środa, 19 grudnia 2012

Rozdział 14


VeeVenea twój pomysł najbardziej przypadł mi do gustu, a to z dwóch powodów, które są wyjaśnione poniżej.
Chyba zdajecie sobie sprawę, że to opko się kończy?

Luis

Minęło kilka dni wypełnionych od rana do wieczora szalonymi pogoniami za Jajem oraz kłótniami z Avgarem. Każdy z nas miał całkowicie odmienne zdanie jak nazwać naszego synka. Po długich debatach zgodziliśmy się na Avis, złożone z członów naszych imion. W języku łacińskim oznaczało ono ptaka. Cała rodzina orzekła, że idealnie psuje dla takiego energicznego, skrzydlatego łobuziaka.
Avgar + Luis = Avis
Avis od rana był jakiś niemrawy, dużo spał i prawie się nie odzywał. Zaniepokojony jego zachowaniem nie opuszczałem go na krok. Wieczorem byłem już prawie pewien, że maluchowi coś dolega. Demona nie było i nie miał mi kto doradzić w tej sprawie. W książkach niczego na ten temat nie znalazłem, chociaż całe popołudnie wertowałem grube tomiszcza, które dostałem od Soni. Jajo leżało w kołysce i dochodziły z niego dziwne chroboty. Podszedłem bliżej i zauważyłem, że skorupka zaczyna pękać. Przestraszyłem się nie na żarty. Spanikowany zadzwoniłem do ciotki, ale okazało się, że gdzieś wyjechała. Po chwili szczelina powiększyła się i pojawiła się w niej maleńka rączka uzbrojona w ostre pazurki. Nie namyślając się dłużej zacząłem delikatnie poszerzać otwór. Nie minął kwadrans i miałem w ramionach swojego synka. Był mniejszy niż ludzkie niemowlę, a z ramion wyrastały mu piękne płowe skrzydełka. Jasne włosy odziedziczył po mnie, a po Avgarze duże,  szkarłatne oczy, które teraz wpatrywały się we mnie z ciekawością. Delikatnie go przytuliłem, był cały pokryty jakąś mazią, która przyjemnie pachniała świeżo  skoszoną trawą. Postanowiłem umyć i ubrać golaska, żeby mi się nie przeziębił. Zabrałem go do łazienki i napuściłem wody do wanny. Wstawiłem do środka leżaczek dla niemowląt. Położyłem na nim Avisa, który zaczął radośnie gruchać  i zobaczyłem pierwszy słodki uśmiech na jego zarumienionej buzi.
- Teraz bądź grzeczny. Tatuś cię umyje – wziąłem gąbkę i zacząłem ostrożnie zmywać z niego maź. Niestety zupełnie mnie nie posłuchał, zaczął wić się na wszystkie strony i machać nóżkami. Po chwili byłem cały mokry, a ten mały drań kwiczał z uciechy. Rozebrałem się do bokserek, które bardzo szybko również zaczęły ociekać wodą i kontynuowałem swoje zajęcie. Avis nadrabiał właśnie cały dzień. Wprost tryskał energią. Bawił się w wodolot. Teraz nie tyko ręce i nogi poszły w ruch, pomagał sobie jeszcze skrzydłami. Chciałem go złapać, ale poślizgnąłem się na mydle i zrobiłem widowiskowy szpagat. Bokserki pękły mi na tyłku i pojawiła się na nich duża dziura przez którą widać było moje pośladki. Nie miałem jednak czasu teraz się tym zajmować. Mały wystartował jak odrzutowiec i przez otwarte drzwi łazienki rzucił się do ucieczki. Zabrałem ręcznik i pognałem się za nim. Rozpoczęła się szalona gonitwa po korytarzach zamku. Przez ostatnie dni nabrałem trochę wprawy w lataniu, ale daleko mi było do tego smyka. Pogwizdywał i wyczyniał w powietrzu niesamowite ewolucje. Zobaczyłem z daleka jak do holu wchodzi Avgar z Legolasem. Avis zatoczył nad nimi kółko, wydał z siebie bojowy bulgot  i nagle na głowę elfa poleciał cieniutki strumyczek moczu. Mężczyzna kwiknął i rzucił się do ucieczki, a maluch wydał tryumfalny pisk.
- To nasz synek? Niesamowite – roześmiał się demon i zwinnie złapał mokrego golaska. – Lui, dlaczego trzymasz się za pupę i jesteś tylko w majtkach? Coś cię boli?
- Eee, to może ja lepiej pójdę się ubrać – zarumieniłem się i starałem nie odwracać do niego tyłem. Podałem mu ręcznik, a on owinął nim malucha. Demon wziął ze stojącego nieopodal stolika książkę. Niespodziewanie rzucił nią we mnie, a ja głupi odruchowo ją złapałem puszczając bokserki. Na widok moich nagich pośladków demon zagwizdał przeciągle, a jego szkarłatne oczy zapłonęły.
- Kochanie, ten nowy strój bije wszystkie poprzednie na głowę – oblizał się lubieżnie i wyciągnął rękę, żeby mnie pomacać.
- Czego ty uczysz to niewinne dziecko! – warknąłem na niego i pobiegłem po schodach na piętro. Niestety Avgar był o wiele szybszy ode mnie, cały czas czułem jego oddech na karku i słyszałem cichy chichot. Najwyraźniej drań doskonale się bawił. Wpadłem do garderoby w swojej sypialni i zamknąłem się na klucz. Wciągnąłem na siebie pierwsze lepsze gatki, które mi wpadły w ręce i jakieś stare sprane jeansy. Jeszcze luźna koszulka i byłem gotowy. Jak tylko wszedłem do pokoju usłyszałem oburzony bulgot leżącego na łóżku Avisa. Demon pochylał się nad nim i usiłował ubrać go w śpioszki. To była naprawdę urocza scenka. Potężny mężczyzna pochylał się nad rozbrykanym dzieckiem, które gulgocząc wesoło ze wszystkich sił utrudniało mu zadanie. Demon uśmiechał się i widziałem na jego twarzy tyle ciepła, że oczy natychmiast mi zwilgotniały. Kiedy go poznałem był wyniosłym, chłodnym mężczyzną skłonnym do rozwiązywania wszystkich problemów w sposób siłowy. Wzbudzał wtedy we mnie strach i respekt. Teraz stał przede mną czuły ojciec patrzący z miłością na swojego maleńkiego synka. Ostrożnie manewrował kruchym ciałkiem, aby nie zrobić mu krzywdy. Podszedłem bliżej i przytuliłem się do jego szerokich pleców. Wspiąłem się na palce i pocałowałem swojego mężczyznę w kark.
- Bardzo cię kocham, nie potrafiłbym już bez ciebie żyć – wyszeptałem mu wprost do ucha. Odwrócił się i pocałował mnie delikatnie w usta.
- Też cię kocham skrzacie, ale czy możesz mi powiedzieć jak do cholery to się nakłada? – Podsunął mi pod nos pampersa. Wziąłem go od niego, spojrzałem na zmarszczony z irytacji nos i zacząłem chichotać na całego. Teoretycznie wiedziałem jak się to robi. Widziałem wielokrotnie na filmach. W praktyce niestety było to o wiele trudniejsze. Wiercący się Avis utrudniał zadanie i miał z tego niezłą zabawę. Zanim udało się nam wspólnymi siłami go ubrać obsikał nas przy tym dwukrotnie. Włożyłem łobuziaka do kołyski, natychmiast zaczął mruczeć coś do siebie po swojemu, a oczka zaczęły mu się kleić. Zacząłem głaskać go po jasnej główce. W ciągu kilku minut zasnął. Wyciągnąłem rękę do demona.
- Co powiesz na wspólny prysznic? Chyba nie zamierzasz położyć w tym stanie do łóżka? – pchnąłem go w stronę łazienki.
- Prysznic, phi –złapał mnie na ręce i w jednej chwili znaleźliśmy się w jaskini z ciepłym źródełkiem. Wylądowaliśmy w stawku w ubraniach. Wystarczyło jedno krótkie mruknięcie Avgara i już byliśmy nadzy. Pisnąłem zaskoczony i usiadłem na miękkim piaseczku, żeby zakryć wszystkie strategiczne miejsca. Było dość płytko, bulgocąca woda sięgała mi zaledwie do ramion. Mimo, że już od dawna byliśmy kochankami nadal odczuwałem zażenowanie swoją nagością w jego obecności. Podniosłem głowę do góry i przed samym swoim nosem zobaczyłem członka demona już w pełnej gotowości. Zarumieniłem się gwałtownie, ale nie mogłem się powstrzymać, żeby go nie dotknąć. Pogładziłem delikatnie aksamitną skórkę i usłyszałem cichy jęk wydobywający się z ust mężczyzny.
- Lui, lepiej się tym nie baw, bo skończymy zanim zaczęliśmy – mruknął nieco ochryple i usiadł obok. Wziął mnie na kolana i posadził twarzą do siebie. Odruchowo owinąłem nogi dookoła jego talii. Pochylił się i wpił ustami w moje spragnione wargi. Całował zachłannie jakby chciał mnie pożreć. Poczułem jak jego dłonie zaciskają się na moich pośladkach. Jeden z jego palców zakradł się w pobliże mojej dziurki i zaczął ją umiejętnie masować, wyrywając z mojego gardła ciche westchnienia.
- Przestań się ze mną droczyć – warknąłem do niego i niecierpliwie pokręciłem biodrami.
- Powiedz głośno czego chcesz, bo inaczej nic z tego – uśmiechnął się i possał płatek mojego ucha.
- Nigdyy… – chciałem na niego krzyknąć, a wyszedł z tego przeciągły jęk. Ten drań uniósł mnie nieco do góry, a potem zaczął przygryzać i podszczypywać nabrzmiałe sutki. Wiłem się w jego ramionach drżąc na całym ciele. Tak bardzo pragnąłem spełnienia, a ten łajdak się ze mną drażnił doprowadzając mnie do szaleństwa. Kierowany przez instynkt i otumaniony pożądaniem sięgnąłem do tyłu, złapałem jego sączącego członka i nabiłem się na niego jednym ruchem. Ból jaki poczułem trochę mnie otrzeźwił. Wgryzłem się w szyję mężczyzny i znieruchomiałem.
- Głuptas – wyszeptał mi czule do ucha – po co się było tak śpieszyć. Nie zdążyłem cię nawet nawilżyć. Jutro będziesz kulał jak stary dziadek. – Poruszyłem się na próbę. Penis demona musiał otrzeć się o moją prostatę, bo ogarnęła mnie obezwładniająca przyjemność.
- Zacznij mnie w końcu pieprzyć, bo nie ręczę za siebie – zacisnąłem wewnętrzne mięśnie na jego gorącym członku. Sapnął i chwycił mnie za tyłek. Narzucił bardzo ostry rytm. Mocne, nieco brutalne pchnięcia wyrzuciły mnie w inny wymiar pełen głośnych, pełnych ekstazy okrzyków i różowej mgiełki okrywającej mój oszołomiony przyjemnymi doznaniami mózg. W końcu całe ciało spięło się, wygięło w łuk i obfity strumień spermy poleciał na brzuch mężczyzny. Avgar natychmiast poszedł w moje ślady, jęknął i gwałtownie wystrzelił w moje wnętrze. Potem przytulił mnie mocno i namiętnie pocałował.
- Mam coś dla ciebie – wyciągnął do mnie zaciśniętą pięść. Otworzył ją i zobaczyłem dwa proste, złote pierścienie pokryte starożytnymi elfickimi runami. Mniejszy wsunął mi na palec.
- Biorę sobie ciebie na towarzysza. Wszystko co mam - ciało, dusza i rzeczy materialne należą także do ciebie. Kocham cię skrzacie i teraz już na zawsze będziemy razem  – Zobaczyłem tyle miłości w jego szkarłatnych oczach, że bez wahania wziąłem od niego drugą obrączkę i włożyłem mu na rękę.
- Biorę sobie ciebie na towarzysza, a wszystko co mam już dawno sobie wziąłeś, więc nie ma po co strzępić sobie języka – zarzuciłem mu ręce na szyję, a on parsknął beztroskim śmiechem jakiego nigdy u niego nie słyszałem.
………………………………………………………………………………

Adam

Miałem nadzieję, że do weekendu ten głupi Tomek znajdzie sobie inny obiekt westchnień. W szkole był znany z niestałości w uczuciach. Co miesiąc miał innego chłopka. Niestety przeliczyłem się w swoich kalkulacjach. W piątek po lekcjach ten palant czekał na mnie w bramie z ogromnym plecakiem w ręce. Nie miałem wyjścia i musiałem zabrać drania ze sobą. Do Posoki zawiozła nas Sonia, która właśnie wracała z zakupami do domu. Tak jak się umówiliśmy z Nissimem wcisnąłem Tomkowi kit z programem ochrony świadków i zawiązałem mu oczy. Opaskę ściągnąłem mu dopiero jak byliśmy w zamku. Z opadniętą szczęką i wyrzeczonymi oczami rozglądał się dookoła.
- Ale chata, w życiu takiej nie widziałem! Mieszkasz jak jakiś średniowieczny wielmoża. Możemy pozwiedzać? – odezwał się entuzjastycznie.
- Może potem, teraz zaprowadzę cię do twojego pokoju. Za godzinę przyjdę po ciebie. Kolacja jest o dwudziestej – zaprowadziłem go na piętro i do wielkiej komnaty całej wypełnionej antykami. Lwią część pokoju zajmowało ogromne łoże z baldachimem. W kominku palił się ogień. Podłogę przykrywał piękny turecki dywan.
- Tam po lewej masz łazienkę do swojej dyspozycji. Zostawię cię samego – Zamyślony powlokłem się do swojego pokoju. Zastanawiałem się jakby tu pozbyć się intruza. Nie ma mowy żebym wytrzymał z nim przez trzy dni i patrzył jak klei się do mojego opiekuna. Wróciłem o umówionej porze i zdębiałem na widok Tomka. Tym razem naprawdę przeszedł samego siebie. Jego ubranie było tak obcisłe jak skóra węża. Znać było każdą wypukłość na jego zgrabnym ciele. Nie miałem pojęcia jak udało mu się w to wcisnąć. Wyeksponował wszystkie swoje atuty jak tania dziwka.
- Podoba ci się? – zapytał najwyraźniej zachwycony samym sobą. – Doszedłem do wniosku, że na posiłek w takim niezwykłym miejscu powinienem się jakoś elegancko ubrać.
- Czyli to jest twój wizytowy strój? – omal nie udławiłem się śliną. –Lepiej już chodźmy. – Po drodze zastanawiałem się jakim cudem taki idiota został kapitanem drużyny koszykówki. Postanowiłem uzbroić się w świętą cierpliwość i jakoś przetrwać ten dzień. Niestety jak tylko usiedliśmy przy stole Tomek zaczął roztaczać swoje wdzięki. Zachowywał się zupełnie jak głuszce podczas godów. Stroszył piórka, szczebiotał jak pensjonarka, wyginał i wypinał przybierając coraz wdzięczniejsze według niego pozy. Jednym słowem robił co mógł, żeby zwrócić na siebie uwagę Nissima. Demon przyglądał się temu przedstawieniu z rozbawionym uśmieszkiem od czasu do czasu rzucając jakąś uwagę, która powodowała ze ten błazen mizdrzył się jeszcze bardziej. Jadłem powoli, a każdy kęs stawał mi w gardle. Starałem się nie patrzyć w ich stronę, ale i tak wszystko się we mnie gotowało. Tomek sprytnie  przesuwał swoje krzesło i w ten sposób po kwadransie znalazł się obok mojego opiekuna. Teraz mógł go molestować także czynnie. Dotykał go niby przypadkiem przy każdym ruchu, a ten drań mrużył tylko oczy i wyglądał jakby mu się to bardzo podobało. Kiedy jednak kapitan położył rękę na jego udzie w wymownym geście nie wytrzymałem i rzuciłem widelec na talerz. Mój gniew gdzieś się ulotnił i zrobiło mi się strasznie przykro. Poczułem jakiś ucisk w piersiach, a do oczu zaczęły się cisnąć łzy. – O nie, nie pozwolę się upokorzyć! Muszę stąd szybko wyjść, zanim się rozryczę! – wstałem i odsunąłem gwałtownie krzesło.
- Co się stało muszko? – zapytał Nissim.
- Chyba jestem tutaj zbędny! – warknąłem niegrzecznie. – Jak chcecie się poseksić to nie będę wam przeszkadzał! Trzeba było mnie uprzedzić, to zjadłbym kolację u siebie – wybiegłem z jadalni.
- Adam zaczekaj!- Z daleka dobiegł mnie głos demona i pobudził do jeszcze szybszego poruszania się. Zamknąłem się w sypialni i z głośnym szlochem rzuciłem na łóżko. Właśnie do mnie dotarło, że dla Nissima jestem tylko smarkaczem, którym opiekuje się z obowiązku. Taki przystojny, inteligentny i w dodatku bogaty mężczyzna bez trudu znajdzie sobie kochanka, albo lepiej dwóch. Co mógłby robić z takim głupim niedoświadczonym dzieciakiem jak ja? Będę musiał znosić w domu jego kolejne zdobycze, aż pęknie mi serce. Wstałem, wyciągnąłem z szafy plecak i zacząłem się pakować trzęsącymi rękami. Najwyższy czas stąd odejść i nie być dla nikogo zawadą. Nagle poczułem jak czyjeś ciepłe ramiona mnie obejmują. Szarpnąłem się do przodu chcąc się uwolnić.
- Co robisz skarbie? – Nissim łagodnie wyciągnął mi z ręki ubrania. Usiadł na łóżku i pociągnął mnie na swoje kolana. – Dlaczego płaczesz?
- Wcale nie, coś mi wpadło do oka – szedłem w zaparte pociągając nosem.
- Maleńki jak długo jeszcze będziesz uciekał przed problemami, kiedy wreszcie mi zaufasz – uspokajająco głaskał moje plecy. – Jestem tutaj dla ciebie, a ty udajesz, że mnie nie dostrzegasz.
- Bzdura – najeżyłem się ponownie – dzisiaj akurat to jesteś tu dla Tomka. Lepiej wróć na dół, bo bzykanko jeszcze ci ucieknie! Nie będę ci już zawadzać, przeprowadzam się do Soni, a jak mnie nie zechce to wrócę do rodziców!
- O czym ty mówisz, naprawdę zamieszkałbyś znowu z ojcem? Przecież ty go nienawidzisz! – Ujął w dłonie moją twarz i odwrócił ją do siebie tak, że teraz patrzył prosto w moje oczy. – Kochanie….
- Nie słodź mi tutaj! Twoje kochanie jest w jadalni! – przerwałem mu i zacząłem się wyrywać, bo poczułem, że znowu zaraz się rozpłaczę.
- Adaś, to niemożliwe żebyś nie wiedział jak bardzo mi na tobie zależy – czule pogładził mój policzek.
- Udowodnij to!
- Jak, przecież do ciebie nic nie dociera. Wymyślasz coraz bardziej niemądre teorie zamiast ze mną szczerze porozmawiać – zdziwił się demon.
- Prześpij się ze mną – wyrwało się niespodziewanie z moich ust – chcę, abyś był moim pierwszym kochankiem – zarumieniłem się po same uszy jak dotarło do mnie to, co właśnie wykrzyczałem mu w twarz.
- Jesteś pewny, że tego właśnie chcesz – spojrzał mi głęboko w oczy. Coś musiał z nich wyczytać, bo westchnął głęboko i delikatnie mnie pocałował. – Dobrze słońce, zrobię co zechcesz – wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej sypialni. Położył mnie na swoim ogromnym łóżku, a sam ulokował się obok. Zaczął wodzić palcami po mojej klatce piersiowej, a guziczki koszuli jakimś cudem same się odpinały.
- Nissim – wyjąkałem niepewnie.
- Rozmyśliłeś się? – uśmiechnął się do mnie tym swoim oszałamiającym uśmiechem.
- Eee… wiesz…- stękałem cały czerwony na twarzy. – Tylko bez robienia Jajek proszę, wolałbym najpierw skończyć szkołę . Poza tym w mojej rodzinie często występują bliźniaczki, wiec sam rozumiesz…- Nissim pochylił się i wpił w moje usta skutecznie mnie uciszając.
- Strasznie z ciebie wymagająca mała muszka. Nie wystarczy, że cię kocham, muszę jeszcze spełniać wszystkie twoje zachcianki – westchną ciężko dając mi do zrozumienia jak trudne zadanie przed nim postawiłem. Jednym słowem kpił sobie ze mnie w żywe oczy, ale mnie to zupełnie nie obchodziło. Do mojego serca dotarło tylko to jedno najważniejsze słowo. Poderwałem się z pościeli i usiadłem zdumionemu mężczyźnie na biodrach.
- Rozbieraj się demonie – szarpnąłem za pasek jego spodni – skoro jesteś mój, to musisz spełniać bez szemrania wszystkie moje rozkazy. - Położyłem się na nim i mocno objąłem go za szyję. Skorzystałem z tego, że otworzył usta chcąc o coś zapytać. Wdarłem się do środka szturmem, a zaskoczony Nissim tylko zamrugał długimi rzęsami i poddał się bez walki. Ta jędza Kaśka czegoś mnie jednak nauczyła. Wredna z niej była dziewucha, ale całowała naprawdę po mistrzowsku.

KONIEC
……………………………………………
Betowała i robiła za Wena Niebieska

Dziękuję wszystkim czytelnikom, którzy wytrwali ze mną do tego momentu. To było  moje najdłuższe opowiadanie. Fabuła trochę poszła w las, ale trudno. Mam nadzieję, że bawiliście się równie dobrze jak ja podczas pisania tej historii. Jest już prolog współczesnego, polskiego fantasy ,,Narzeczona dla czarta" tym razem coś o naszych rodzimych diabłach. Zawsze jak kończę jakieś opko, to robi mi się strasznie smutno. Będę tęsknić za mieszkańcami Posoki.

Chciałam Pozdrowić Mefisto, ale nie wiem dlaczego nie mogę wejść na tego bloga. 8.08.2020

30 komentarzy:

  1. A więc na sam pierw : jak ty mi powiesz jeszcze raz że u ciebie kiepsko z romantyzmem to Cię znajdę i ukatrupię:) Obie części były po prostu cudowne. Ale po kolei
    Lusi
    Oj miał racie jak Avgar bardzo się zmienił. Co ta miłość robi z demonami. Ale wspaniale się o tym czytało. O zmianie Luiego z niezdary pakującego się w ciągłe kłopoty w młodego ojca. Piękna historia miłosna. No i mały jajek na dokładkę maluszek jest słodki i już widać po kim odziedziczył psotny charakter. Da jeszcze popalić rodzicom oj da:) I Legolasowi w pełni się należało że go kurcze obsikał:) Bo po co on się tam kręci. Lui z gołym tyłkiem i demon za nim boskie. No i wreszcie scena w jeziorku. Takiego końca wszyscy czekali i taki koniec grzeje serca:)
    Adaś
    Wiem że są tacy co narzekali na jego wprowadzenie a ja się nie zgadzam. Chłopak miał na początku problemy nie tylko ze swoim opiekunem z piekła rodem ale i z własną tożsamością i bardzo dobrze mądrze je rozwiązał. Nissim stał się postacią pozytywną i wyszło mu to na dobre. Poniekąd pasują do siebie. I zaproszenie Tomka okazało się koniec końców dobrym pomysłem bo Adaś w końcu go zaakceptował i ta prośba by demon się z nim kochał piękne po prostu. I znów miłość zwyciężyła:)
    Sonia i spółka
    Oprócz tej czwórki stworzyłaś pełnokrwistych drugoplanowych których nie sposób nie lubić i którzy zapadają wspaniale w pamięć. Udało ci się też żadnego nie pominąć a to czasem duża sztuka.
    Ja z pewnością jeszcze do opowiadanie wrócę i będę mieć nadzieje na kontynuacje w przyszłości.
    Nie smuć się z końca tylko wyczekuj innego początku. Ja w tą historię nie`zwątpiłam nigdy. Opowiadanie było świeże i orginalne a to teraz rzadkość.
    Dużo weny i chęci na przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chce mi się płakać....buuuu, to już koniec.... Już nie poznam nowych przygód Loiusa, a Adaś i Nissim,,, idealne zakończenie,,, bardzo mi się podobało.
    Ale gdy ten wypadł z jadalni miałam ochotę się popłakać, Adasiowi było przykro nic dziwnego, że nie chciał z nimi siedzieć, gdy gość pindrzył się do Nissima...
    Nie mogę uwierzyć, że to koniec... Będę bardzo tęsknić za Adasiem i resztą bohaterów,,, a co ty na to by napisać 2 część? Tyle, że Zolli i Avis ?:) Byłoby ciekawie:)
    Na pewno nie raz jeszcze wrócę do tego opka... Choćby nawet jutro, przeczytam całość od samiuśkiego początku...
    Nie mogę się doczekać nowego opowiadania..
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zakończenie takie jakoś nie przypadło mi do gustu. Może dlatego, że według mnie to opowiadanie za szybko się zakończyło.Niecierpliwie wyczekuje nowych twoich opowiadań.

    OdpowiedzUsuń
  5. SZKODA ŻE JUŻ KONIEC... ;( spokojnie mogła by być 2 część o Avisie i synku wampirka ^^ sweet by było ;p życzę weny do innych opowiadań, i mam nadzieję, że będą tak samo dobre, niespodziewane jak to :*

    OdpowiedzUsuń
  6. bd płakać ;_;
    co ja gadam, ja już płacze T.T
    no ale cudowny fapfapowy koniec ;_;
    już siś nie mogę doczekać kolejnego opo ;_;
    T.T

    OdpowiedzUsuń
  7. że....CO!? ja..ja..ja..jaki koniec? przecież to dopiero zaczynało się rozkręcać! wiesz... chlip... u ciebie... chlip... koniec opowiadania... chlip... to zawsze występuje...chlip... tak niespodziewanie, nie można się nawet psychicznie przygotować ....buuu:(
    rozdział cudowny i pełen czułości:) ogromnie mi się podobał. Avis też mnie strasznie rozczulał i ogromnie żałuję, że to opowiadanie się kończy:)

    Nana

    OdpowiedzUsuń
  8. a-ale że już ? o,O buu będę tęsknić T^T

    OdpowiedzUsuń
  9. Buuuuu! a było tak pięknie. Zniosę to rozstanie z bohaterami opowiadania tylko dlatego, że zapowiedziałaś następne. Nie będę jednak miała nic przeciwko jeśli kiedyś zechcesz dopisać kolejną część ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,
    fantastyczny rozdział i fantastyczne zakończenie opowiadania, choć mam nadzieję, ze kiedyś postanowisz dopisać kolejną część. Maluszek jest słodki, widać po kim odziedziczył charakter psotnika, Legalosowi się należało. Scenka w jeziorku cudowna, widać jak demon się zmienił dzięki Luisowi. Wizyta Tomka w końcu się na coś przydała, Nissam stał się postacią pozytywną i całkiem dobrze na tym wyszedł. A Adaś i Nissam bardzo do siebie pasują...
    Wesołych i spokojnych świąt Tobie życzę
    Weny, weny...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuje za to, że moglam pomóc ci z imieniem dla jaja. Kurcze, chyba nikt nie spodziewal się końca akuray w tym rozdziale - może za dwa trzy rozdzialy, ale teraz? Nikt. życze weny w pisaniu oraz pytanko jedno wielkie kiedy kontynuacja o bliźniakach z mrocznego pałacu?

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda że koniec T.T Fajnie by było poczytać o wybrykach malucha. Zakończenie między bardzo fajne tylko zastanawia mnie co się stało z Tomkiem. Czyżby zostawili biedaczka samemu w wielkim i ciemnym pomieszczeniu?

    OdpowiedzUsuń
  13. Miła Autorko! Jak fajnie, że trafiłam na Twoje opowiadanie w święta! Przy niektórych rozdziałach spłakałam się ze śmiechu, inne wzbudziły rozczulenie ;) Bardzo dziękuję za wspaniałą zabawę! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  14. A moze nastepne opowiadanie byloby o Avis- ie i Zolli? ;P byloby super :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Odkryłam niedawno Twój blog, a to Opowiadanie wchłonęłam w ciągu 3 dni.. I jest mi cholernie smutno, że w taki sposób je zakończyłaś. Ale cóż, fajnie było zatopić się i spełnić swój zboczony głód. :) Gin

    OdpowiedzUsuń
  16. I am just commenting to make you know what a excellent
    discovery my princess gained checking your blog.
    She realized numerous issues, which included how it is like to have a very effective teaching spirit
    to make others smoothly master various complex
    issues. You actually exceeded readers' expected results. Thank you for producing these important, dependable, informative and even cool guidance on this topic to Lizeth.

    Also visit my blog; inceststories

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie wyobrażasz sobie jak ja kocham tę historię, mogę ją czytać prawie cały czas:) wiesz, że mam niedosyt :) mówie Ci to bardzo często:)
    Avgar to jeden z lepszych Twoich bohaterów, a fantastyka w Twoim wykonaniu jest świetna :)
    Mimo, ze już czytałam Twoje nowsze opo, w tym ciąg dalszy Krasnej, nadal mam niedosyt. Jak dla mnie mogłabyś to ciągnąć i ciągnąć i ciągnąć:)
    Kocham. To. Opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  18. Takie zakonczenie to nie zakonczeniae =.= dlaczego nie moglas jak kolwiek tego rozwinac? - poza tym czy Avgar i Nissim nie byli wrogami? 8 dlaczego tak malo , nic nie wiadomo o Arturze i Samie?

    OdpowiedzUsuń
  19. Pewnie mogłam, ale wiesz, to drugie opowiadanie jakie napisałam w życiu i jest faktycznie bardzo niespójne. Dopiero się uczę, więc wybacz, że nie zawsze mi to wychodzi. Może któreś z nowszych opowiadań bardziej ci się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  20. Witaj. Opowiadanie bardzo mi się podobało, szkoda że już koniec. Dziękuję za to, że mogłam przeżywać wspólnie z bochaterami ich przygodę. Pozdrawiam i życzę dużo weny na następne opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  21. Niesamowite opowiadanie, bardzo mi się podobało :)
    Dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  22. I'm amazed, I have to admit. Seldom do I ckme across a blog that's equaly educative and
    entertaining, and llet me tell you, you have hit the nail on the head.
    The problem iss ann issue that too few people aree speaking intelligehtly about.
    I'm very haply that I flund this during my search for something concerning this.

    OdpowiedzUsuń
  23. You can certainly see your enthusiasm in the article you write.

    The world hopes for more passionate writers such as you who are not afraid to
    say how they believe. Always go after your heart.

    OdpowiedzUsuń
  24. Howdy! I could have sworn I've visited this site before
    but after browsing through some of the posts I realized it's neww to me.
    Anyways, I'm certainly happy I came across it and I'll be book-marking it annd checking back often!

    OdpowiedzUsuń
  25. I cpuld not resist commenting. Exceptionally well written!

    OdpowiedzUsuń
  26. I cpuld not resist commenting. Exceptionally well written!

    OdpowiedzUsuń
  27. Jeju!!! Mam ochotę krzyczeć z radości... Naprawdę spełniłaś moje pragnienie o dobrym opowiadanku... Wciąż mam rumiane poliki i kosmate myśli :D Zycze ci w kolko tak dobrej Weny... Moje przy twoich to naprawdę nie wypadają tak dobrze :( Ale zapraszam jeśli masz ochotę dalej je czytać...

    OdpowiedzUsuń
  28. Kocham cię, piszesz biście, jesteś niesamowita i cię podziwiam. Przeczytałam wszystkie twoje opka. Nie które po 2,3 albo i 4 razy. <3
    No ale niestety jest ale ;-; Proponuje ci przeczytać opka jeszcze raz i zredukować błędy takie jak w ,,Dwa oblicz miłości" gdzieś na początku brat Darka miał na imię Kamil, a później Jarek (to najgłębiej mi zaapadło w pamięć bo brat - Kamil, wujek - Jarek). Wiem, że można o takich błędach zapomnieć, ale zwykle jedno opka czytam w 2/3 dni i się pamięta :/ Jeżeli chcesz, gdy będę następnym razem czytała wskaże ci błędy. ;)
    No i jeszcze jedna sprawa. Nie jestem pewna, czy zdajesz sobie sprawę z czym się charakteryzuje goth, szczególnie u dziewczyn. Noszą długie sukienki/spódnice z reguły do kostek i ubierają się na czarno. Np Anka nie pasuje mi do gotki. Nie każdy ubierająca się na czarno osoba jest goth. Moja przyjaciółka ubiera się 24/7 na czarno, a podchodzi pod emo i metal. Z gothem nie ma nic wspólnego... Chociaż nie. Jako iż czasami słucham metalu gothyckiego to czasami jej podsunę kawałek. Sama zaliczam swój styl do emo/metal z skejtowskimi zapędami (wyrażam swój charakter wyglądem, stylem się zainteresowałam bo kol na to patrzy i się dowiedziałam kim jestem xd)
    Mam nadzieję, że cię nie uraziłam. Z twojego opisu nie pasują mi pod goth :/ Tym bardziej gotki kupującej dżinsową spódnice nie potrafię sobie wyobrazić. Może się mylę, ale cóż..
    W każdym razie uwielbiam cię, pisz dalej ,,Znamię ciemności" ;3
    Pozdrawiam i składam - choć spóźnione to szczere kondolencje
    Pozdrawiam
    Manarako

    OdpowiedzUsuń
  29. Nigdy się nie obrażam za podanie konkretnych błędów. Prosiłabym jedynie o określenie rozdziału, bez tego dość trudno będzie mi je znaleźć.
    A co do gothów masz rację. Tak naprawdę mam o nich bardzo powierzchowną wiedzę. Jeśli chcesz o czymś podyskutować wejdź na GG, numer jest podany obok. I miłego czytania.

    OdpowiedzUsuń
  30. Witaj Strego ;) . Jak mijają te letnie miesiące? Mam nadzieję, ze przyjemnie.Wierzę, że u Ciebie wszystko dobrze. Piszę do Ciebie z przeprosinami, znów mnie u Ciebie dawno nie było, a obiecywałam,że będę tu zaglądać i pisać chociaż cześć,ale takie życie heh...:/ . Znowu mnie w naszym kraju nie było dosyć długo i stad moja nieobecność u Ciebie. Ale już jestem i jestem zwarta i gotowa by od nowa zaprzyjaźnić się z bohaterami Twoich wspaniałych opowieści.
    Pozdrawia i weny życzy MEFISTO

    OdpowiedzUsuń