środa, 12 grudnia 2012

Rozdział 13


Dobrzy ludzie poratujcie autorkę i wymyślcie jakieś imię dla dziecka Luisa i Avgara. Nie wypada, aby do końca życia nazywano go Jajem.

Luis

Następnego dnia obudziłem się w łóżku i nie miałem pojęcia jak się w nim znalazłem. Musiałem chyba zasnąć w tej wannie. Coś popiskiwało w okolicach sufitu i nie dawało mi wrócić w ramiona Morfeusza. Otworzyłem oczy, aby zlokalizować źródło dźwięku. Jajo szybowało wokół lampy i jak tylko zorientowało się, że już nie śpię zanurkowało w moim kierunku. W sekundę później miałem je w swoich objęciach, ćwierkające radośnie, jakby chciało opowiedzieć mi jakąś historię. Przytulałem je i głaskałem, a ono zabawnie bulgotało po swojemu.
- Luis – Avgar otwarł drzwi z rozmachem – ty jeszcze w łóżku? Wstawaj natychmiast, mamy dla ciebie z Sonią niespodziankę. Przyjdź jak najszybciej do biblioteki i zabierz ze sobą malucha, bo jeszcze coś spsoci jak zostanie sam.


Radosna twórczość własna – maluszek, czyli Jajo.

Muszę przyznać, że zaciekawił mnie tym oświadczeniem. W ekspresowym tempie narzuciłem na siebie ciuchy i mocno trzymając w objęciach synka zszedłem na dół. Łobuziak pofukiwał na mnie obrażony, że nie pozwalam mu latać, więc jak tylko wszedłem do sali, która była największym pomieszczeniem w zamku, wypuściłem go na wolność. W ogromnej jaskini zgromadzono tysiące, a może nawet miliony książek. Jajo szalało z radości, pierwszy raz mając do dyspozycji taką przestrzeń. Zrobiło sobie slalom między regałami, a mnie o mało serce nie wyskoczyło gardłem. Wystraszony patrzyłem na dzikie ewolucje jakie wyczyniało w powietrzu.
- Lui, nie panikuj, nic mu nie będzie – odezwał się z uśmiechem demon, który razem z Sonią siedział w niewielkiej wnęce.
- Mamy dla ciebie prezent – ciotka trzymała w dłoniach maleńką, kryształową buteleczkę z jakimś wywarem. – Efekty będą trwałe, więc dobrze się zastanów. Wyrosną ci skrzydła identycznie jak te u malucha. Będziesz mógł je chować i wyjmować w miarę potrzeby. Myślę, że bardzo ci się przydadzą. - Patrzyłem na nią, nie bardzo wiedząc co mam zrobić. Z jednej strony bardzo chciałem tej przemiany zdając sobie sprawę, że pomoże mi w opiece nad synkiem, z drugiej bałem się czy nie będę miał znowu jakiś dziwnych skutków ubocznych. Po kilku minutach podjąłem decyzję. Odetchnąłem głęboko, wziąłem z rąk Soni flaszeczkę i jednym łykiem wypiłem to świństwo. Miało naprawdę obrzydliwy smak bagiennej wody.
- Ściągnij koszulkę, zaraz się zacznie – odezwał się Avgar.
- Swędzą mnie plecy i jakby coś dużego rozpychało się pod skórą – zacząłem się drapać i mężczyzna złapał mnie za rękę. Nagle poczułem jak coś przeciska się na zewnątrz i usłyszałem cichy szelest. Natychmiast podbiegłem do lustra. Obróciłem się bokiem i znieruchomiałem. – Naprawdę je mam, są śliczne – pisnąłem entuzjastycznie. Oglądałem się ze wszystkich stron i próbowałem rozłożyć duże, nietoperze skrzydła.
- Ostrożnie – Avgar położył mi rękę na plecach i pokierował moimi ruchami. W końcu udało się i rozpostarłem je na całą długość. Były wspaniałe, poruszyłem nimi delikatnie, a płowa sierść, która je pokrywała zafalowała i zalśniła w świetle lamp.
- Piękne, jeszcze tylko musisz nauczyć się nimi posługiwać – uśmiechnął się mężczyzna. Z daleka dobiegł mnie pytający pisk i już po chwili Jajo było przy mnie. Zataczało kółeczka nad moją głową, jakby oglądając nowy nabytek. Potem poszybowało w górę i wróciło z powrotem.
- Chyba zachęca cię do zabawy – roześmiała się Sonia.
- Też mi zabawa, jak spadnę to w najlepszym wypadku potłukę sobie tyłek – odezwałem się niepewnie. – Nie mam najmniejszej ochoty się połamać.
- Lui skarbie, gdzie się podziała twoja skłonność do przygód? – zapytał demon zerkając na mnie trochę złośliwie. – Przyznaj się, że się boisz.
- Oboje jesteście niemożliwi – warknąłem do mojej niepoprawnej rodzinki i zacząłem coraz mocniej machać skrzydłami. Niespodziewanie dla siebie wzbiłem się w górę. Zacząłem powoli, bardzo nieporadnie posuwać się do przodu. Nagle z naprzeciwka nadleciało Jajo, pisnęło ostrzegawczo, a ja spanikowałem, straciłem równowagę i runąłem w dół jak kamień prosto w ramiona zaśmiewającego się do łez demona.
- Czego rżysz bałwanie – fuknąłem na niego jak tylko stanąłem na własnych, nieco drżących nogach. Zacząłem szukać koszulki, która nie wiadomo gdzie się zapodziała.
- Jakie seksowne skrzydełka! – rozległ się od drzwi głos zachwyconego Artura, który w trzech susach znalazł się obok. Od razu wyciągnął rękę, aby mnie obmacać. Nie zdążył jednak wykonać swojego zamiaru, bo Avgar chwyciło go za łokieć i wykręcił mu ramię do tyłu.
- Nie tak brutalnie – jęknął Futrzarski. – Chciałem tylko popatrzeć.
- Mocniej, możesz go jeszcze ode mnie kopnąć w tyłek – podjudzał Sam obserwując z daleka całą akcję. Za nim do biblioteki wsunął się mały Zolli.
- O, wujek zostanie nietoperzem! – otworzył szeroko oczka ze zdumienia. Nagle spod sufitu rozległ się przeciągły gwizd od którego niemal stanęły nam włosy na głowach. Jajo zawisło nad nami po czym z radosnym pomrukiem rzuciło się w ramiona zaskoczonego chłopczyka, łasząc się do niego jak kot.
- Miłość od pierwszego wejrzenia? – zachichotała Sonia.
- Nie chcę go w rodzinie – stwierdził Artur wskazując oczami na demona.
- A kto cię pyta co ty chcesz, skoro mojemu synkowi podoba się Zolli to go dostanie. Po takich tatusiach zebrał najlepszą pulę genów, biedak się nie wywinie, nie ma szans – wypiął dumnie pierś Avgar. Na te słowa Jajo zaczęło ćwierkać słodko wydając miłe dla ucha dźwięki.
- A to drań, nawet do mnie się tak nie przymila – zazdrość zaczęła mnie chwytać za kark. Wyciągnąłem rękę, chcąc wyjąć synka z ramion małego Ostrowskiego, a ten zdrajca warknął na mnie i jeszcze mocniej się w niego wtulił.
- Nie mogę, zapobiegliwy malec. Jeszcze się nie wykluł, a już sobie chłopaka znalazł – Ciotka zamiast pomóc skręcała się z uciechy.
……………………………………………………………………………

Adam

Pobiegłem po śniadaniu do zamku Nissima ponieważ dzisiaj to on miał mnie odwieźć do szkoły. Demon jednak gdzieś zniknął i nie mogłem go nigdzie odnaleźć. W końcu trafiłem do galerii portretowej. Siedział przed znanym mi dobrze portretem cholernego, byłego kochanka. – Jak można coś nadal czuć do truposza? Czy on naprawdę myśli, że ten krzywonosy wieśniak mu kiedyś odpowie? – warczałem w myślach, widząc jego smutną twarz. W głębi duszy jednak poczułem się winny. Ostatnio unikałem go jak zarazy i nie pozwalałem podejść bliżej niż na metr do siebie. W sumie oprócz mnie i kilku osób z kręgu Soni nie miał nikogo na świecie. Musiał być samotny. Ja chodziłem do szkoły, a on zostawał zupełnie sam w ogromnym zamku. Zrobiło mi się go żal.
- Nissim – przerwałem jego zadumę – musimy już jechać.
- Ach, to ty – prześlizgnął się po mnie obojętnym wzrokiem – chodźmy. -Niespodziewanie poczułem w piersiach ukłucie. Zabolało naprawdę mocno. Demon ostatnio przyzwyczaił mnie do swoich zalotów. Zazwyczaj cały czas trzymał się blisko i nie mogłem się od niego opędzić. Ta nieustanna adoracja z jednej strony strasznie mnie denerwowała, ale z drugiej sprawiała niesamowitą przyjemność. Prawie przez cały czas miałem w brzuchu motyle. Wstydziłem się jednak swoich reakcji, zakodowane przez rodziców przesądy tkwiły we mnie nadal bardzo głęboko. Do tego dołożyły się jeszcze przeżycia z dnia porodu Luisa. Dzieci owszem podobały mi się, ale nie chciałbym jeszcze zostać tatusiem. Byłem rozdarty pomiędzy dwoma zwalczającymi się nawzajem uczuciami. Nissim ogromnie mnie pociągał, moja dusza lgnęła do niego jak ćma do światła, a ciało drżało pod najlżejszym dotykiem. Tymczasem w głowie zagnieździł się jakiś potworek złożony ze strachu, wstydu i jakiś niejasnych zasad, które właściwie nie należały do mnie.
Przez całą drogę do szkoły milczeliśmy. Ciężka atmosfera ciążyła mi tak bardzo, że w końcu włączyłem radio. Przed bramą pożegnałem się z nim skinieniem głowy. Trafiłem wprost na grupkę znajomych, którzy z ogromnym zainteresowaniem przyglądali się zarówno samochodowi jak i demonowi.
- Hej Adam – rzuciła jedna z dziewcząt - ten facet to twój krewny? Przedstawiłbyś nas, straszne z niego ciacho. Szkoda, żeby się marnował – W duchu zazgrzytałem zębami. – Niedoczekanie twoje babiszonie jeden! Trzymaj te wymalowane szpony przy sobie!
- No coś ty, on jest gejem, nie macie u niego szans – zagruchałem słodziuteńko. Laskom od razu zrzedły miny, a mnie poprawił się humor.
- Ma kogoś? – zapytał nagle Tomek, jeden z miejscowych przystojniaków. Tego się nie spodziewałem. W tej konserwatywnej, katolickiej szkole ktoś bez skrępowania przyznawał się do odmiennej orientacji? - Cholera jasna! - W dodatku był to szalenie przystojny kapitan drużyny koszykówki i jak tu się nie zdenerwować. Facet nie tylko był zbudowany jak model, ale też inteligentny i oczytany. Nie żaden bezmózgi mięśniak. Na pewno spodobałby się Nissimowi.
- On ma wysokie standardy, wątpię czy się w nich zmieścisz – obrzuciłem go pogardliwym spojrzeniem i ruszyłem do drzwi. Wcale nie byłem tego taki pewny, ale wystarczy, że on w to uwierzy. Zamyślił się na chwilę, wyraźnie było widać, że ma ochotę jeszcze się czegoś dowiedzieć. Na szczęście właśnie zabrzmiał dzwonek i wyratował mnie przed następnymi, krępującymi pytaniami.

Nie doceniłem jednak drania. Na ostatniej lekcji miałem basen i trochę zamarudziłem w szatni, a kiedy wyszedłem, zobaczyłem jak w bramie szkoły Tomek wdzięczy się do Nissima. Giął się jak drzewo na wietrze i wypinał tyłek tak mocno, że o mało nie pękły mu spodnie. – Pieprzony podrywacz! – poczułem jak krew gwałtownie napływa mi do czaszki. Miałem wrażenie, że mózg mi się zaraz zagotuje, a uszami pójdzie piekielny dym.
- Oh, Adam. Nissim zaprosił mnie na weekend do swojego domu. Właśnie opowiadałem mu jak bardzo się lubimy. Będziemy mogli się bliżej poznać i zaprzyjaźnić – zaćwierkał do mnie Tomek i uszczypnął mnie ukradkiem w ramię.
- To miło z jego strony – wybąkałem przez zaciśnięte zęby. – A to cwaniak, piętnaście minut mnie nie było, a on już się do niego dobrał! Już ja ci urządzę weekend twojego życia matole jeden! – warczałem w myślach. Wsiadłem do samochodu nawet nie patrząc na demona. Nie chciałem, aby zauważył, że zazdrość aż mnie skręca. Nie miałem zamiaru się oszukiwać pod tym względem. Wściekłość rozpalała mnie od środka, a ja nie pozwalałem jej wydostać się na zewnątrz. Całą drogę do domu mruczałem pod nosem paskudne przekleństwa życząc Tomkowi wszystkiego najgorszego. Kiedy jednak w holu zaczęliśmy się rozbierać z kurtek nie wytrzymałem i wypaliłem.
- Jak ty sobie to wyobrażasz?! – wrzasnąłem na niego, biorąc się pod boki.
- Co takiego? – uśmiechnął się do mnie z miną skrzywdzonej niewinności i zamrugał długimi rzęsami.
- Nie załamuj mnie, a zamek na latającej wyspie, napowietrzna winda, ogniki? Chyba nie uważasz, że tak wygląda przeciętny polski dom?! – zrobiłem się cały czerwony ze złości.
- Dramatyzujesz – bezczelnie poczochrał mnie po głowie – powiemy, że jestem objęty programem ochrony świadków i zawiążemy mu oczy. Zresztą ludzie prawie wszystko potrafią sobie naukowo wytłumaczyć.
- Po coś ty go zaprosił do jasnej choinki?! Nie macaj mnie tą łapą, zburzysz mi fryzurę.
- Był strasznie milutki i tak ładnie prosił, że nie potrafiłem mu odmówić.
- Milutki to może być kot, a ten  palant zwyczajnie leci na twoją furę! – krzyknąłem nie panując już nad sobą.
- Adasiu – Nissim podszedł do mnie – uwierz mi, żeby uwieść faceta, który mi się podoba nie potrzebuję samochodu. Swoją drogą to słodkie, że się tak o mnie troszczysz. Do twarzy ci z zazdrością mała muszko – roześmiał się i cmoknął mnie delikatnie w usta. Odwrócił się i pogwizdując wesoło zaczął wchodzić po schodach na górę najwyraźniej szampańskim humorze.
- Wracaj tu natychmiast ty cholerny demonie! Jeszcze z tobą nie skończyłem! – darłem się na cały zamek.
...................................................................................
Betowała Niebieska

23 komentarze:

  1. Świetne. Już nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu i tego co wyniknie z tego weekendu. A co do imnienia jaja to moze byc np. Taki albo Mizuki ;). Trzymaj tak dalej. Życzę ci bardzo duzo weny i abyś cały czas pisała tak świetne rozdziały. Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To się nazywa poprawa humoru po całym dniu siedzenia w szkole! :) Jesteś mistrzynią ^^ Wchodze i czeka mnie prezencik w formie rozdzialiku sweet ^^
    Uj już coś czuję, że jajko się zakochało w Zollim sweet <3


    A co do imiona Jajeczka ^^ Dominic?? :) Jak się przestawi litery to będzie Demonic ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To świetny pomysł z tym Dominic - Demonic. Pozwól, że wykorzystam go jednak w nowym opowiadaniu, które zacznę pisać jak tylko skończę Gorzki smak sławy. Idealnie mi tak pasuje.

      Usuń
    2. A proszę bardzo :) Już się nie umiem doczekać nowego opo jak i nowych rozdziałów!!! *,,* weny ^^

      Usuń
  3. Rozdział był przecudny *_* haha, wiele śmiechu i zazdrości:)
    Bardzo mi się podobał prezent dla Louis'a. Tylko Avgar będzie musiał z nim trochę popracować nad lataniem haha :)
    A Adaś mhm xD ah ta zazdrość.. ale martwię się trochę., te ich ciche dni, zero dotyku, rozmowy,,,, ale na koniec był całus, więc mam nadzieję, że strach Adasiowi minie, i chociaż postara się porozmawiać ze swoim opiekunem... obaj ciągnął się do siebie jak magnesy,,, muszą porozmawiać bo w końcu albo jeden się na drugiego rzuci, albo rozejdą się... a tego nie chce T_T
    Pisz szybciutko ;3
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah zapomniałabym,,., imię dla synka...mhm. Mnie się podoba Arial - delikatnie imię, będzie demon z anielską twarzyczką a niezłym charakterkiem xD i Zolli jego chłopak *_* ale Yaoistka powyżej też fajne imię podała:) Demonic...

      Usuń
  4. Proponuje imię Gracjan ~ jakże twarzowe : O

    OdpowiedzUsuń
  5. Luis i skrzydła no słodko:)I bardzo przydatne mając takiego synka:) Fajnie że Sam i Artur wrócili no i Zolli milutki dzieciak na początku wydawał mi się troszkę zaniedbany ale to w`sumie on nie jest główną postacią więc może to tylko moje wymysły :) No i podobał się Jajku a może nazwij małego Benedykt ( są przecież jajka po benedyktyńsku). Może napiszesz kiedyś i o ich przygodach:) Avger mimo że wciąż zazdrosny niestety zapomniał dać Luiemu czułości niech się poprawi :)
    Adam zaczyna być zazdrosny no to miła odmiana, ale przecież nie ma o co. Widać gołym okiem że Nissim robi mu na złość. Sam chyba jest zły reakcją chłopaka na to że może mieć dzieci.
    Demon chyba myśli o ustatkowaniu. Cieszę się że wciąż jeszcze ma portret byłego kochanka widać tam uczucie.
    Paweł jest jakiś taki antypatyczny bardzo i Adam ma trochę racji on przecież nie zna ich świata... ale może chce go wystraszyć czy coś. I niech Nissim też będzie zazdrosny Adam chyba sam przed sobą` udowodnił że coś do niego czuje ale zamiary demona... zresztą może są jasne może Adam to tylko prowokacja jak wcześniej Legolas....
    Dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  6. jajo jest cudne! naprawdę! to mój ulubiony bohater w ostatnim czasie:) te wszystkie odgłosy, które wydaje komunikując się z otoczeniem - rewelacja, uwielbiam je, ach... mogłabym się nim naprawdę długo zachwycać:) ja bym dała mu na imię Nathaniel (Nati w skrócie? no nie wiem), ale tak mi się to imię spodobało, tak jakoś do Luisa i Avgara nie pasuje mi polskie imię...
    w piękny sposób przywróciłaś do głównej akcji Zolliego i resztę paczki, bo skoro jajo znalazło sobie chłopaka:), tylko nie bardzo wiem, co Zolli na to?
    ciekawa jestem, jak Luis będzie sobie radził ze skrzydłami, niby są po to, żeby mógł dogonić jajo, tylko patrząc na temperament szkraba, na pewno nie będzie mu tak łatwo:)
    no i przechodzimy do Adasia - niech się między nimi wreszcie zacznie coś dziać! bardzo fajnie, że Adaś jest zazdrosny, ale na litość boską, niech to się między nimi odgrywa szybciej!
    a tak poza tym, to uważam, że odcinki są zdecydowanie za krótkie, jeszcze podzielone na pół między Adasia i Luisa - to sprawia, że stają się jeszcze krótsze, jedynym sensownym rozwiązaniem, według mnie, jest zwiększenie długości x2, przynajmniej, i Luisa i Adasia i wtedy będę usatysfakcjonowana:) zrozum mnie - tego opowiadania jest po prostu za mało i za rzadko! ja to codziennie po kilka razy sprawdzam, czy coś się pojawiło (bo przecież nigdy nie wiadomo) i długość mnie zdecydowanie nie zadowala - za mało jaja i za mało tej słodkiej zazdrości Adasia i jego rozkwitającego związku:(
    "łasząc się do niego jak kot" :) piękne, naprawdę chciałabym to zobaczyć, ale moja wyobraźnia też sobie nieźle radzi:)

    Nana

    OdpowiedzUsuń
  7. moim zdaniem do jaja pasuje imię Nataniel ..
    jejciuu jajo ma chłopaczka hihi xD
    Adaś jest słodziutki w tej swojej zazdrości ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. hej wiesz raczej nie komentuje blogow bo nie wiem co bym miała napisać dla mnie samo "super" to jest coś noc szkoda pisać no ale przełamałam się i postanowiłam skomentować twojego bloga uznałam też ze jesteś tego warta.

    Odpowiadając na twoje pytanie to jak tylko przeczytałam że luis jest w ciąży pierwsze imię jakie przyszło mi,do głowy to Ciprian nie wiem czemu takie. twój blog jest fantastyczny rozdziały są ciekawe, zabawne oraz oryginalne. mam też pytanie czy może byś chciała wydać książkę?? ostatnio w internecie widziałam taki konkurs jeśli będziesz chciała mogę poszukać ponownie i przysłać ci link. czekam na next z zniecierpliwieniem :) pozdrawiam Kyashi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Link mi możesz wysłać, bo jestem strasznie ciekawa co to za konkurs. Nie sądzę jednak, abym była gotowa na wydanie książkowe. Jeszcze dużo mi brakuje, by naprawdę dobrze pisać. Dopiero się uczę i daleko mi do płynności słowa jaką bym chciała osiągnąć.
      Miło mi słyszeć, że ci się podobało. Moje opowiadania to lekkie historyjki bez żadnej głębszej treści. Mają was bawić i poprawiać humor. Zapraszam na pozostałe blogi jeśli ich nie czytałaś.

      Usuń
  9. choć bardziej bym się skłaniała ku imieniu Nathaniel :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem w tym, że to imię Nathaniel jest w co drugim opowiadaniu fantasy, ale mnie też się podoba. Trzeba czegoś co należałoby tylko do Jaja.

      Usuń
  10. A ja bym mu nadała imię Loren, takie odmienne, albo Avis ewentualnie Neliel - te imiona brzmią tak nietypowo. Rozdział jak zwykle w twoim stylu życze duzo weny itd.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak to dobrze po całodniowym spędzeniu czasu na uczelni poczytać coś lekkiego i z humorem :) Ach ubóstwiam cię :D
    Podoba mi się nowy Luis ze skrzydłami a jego synek "Jajo" rozbraja mnie:) Adaś staje się wielkim zazdrośnikiem i czekam aż pokarze pazurki i zawalczy o swoje:) tylko mam nadzieję, że nie pozwoli temu całemu Tomkowi na klejenie się do Nissima :)
    Jeśli chodzi o imię dla dziecka Luisa i Avgara to myślę, że dobre by było albo jakieś bardziej niezwykłe albo już całkiem niespotykane jak np: Raamiel. Ale to tylko taka sugestia :) Chyba, że jakieś inne np: Lucas, Michael, Carlos, Olivier, Raven, Jarel, Sean, Sariel, Aidan, Alain. Też myślę, że imię Nathaniel jest jak najbardziej trafne ale zbyt często spotykane w opowiadaniach.

    OdpowiedzUsuń
  12. VeeVenea, genialne! :D Avis = Avgar + Luis <3 :DD

    OdpowiedzUsuń
  13. Aron *.* Myslę że oryginalnie, i takie biblijne imię to kontrast w końcu jajko to dziecko demona :D
    Boginikokainy

    OdpowiedzUsuń
  14. Albo może jeszcze Kastiel :D
    Podobają mi się jeszcze imiona takie jak Oskar, Desmond czy Eryk ale uznałam ,że nie pasują.
    Cóż ty to ocenisz :D
    Pozdrawiam, Boginikokainy

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej,
    świetne, fantastyczne, po prostu rozdział pełny radości, no i trochę zazdrości (jeśli chodzi o Luisa i tulącego się synka do Zoll'iego), jak synek mógł na niego zawarczeć.... Niespodzianka Avgara i Soni cudna, teraz Luis będzie mógł nadarzyć za synkiem. Uuuu zazdrosny Adam o Nissima, ciekawe, chyba powoli zaczyna zdawać sobie sprawę, jakimi uczuciami darzy Nissima, ale naprawdę powinni porozmawiać ze sobą, bo to może się źle skończyć....
    A co do imienia, to może Angelo?
    Weny, weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem dumna z mojej dziewczyny Korektorki :3

    OdpowiedzUsuń
  17. Jako jest takie słodkie, ten moment kiedy warczał na Luisa i tulił się do Zolliego, takie cudne to było.
    W ogóle pomysł z wykluwaniem się demonów też całkiem niezły. Artur i Sam są genialni :D nie moge.
    Super wyszło:P

    OdpowiedzUsuń