo ładnie, ale to było nie to co chciałem osiągnąć.
- Eh, kobiety. Co ty zrobiłaś z tą spódnicą? Nie widziałaś, jak powinno się to nosić – pociągnąłem w dół szmatkę, aż zawisła nisko na biodrach odsłaniając nieco majteczki. – A to co znowu? -  sięgnąłem do zapięcia jej biustonosza. Ściągaj to natychmiast. Jak myślisz, dlaczego dałem ci do ubrania właśnie tą bluzkę?
- Ale Luis, ja nigdy nie chodziłam bez stanika. To krępujące – wymamrotała niepewnym głosem Anka. – I co ja powiem dziewczynom, że tak nagle zmieniłam przyzwyczajenia?
- Aleś ty marudna i staroświecka. Jeszcze mi podziękujesz. A jak będą się dopytywać to powiedz, że cię szeleczki obtarły i tyle. Idę się też przebrać. Zawołajcie mnie na kolację – pośpiesznie wyszedłem z pokoju zanim ta harpia jeszcze coś wymyśli.

11 komentarzy:

  1. O jejciu Avgar był taki cudowny. Nie skrzywdził maleństwa ale zapewnił rozkosz. Cudownie. Do tego jeszcze Luis gada ze swoim wacusiem, cóż mam nadzieje, że mój chłopak tego nie robi.
    Anka to wredota ale też jest fajna.
    Życzę dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  2. aawwww Avgar coraz bardziej go lubię , taki delikatny i twórczy po prostu cudo ;D Co do Luisa hihi ... pomysłowe . Pisz pisz i jaeszcze raz pisz czekam na next;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No no no,,, ta nocna zabawa z piórkiem,, kilka orgazmów,,, kyaa, Maru jest szczęśliwa i ma ochotę cię wytulić ^^
    Anka i Sonia,, czy coś z tego będzie? haha, poczekamy zobaczymy ^^
    I czy nasza parka się pogodzi ...
    pisz szybciutko,,
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, ten rozdział był... Gorący xD. Ale fajnie że Avgar umiał się powstrzymać. Chociaż co się stało z jego szkołą? Chodzi jeszcze do niej?
    Pozdrawiam i życzę dużo weny! Dodaj szybko nexta!

    OdpowiedzUsuń
  5. *.* awwww to było boooskie *.*
    dzisiaj przeczytałam tego twojego bloga i normalnie czakam na więcej!
    Avgar pozytywnie mnie zaskoczył, a Luis jak gadał do swojego 'małego przyjaciela' haha to mnie rozbawiło xd
    czekam na nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. to było świetne:) i pomysłowe:) niby takie niweinne a jednak coś:) tylko rozdział któtki:( Dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
  7. AAAaaaachhh, to było bezbłędne! Jestes niesamowicie utalentowana i masz cholernie rozbujaną wyobraźnię! Nawet nie wiem jak mam to skomentować. To było piękne, zabawne, pomysłowe i boskie! A i nasz Lui gadający do swojego wacka xD OMG :D Czekam na next rozdział. :DD

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda takiego momentu, ale taki bieg wydażeń tylko podkręca apetyt na dalsze losy bohaterów
    A odnośnie czcionki, to nie ma problemu. Zacznę od następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny rozdział:) Jak zawsze zresztą! Z utęsknieniem wyczekuję na jakąś odważniejszą scenę pomiędzy Avagarem a Luisem:)
    Mam nadzieję, że prędko pojawi się kolejna część!

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapomniałabym:
    Wygląda na to, że Avgar czuje do Luisa znacznie więcej niż tylko pożądanie. Bardzo mi się to podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejeczka,
    wspaniały Avgar, taki czuły cudownie tak Luis jest jedyny w swoim rodzaju ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń