Rano
odszykowałem się tak, jak doradził mi Samuel w
jedwabną, dopasowaną, sportową granatową koszulkę i obcisłe obtargane
jeansy, zawieszone nisko na biodrach. Przejrzałem się w lustrze. Wyglądałem
jednocześnie luzacko i elegancko. Właściwie, to sam siebie nie poznawałem.
Ostrowski rzeczywiście znał się na rzeczy. Nigdy w życiu nie podobałem się
sobie tak bardzo. Jeszcze tylko poprawiłem modnie przystrzyżone, długie do
łopatek jasne włosy i gotowe. Szczerze mówiąc, to bardzo się denerwowałem i
stąd nadmierna dbałość o aparycję. Bardzo zależało mi na tym, aby tym razem
było inaczej. Chciałem zaaklimatyzować się na nowej uczelni, poznać nowych
ludzi i zostać zaakceptowanym przez grupę. Nie chciałem by znowu uznali mnie za
odludka i dziwaka. Przy wyjściu jeszcze zatrzymała mnie Sonia.
-Luis, nie
wiem jak ci to powiedzieć? Nie afiszuj się zbytnio ze swoją orientacją. Nasze
miasteczko ze względu na bogatą i urozmaiconą historię jest bardzo
tolerancyjne, ale na uczelni możesz się spotkać z różnymi reakcjami. Unikaj
zwłaszcza dyskusji z zagorzałymi katolikami. Wielu z nich to fanatycy. Mogliby
cię skrzywdzić. No i głowa do góry. Baw się dobrze.
- Postaram
się trzymać buzię na kłódkę. Pa – pobiegłem na busa, który kilka razy dziennie
kursował do Krakowa i z powrotem. Pojazd był zatłoczony i śmierdzący. To
spocona pacha, to trzydniowa skarpeta jednym słowem cała gama paskudnych,
przyprawiających o mdłości zapaszków. Nie można było niestety otworzyć w nim
okna, aby wpuścić nieco świeżego powietrza dla udręczonych pasażerów. Kiedy
zielony na twarzy wysiadłem na dworcu, przysięgłem sobie, że zrobię prawo jazdy
i kupię jakieś toczydełko. To najobrzydliwsza komunikacja miejska jaką
kiedykolwiek jechałem. Rozejrzałem się dookoła. Dobrze, że Sonia wcześniej
pokazała mi drogę do uczelni, bo teraz z pewnością bym się zgubił. Wkrótce
dotarłem do Akademii. Stanąłem przed ogromnym budynkiem do którego wlewał się
wielobarwny tłum młodzieży. Nieco ogłupiały zastanawiałem się, jak odnajdę moją
salę wykładową. Nagle ktoś klepnął mnie od tyłu w ramię, aż podskoczyłem,
zaskoczony niespodziewanym gestem.
- Hej,
przystojniaku co się tak gapisz? Zgubiłeś się czy jak? – obejrzałem się i
otworzyłem szerzej oczy ze zdziwienia. Przede mną stały dwie dziewczyny,
różniące się jak noc i dzień. Jedna blada brunetka, żywcem wyciągnięta z
gotyckiego horroru, cała ubrana na czarno i zakolczykowana od stóp do głów
sprawiała wrażenie ostrej laski. Druga blondynka, o włosach schludnie upiętych
w staromodny warkocz uśmiechała się do mnie promiennie, wygładzając rękami
barwną kwiecistą sukienkę.
- Jestem
Ilona, będę studiować farmację. A to moja przyjaciółka Ania – odezwała się
jasnowłosa miłym, niskim głosem.
- Ale mam
farta, ja też będę chodzić na ten kierunek. Jestem Luis. Nie mam pojęcia gdzie
są sale wykładowe, może pójdziemy razem? – zapytałem niepewnie rumieniąc się na
twarzy.
- Koleś, ale
z ciebie słodka kruszyna, weź się otrząśnij, bo miejscowy element pożre cię
żywcem – roześmiała się Ania przyglądając mi się z ciekawością.
- Nie strasz
chłopaka, tu nie katowickie blokowisko. Na ten wydział trudno się było dostać,
więc ludzie powinni być na poziomie – Ilona pociągnęła dziewczynę za ucho.
- Taa, same
kujony i synowie właścicieli aptek –wykrzywiła się do nas brunetka. – Będziemy
się nudzić jak mopsy. Ja jestem tutaj, bo chcę nauczyć się robić dragi.
- Przestań,
bo wypłoszysz kolegę. Nie przejmuj się jej gadką Luis. Ona więcej mówi niż
robi, a chemia to jej prawdziwe hobby.
- To
nadawałaby się z moją ciotką. Ma w domu prawdziwe laboratorium i spędza tam
każdą wolną chwilę.
- Musisz
mnie zapoznać z kobieciną, najlepiej od razu w ten weekend – odezwała się Ania.
- Sonia jest
jeszcze dość młoda. Żadna z niej kobiecina. Ma jakieś dwadzieścia osiem lat. A
ostatnio zaczęła o siebie bardziej dbać i zaczyna się zmieniać w niezłą laskę.
- Tym lepiej
młody, tym lepiej. Jak jeszcze powiesz, że jest podobna do ciebie to będzie
idealnie. No chyba znajdziesz w domu jakiś kącik dla nas? – spojrzała na mnie
zaskoczona – Co ty się tak wiercisz?
- Coś mnie
łaskocze w szyję. Możesz zobaczyć?
- Eh, to
tylko mała, nieszkodliwa gąsieniczka. Ciekawe, skąd się tu wzięła?
- Pokaż –
spojrzałem zaintrygowany i wzruszyłem ramionami – to tylko jedna z tych
włochaczy spod szafy. Jak tam wczoraj leżałem, cała ich rodzina miała tam
spotkanie. Ups – chwyciłem się za usta, ale było już za późno. Obie dziewczyny
z błyszczącymi z niezdrowej ciekawości oczami, wlepiały we mnie wzrok.
- Ej mały,
co ty robiłeś pod tą szafą? Nie jesteś już dzieckiem – złapała mnie za kołnierz
Ania nie pozwalając mi uciec.
- Nic
takiego, to było przemyślane, strategiczne działanie – pisnąłem i wyszarpnąłem
się z jej uścisku. Nie zauważyliśmy, że nasze działania wzbudzają powszechne
zainteresowanie na korytarzu.
- Ty
czarnula, dopiero pierwszy dzień budy, a ty już złapałaś sobie chłopaka. Nie
traktuj go tak ostro, bo już chce zwiewać – usłyszeliśmy za sobą kpiący głos
jednego z wchodzących dryblasów. – Poza tym trafił ci się jakiś chuchrowaty
egzemplarz, spójrz na mnie - naprężył
rzeczywiście imponujące mięśnie.
- Spadaj na
drzewo przerośnięty mutancie. Nawet nie próbuj się porównywać do Luisa. Nie
dorastasz mu do pięt – odpaliła Ania nadeptując mu na nogę. Obie dziewczyny
chwyciły mnie pod ramiona i pociągnęły w stronę powoli napełniającej się Sali.
Za dziesięć minut miały zacząć się wykłady.
…………………………………………………………………………………………………………………
W przerwie między lekcjami udaliśmy się we
trójkę na obiadek do pobliskiego,
mlecznego baru. Wybór był spory, a że ceny naprawdę niskie, pomieszczenie
pękało więc w szwach. Zwaliło się tutaj chyba połowę Akademii. Złożyliśmy
zamówienie i bezczelnie rozparliśmy się przy stoliku tak, aby nikt nie mógł się
do nas przysiąść.
- Luis
przyznaj się masz dziewczynę? – zapytała bezpośrednia jak zwykle Ania.
- Nie chodzę
z nikim, a wy? Siedzę właśnie z najładniejszymi laskami na naszym wydziale. Te
chłopaki dookoła, aż ślinią się na wasz widok. Musicie mieć ofert na pęczki.
- Wyjaśnijmy
sobie coś dzieciaku. Ja wolę dziewczynki, a ta głupia blondyna marzy o księciu
z bajki. Jak widzisz, bardzo trudno nam dogodzić. A ty coś kręcisz. Czuję przez
skórę, że nie mówisz całej prawdy.
- Właściwie
to jest ktoś, kto mi się podoba, ale nie mam u niego żadnych szans - wymamrotałem zmieszany, mając nadzieję, że w
tym hałasie mnie nie dosłyszą.
- U niego – powtórzyła Ania, a ja dopiero wtedy
zorientowałem się, że palnąłem gafę. – Jesteś gejem?
- Ciszej,
nie musisz wszystkim zdradzać naszych i Luisa
tajemnic – zatkała jej usta pięścią Ilona. – Chodźmy, mamy jeszcze trzy
lekcje.
………………………………………………………………………………………………………………………..
Z Akademii
wyszliśmy dopiero wieczorem. Dziekanka witając nowych studentów przeszła samą
siebie i ględziła prawie dwie godziny. Okazało się, że nie mam czym wrócić do
domu. Dziewczyny wynajmowały jakieś mieszkanko w Krakowie, więc miały problem z
głowy. Tymczasem ja zastanawiałem się co teraz zrobię. Zacząłem od obdzwonienia
wszystkich znajomych, ale w domu zastałem tylko Samuela, który zadeklarował się
pomóc. Czekałem na niego na dziedzińcu szkoły, nadal pełnym studentów.
Młodzież, zwłaszcza ta z pierwszych roczników, jakoś nie mogła się rozstać. Był
i nasz poranny podrywacz, otoczony wianuszkiem dziewczyn oraz kilkoma kumplami.
Co chwilę zerkał w naszą stronę. Szczerze mówiąc nie mogłem się zorientować czy
gapi się na mnie, czy na dziewczyny.
- Jak się
ten palant nie przestanie się lampić, to tym razem dam mu w zęby – zdenerwowała
się Ania.
- Daj
spokój, ten typ tak ma – próbowałem uspokoić rwącą się do bitki dziewczynę.
- Pogapi się
i przestanie, nie warto zwracać na niego uwagi – odezwała się Ilona. – Kiedy
ten twój znajomy przyjedzie po ciebie?
- Powinien
być za chwilę.
- Naprawdę
zapraszasz nas na weekend? Nie musisz ulegać zachciankom Anki.
- Możecie
przyjechać, miejsca wystarczy dla wszystkich. Tylko wiecie, moje miasteczko
jest dość dziwne. Zresztą zobaczycie na miejscu – ledwie to powiedziałem obie
dziewczyny zawisły mi na szyi i zaczęły obcałowywać po policzkach z wielkim
entuzjazmem. Oblegany przystojniak nie wytrzymał i podszedł bliżej zostawiając
swoich fanów.
- Mały jak
to robisz, że te laski tak się na ciebie rzuciły, a na mnie nie chcą nawet
spojrzeć?
- Ma się tą
charyzmę - zadarłem do góry nos, a obie
nowopoznane przyjaciółki parsknęły śmiechem. Natychmiast się jednak uspokoiły i
zaczęły się wpatrywać w coś za moimi plecami.
- Ilona oto
twój książę. Leć i łap go zanim odjedzie – krzyknęła zaaferowana Ania.
-
Zwariowałaś, pomyśli, że blondynka jakaś – odpaliła Ilona nie odrywając oczu od
nieziemskiego zjawiska. Obaj z podrywaczem odwróciliśmy się, chcąc sprawdzić,
czym tak zachwycają się dziewczyny. Przed bramą, oparty o czarne porsche stał
Samuel, z kpiącym uśmieszkiem na twarzy. Jego długie, czarne włosy powiewały na
wietrze. Pomachał do mnie pokazując na zegarek.
- Znasz go,
gadaj? – złapała mnie za koszulę Anka.
- To mój
sąsiad i przyjaciel Samuel Ostrowski. Przyjechał po mnie.
- To ten
twój tajemniczy ktoś?
- No coś ty, to tylko kumpel! Hej, muszę już
iść spotkamy się u mnie jutro rano. Wyjdę po was na przystanek - Pożegnałem się z dziewczynami i podszedłem do
Sama, który po dżentelmeńsku otworzył przede mną drzwi samochodu. Dostrzegłem
jeszcze wpatrzoną w niego z zachwytem Ilonę i niezadowoloną, ale zaintrygowaną
minę przystojniaka.
coraz lepiej, coraz lepiej *_*
OdpowiedzUsuńOj tak, czemu u mnie na studiach nie ma takich fajnych znajomych xD
Strasznie mi się spodobało i to wrażenie jakie zrobił Sam na Ilonie haha ,, pisz szybciutko kolejną notkę :)
Twoja Maru <3
Nawet jeśli z innej beczki to i tak mi się podoba. Poprawiłaś mi humorek tym rozdziałem bo dosłownie mam już dość szkoły, do której muszę chodzić dłużej niż ustawa przewiduje. Mam tez niespodziankę otwieram (albo już otworzyłam) z koleżankami grę pbf o tematyce Yaoi i serdecznie zapraszam wszystkich, którzy to przeczytają na: http://www.pueri.aaf.pl/ Większość rzeczy robiły koleżanki ^^ ale ja jestem pomysłodawczynią i mam nadzieję, że wszystkim Yaoistkom i Yaoistom spodoba się w tej nowo powstałej szkole dla chłopców. Jeszcze raz chwalę twoje inne beczki. Pozdrawiam cię, życzę zdrówka, dużo czasu na pisanie oraz weny giganta. :*
OdpowiedzUsuńTen przystojniak wydaje mi się podejrzany .. może i on ma skłonności homoseksualne ?;D Zastanawiam się co zrobi Ilona jeśli Samuel też lubi chłopców ;p No i oczywiście jak będą wyglądały nnastępne dni w szkole ;D ALbo jak zareaguje ciotka na wizyte dziewczyn... Naprawdę strasznie mnie to ciekawi;D Nie mogę się doczekać następnego Rozdziału
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńcudnie, ale coś mi się zdaje że Sonia stanie się obiektem westchnień Anki, a nie Samuela... Samuela to ja jednak widzę z Arturem, och kłócą się jak stare dobre małżeństwo... a ten przystojniak czy jednak też nie jest małym zainteresowany...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka