Zapukałem, drzwi
otworzyły i pojawiła się w nich wysoka, jasnowłosa, młoda kobieta ubrana w
letnią sukienkę. Z pełnym zachwytu piskiem rzuciła mi się na szyję. Ścisnęła
mnie tak mocno, że oczy omal nie wyszły mi z orbit. Jak na płeć piękną miała
niezłą krzepę.
- Och Luis,
jak dobrze, że w końcu przyjechałeś. Mam na imię Sonia i jestem siostrą twojego
ojca. Spodziewałam się ciebie dużo wcześniej i już zaczęłam się martwić. Chodź
do środka, przygotowałam pyszną kolację, ale może najpierw pokaże ci twój pokój
- Wzięła ode mnie dwie walizki i bez trudu pobiegła z nimi po stromych schodach
na piętro. -To jeszcze niedawno był strych, ale jak tylko dowiedziałam się, że
u mnie zamieszkasz, to wezwałam fachowców i tak powstała twoja sypialnia, obok
jest pokój gościnny i składzik. Masz też własną łazienkę. Prawda, że tu jest
ładnie? - Prezentowała z dumą całkiem ładny, przestronny pokój. Był wyłożony
był drewnem, pod ścianą stała wielka trzydrzwiowa szafa z lustrem i malowana
skrzynia zamknięta na staroświecki zamek. Całości dopełniało duże łóżko
zaścielone lnianą pościelą, w barwne kwiaty, niewielkie biurko z laptopem, mały
stoliczek i dwa wygodne, wyściełane krzesła.
- No i…?- Trzepnęła mnie lekko w ramię wyraźnie
czekając na jakąś reakcję z mojej strony.
-
Przepraszam, zamyśliłem się. Jeśli to był strych musiałaś się tu porządnie
napracować. Sypialnia wygląda na bardzo wygodną. Bardzo ci dziękuję, nikt nigdy
tyle dla mnie nie zrobił.
- Cieszę
się, że ci się podoba. Nie znam cię i nie wiedziałam, jak ją urządzić. Jeśli będziesz potrzebował
czegoś jeszcze, to nie krępuj się i daj mi znać. Zostawię cię teraz, abyś mógł
się trochę ogarnąć po podróży. Zejdź za godzinę na dół do kuchni, poczekam na
ciebie z kolacją. Chciałabym, abyś poczuł się tu jak w domu. - Pogłaskała mnie
delikatnie po policzku.- Nie martw się, jakoś się do siebie przyzwyczaimy.
Mieszkałam tu długa sama i jestem zadowolona, że wreszcie będę miała towarzystwo.
- Uśmiechnęła się do mnie uspokajająco i wyszła cicho, zamykając za sobą drzwi.
Usiadłem na łóżku i zamyśliłem się. Cioteczka wydawała się całkiem miłą i
życzliwą osobą.- Może nie będzie tu tak
źle. Mam nawet laptopa i Internet. Problemy mogą zacząć się dopiero w szkole.
Miejscowi zazwyczaj rzadko tolerują obcych przybyszy, a ja nie jestem zbyt
towarzyski. - Wstałem z westchnieniem, wziąłem ciuchy na zmianę, poszedłem
do łazienki i po godzinie byłem gotowy na rodzinną kolację. Zszedłem na dół i
kierując się dochodzącymi do mnie smakowitymi zapachami, trafiłem do kuchni. Była
urządzona w niezwykły sposób, łącząc w sobie nowoczesne urządzenia z ludową
tradycją. Z jednej strony stał elektryczny piekarnik, z drugiej gliniany piec
na węgiel i drewno. Wszędzie pod sufitem wisiały suszone warzywa, zioła i
przyprawy. Z zadowoleniem stwierdziłem, że znam nazwy większości z nich.
Rzeźbiona belka podtrzymująca sufit pokryta była gęsto znakami,
przypominającymi ten na drzwiach wejściowych.
- Siadaj
Luis, co tak stoisz? - Cioteczka wskazała mi miejsce za stołem.-Widzę, że z
ciekawością przyglądasz się moim ziołom, znasz się na tym?
-Trochę. Jak
tylko miałem okazję włóczyłem się po lasach. Wolałem to, niż łażenie po
kafejkach z kolegami, dlatego nie miałem nigdy przyjaciół i uważany byłem za
odludka. Kiedyś fotografowałem rośliny, robiłem albumy, ale już mi przeszło.
- Dlaczego
porzuciłeś swoje hobby?
- Takie tam.
Nic o czym warto by było opowiadać - wzruszyłem ramionami.
- Nic nie
szkodzi, możesz zachować swoje tajemnice, nie będę cię wypytywać, ale oczekuję
takiej samej lojalności od ciebie. Wszystko, co tu zobaczysz i usłyszysz
zachowasz dla siebie. Gdy czegoś nie rozumiesz - pytaj. To stary dom, tak
zresztą jak i nasza rodzina. Jest wiele spraw, o których nie wiesz. Twój ojciec
chciał się odciąć od swoich korzeni i wyjechał stąd w wielkim pośpiechu. Czy był z tym
szczęśliwy? Nie mnie oceniać. Szkoda tylko, że tobie nie pozwolił utrzymywać ze
mną kontaktów.
- Masz do
niego żal, prawda? Ja przed wypadkiem nawet nie wiedziałem, że mam jakiś
krewnych. Pytałem parę razy ojca, ale nie chciał na ten temat ze mną rozmawiać.
- Och, nie
dziwię się. Myślę jednak, że na dzisiaj wystarczy tych rewelacji. Powoli
dowiesz się wszystkiego. Mam do ciebie prośbę. Powiedziałeś, że lubisz
spacerować. Ten las obok domu jest bardzo stary i dość niebezpieczny. Pełno w
nim ukrytych jam i zmurszałych pni. Nawet mieszkańcy miasteczka rzadko tam chodzą,
ponieważ łatwo się w nim zgubić i o wypadek nietrudno. Byłoby dobrze, żebyś
zbytnio nie oddalał się od domu. Nie chodź tam zwłaszcza po zmroku. Aha, ta
droga, którą widać z okna jest prywatna. Nasi sąsiedzi bardzo nie lubią obcych
na swoim terenie, więc raczej się tam nie zapuszczaj. Nie chcę mieć z nimi
żadnych zatargów. Dopiero od niedawna, panuje między nami jaki taki pokój.
Kiedyś ci opowiem o co chodzi. To bardzo stara i niezbyt przyjemna historia. A
teraz jedz, bo wystygnie - postawiła przede mną talerz ze smakowicie
wyglądającą zupą.
- Co to
takiego? Smaczne! - powiedziałem z pełnymi ustami.
- Żurek po
staropolsku ze swojską kiełbasą.
- Nauczysz
mnie, jak się go przyrządza?
- Lubisz
gotować? To dość niezwykłe w twoim wieku. Widzę, że trafił mi się naprawdę
świetny lokator. Możemy gotować na zmianę jak chcesz. - Mrugnęła do mnie
wesoło.
- Nie ma
sprawy - powiedziałem i niespodziewanie poczułem się jak w prawdziwym domu,
ciepło , przytulnie i bezpiecznie. Ogień wesoło trzaskał w kominku, pachniały
zioła. Na parapecie okiennym leżał czarny kot i przyglądał mi się z zainteresowaniem
,zupełnie jakby myślał - A coś ty za
jeden? - Może nie będzie tak źle? Może to miejsce stanie się mi się naprawdę
bliskie. Niczego w swoim życiu bardziej nie pragnąłem. Zawsze zazdrościłem
kolegom domowych kanapek, które zrobiły im matki. Oni złościli się, że muszą
tak wcześnie wracać do domu na obiad, a ja patrzyłem na nich z zawiścią i
próbowałem z całych sił się nie rozpłakać. Na mnie nikt nie czekał z ciepłym
posiłkiem. Musiałem iść do baru i zjeść go sam.
...................................................................................
Betowała kot_w_butach
...................................................................................
Betowała kot_w_butach
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, może teraz w końcu zazna tego rodzinnego ciepła, o tak bardzo mnie ciekawi ta rodzina, jego ojciec chciał się odciąć, ale syn właśnie ma "dar" rozmawiania z naturą (nie wiem czy dobrze to określam)
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka