W piątek po
południu siedzieliśmy z Sonią przy obiedzie tylko we dwójkę. Dziewczyny miały
jeszcze jakieś dodatkowe zajęcia na uczelni. W końcu miałem okazję zapytać ją o
coś, co od kilku dni nie dawało mi spokoju. Przeszukałem już domową bibliotekę,
ale na temat bezimiennego czy też Nissima nic nie znalazłem. Wsuwałem więc
pstrąga smażonego na masełku i zastanawiałem się jak wyciągnąć od ciotki
potrzebne informacje. Ta gadatliwa na co dzień dziewczyna potrafiła być
niesamowicie dyskretna. Nie lubiła się zbytnio dzielić swoimi wiadomościami o
miejscowych tajemnicach. Westchnąłem ciężko nie wiedząc jak zacząć rozmowę.
- Luis,
wyduś to z siebie. Wiercisz się na tym krześle jak stado pcheł – odezwała się
Sonia. – Jeszcze chwila i wybuchniesz jak syfon z nadmiaru energii.
- Wiesz,
trochę się martwię tym nowym sąsiadem. Skoro mieszka tu tyle czasu to chyba
wiesz coś na jego temat – zacząłem ostrożnie starając się nie zdradzić jak
bardzo zależy mi na tej informacji. – Coś niedobrego musiało się w przeszłości
wydarzyć między nim a Avgarem. Taką nienawiścią nikt nie pała bez powodu.
- Luis, ale
z ciebie głupek. Jak myślisz dlaczego nazwano go Bezimiennym? Chyba nie
myślisz, że jesteś pierwszą osobą, która wlazła do grobowca? Nikomu jednak nie
udało się odczytać dziwnych znaków na płycie. Wiedzieliśmy tylko że to
mężczyzna ze szlacheckiego rodu, który żył w czasach sarmackiej Polski. Zapytaj
lepiej swojego kochasia, sądząc z tego co mówiłeś doskonale się znają.
- Właściwie
to i tak muszę do niego iść, jeszcze mi nie odpuścił tego sprzątania szklarni –
podniosłem się, wciągnąłem na siebie jakąś kurtkę i pobiegłem do podziemnego
zamku. Szkoda, że Sonia wiedziała tak niewiele, bo z Avgarem może być jeszcze
trudniej. Odnalazłem go w jego laboratorium. Obrzucił mnie chłodnym spojrzeniem
i wręczył mi nową listę zbiegów. Niestety był nadal na mnie zły. Nie śmiałem
więc odezwać się ani słowem. Nadal odczuwałem lekki ból w tyłku po jego
klapsach. Nie chciałem się ponownie narażać na jego gniew. Poszedłem do
szklarni ze spuszczoną głową. Mimo wszystko liczyłem na cieplejsze powitanie.
Nie widzieliśmy się od kilku dni. Bardzo za nim tęskniłem. Zwłaszcza w długie
jesienne wieczory. Tym razem z robotą dość szybko się uporałem. Wielkie
niebieskie ślimaki były dość widoczne i łatwe do schwytania. Miały też jedną
paskudną wadę. Produkowały mnóstwo jakiejś błękitnej substancji pozostawiając
wszędzie spore plamy, które bardzo trudno było usunąć. Energicznie zabrałem się
do polowania na brzydale. Po godzinie byłem już wolny. Postanowiłem iść do
biblioteki. Demon nigdy nie zabronił mi z niej korzystać. Może tam znajdę coś o
Nissimie. Ten mężczyzna nie tylko mnie wystraszył, ale także w jakiś sposób
zafascynował. Wyczuwałem swoim ciekawskim nosem jakąś tajemnicę i miałem
ogromną ochotę ją poznać. Ploteczki o sąsiadach lubimy chyba wszyscy. Zwłaszcza
te bardziej pikantne. Odłożyłem na półkę pojemnik ze ślimakami. Potem je
odniosę. Zacząłem grzebać w dziale z mitami i legendami. Miałem nadzieję, że
jakiś inny poszukiwacz skarbów coś o Bezimiennym napisał. Zobaczyłem małą
książeczkę o tytule ,, Bajka o śpiącym księciu”. Usiłowałem ją wyciągnąć, ale
zaklinowała się między grubymi tomami. Szarpnąłem z całej siły i spowodowałem
prawdziwą lawinę. Z ogromnego regału książki zaczęły wypadać jedna po drugiej.
Zostałem zasypany całą ich górą. Nogi ugięły się pode mną i pacnąłem na ziemię.
- Aaaa…
ratunku! – wrzasnąłem przestraszony. Trzeba przyznać, że demon miał refleks.
Już po kilku sekundach był przy mnie i wydobywał mnie spod sterty.
- Jak zwykle
nie umiesz nic zrobić bez siania wokół siebie zamieszania – warknął do mnie
stawiając mnie na nogi. Urażony jego obojętnością chciałem go odepchnąć i
nieopatrznie zahaczyłem o pojemnik ze ślimakami. Spadł nam wprost na głowy
otwierając się przy tym i wypuszczając na wolność małych zbiegów. Rozpełzły się
po całej okolicy. Kilka z nich wpadło Avgarowi za koszulę. Na swojej piersi też
czułem delikatne łaskotanie.
- Luis, ty
fajtłapo. Zabierz ze mnie te paskudztwa – mężczyzna skrzywił się z
obrzydzeniem. Pchnąłem go więc na fotel i z niewinną minką usiadłem okrakiem na
kolanach.
- Bardzo cię
przepraszam. Nie ruszaj się bo cię całego poplamią – zacząłem rozpinać jego
koszulę. Na widok umięśnionego torsu, aż jęknąłem w duszy z zachwytu. – Luis, opanuj się! – musztrowałem się w
duszy. – Nadal jest na ciebie wściekły
więc musisz uważać! – Z wielką powagą zacząłem go obmacywać w poszukiwaniu
ślimaków. Muskałem jego lśniącą, śniadą skórę opuszkami palców co chwilę
zahaczając przypadkowo o sutki. Zerknąłem na niego ukradkiem. Miał zamknięte
oczy i zacięty wyraz twarzy. – Oho, postanowił mnie olewać. Nie ze mną takie
numery! – pokręciłem tyłeczkiem na jego kolanach i zacząłem ściągać swój
podkoszulek.
-Co robisz?
– zapytał zaskoczony otwierając oczy.
- Coś mnie
łaskocze. Chyba jeden po mnie pełza. Mógłbyś spojrzeć – Obróciłem się do niego
to jednym to drugim bokiem, wyginając się w łuk i prezentując przy okazji
nabrzmiałe sutki. Jednocześnie przesunąłem się do przodu ocierając się kilka
razy pośladkami o jego twardniejącego członka. Widziałem jak przełyka ślinę i
zagryza wargi.
- Przestań!
Złaź – chwycił mnie za biodra i usiłował zepchnąć. Miał biedaczek jednak, he he,
pecha. Moje jeansy były bardzo luźne i zsunęły mi się nieco z pupy odsłaniając
do połowy pośladki i linię krętych włosów na moim podbrzuszu.- Cholera – jęknął
zrezygnowany, cichym zaklęciem pozbawiając mnie spodni.
- Och… -
pisnąłem nieco zaskoczony. Nie sądziłem, że tak łatwo mi pójdzie. Demon sięgnął
do kieszeni i wyciągnął z niej niewielką tubkę z żelem.
- Skoro postawiłeś
go na baczność, to teraz się nim zajmij – wskazał oczyma na swojego sztywnego
jak pal członka. Wręczył mi pojemniczek oblizując pożądliwie wargi.
Zarumieniłem się po same uszy i wycisnąłem na palce nieco przeźroczystej
substancji. Ująłem w obie dłonie jego penisa i zacząłem delikatnie masować. –
Luis, przyłóż się do tego. Znowu narozrabiałeś, więc musisz mnie jakoś
przekonać do zaniechania kary. –Przyśpieszyłem tempo zachwycony, że pozwala mi
się dotykać i najwyraźniej sprawia mu to przyjemność. Słyszałem ciche okrzyki
namiętności wyrywające się z jego ust. Przesunął dłonie na moje uda. Rozsunął
je szerzej i uniósł moje biodra do góry. Odsunął moje dłonie, nakierował
swojego członka na drżącą dziurkę i zaczął mnie opuszczać powoli w dół. Czułem
jak jego wielki, gorący penis zagłębia się w moim wnętrzu dochodząc chyba aż do
gardła.
- Boli –
jęknąłem próbując uciec.
- Ciśś…
spokojnie maleńki –demon czule polizał mnie po szyi – to zaraz minie. Jesteś w
środku taki ciasny i cieplutki. Pokręć dupcią – zrobiłem jak kazał i
zorientowałem się, że nieprzyjemne uczucie rozpierania znikło. Zostało
zastąpione podniecającym dreszczykiem, który zaczął pełznąć po moim krzyżu. – A
teraz wio –Avgar ścisnął obiema rękami moje pośladki. Nadał im rytm. Zacząłem
unosić się i opadać pokrzykując, kiedy jego członek ocierał się o moją
prostatę. – O tak, skarbie wspaniale. Teraz trochę przyśpiesz – demon pogładził
druga dłonią mojego penisa, powodując, że natychmiast wytrysnąłem jęcząc jak w
agonii. Po kilku sekundach on też doszedł wykrzykując moje imię. Położyłem
głowę na jego piersi wsłuchując się w bicie serca. Nigdzie nie czułem się tak
szczęśliwy jak w jego szerokich ramionach. Mężczyzna oczyścił nas zaklęciem i
okrył leżącym nieopodal pledem.
- Luii, o co
chciałeś mnie zapytać? – odezwał się łagodnie i pocałował w policzek.
- Nie wiem
czy powinienem, bo znowu się na mnie pogniewasz –odezwałem się nieśmiało nie
chcąc psuć nastroju. – Opowiedz mi o Nissimie, dlaczego tak bardzo się nie
lubicie. Skoro jest taki niebezpieczny, to wolałbym zrozumieć o co tu chodzi.
- Widzę, że
muszę cię oświecić, bo nie zaznasz spokoju, co? – wyszczerzył się do mnie
Avgar. – To naprawdę banalna historia. Nissim i ja dawno temu byliśmy
kochankami. Był moją pierwszą miłością. Miałem zamiar nawet uczynić go swoim towarzyszem.
W tych czasach byłem bardzo zaangażowany w sprawy polityczne mojego świata. Ciężko
pracowałem po całych dniach. Często wyjeżdżałem i tygodniami nie było mnie w
domu. Ogromnie za nim wtedy tęskniłem. Po jakimś czasie zrobił się wobec mnie
chłodny i obojętny. Wreszcie któregoś dnia oznajmił mi, że odchodzi, bo znalazł
sobie kogoś innego. Byłem w szoku. Próbowałem go zatrzymać, ale brutalnie mnie
odepchnął. Stwierdził, że już nic nas nie łączy. Długo nie mogłem się
otrząsnąć. Kiedy przyszedłem do siebie postanowiłem poznać swojego rywala.
Spodziewałem się kogoś naprawdę wyjątkowego. Tymczasem okazało się, że to
zwykły dzieciak. Śliczny i słodki, ale nic poza tym. Wyglądał zupełnie jak
krucha porcelanowa laleczka. Postanowiłem udowodnić Nissimowi, że ten
chłopaczek nie może się ze mną równać. Uwiedzenie go pod nosem byłego kochanka
okazało się niezwykle proste. Mały był strasznie głupiutki i naiwny.
Wystarczyło parę dni i już wskoczył do mojego łóżka. Przespałem się z nim kilka
razy dla pewności. Nie miał za grosz honoru. Porzucił swojego ukochanego bez
mrugnięcia okiem. Zastawiłem pułapkę. Tak ułożyłem sprawy, że Nissim zastał nas
razem i wpadł w szał. Z początku oskarżył mnie o manipulację i rzucenie na jego
chłopaka jakiegoś zaklęcia. Zwyczajnie nie mógł uwierzyć, że go zdradził. Mały
jednak sam przyznał się do winy. Powiedział, że mnie kocha, a on był tylko pomyłką.
Myślał chyba łatwowierny głupiec, że coś do niego czuję. Odepchnąłem go zimno i
wytłumaczyłem, że posłużył mi tylko do zemsty. Nissim rzucił się wtedy na mnie
i zaczęliśmy się bić, zapominając o całym świecie. Nigdy nie przyszłoby mi do
głowy, że ten smarkacz pójdzie i skoczy z wieży. Kiedy przybiegł do nas
strażnik z tą okropną nowiną nie było już kogo ratować. Dzieciak nie żył. Od tej chwili zaczęła się między nami
prawdziwa wojna. Doprowadziliśmy nasz kraj do ruiny. W końcu zdenerwowana
starszyzna postanowiła położyć temu kres. Uśpili nas obydwu. Widocznie uznali,
że moja wina była mniejsza bo obudziłem się już po stu latach. To mniej więcej
wszystko. Nie jestem bynajmniej dumny z tego co zrobiłem. Byłem wtedy młody i
bardzo zakochany, a zazdrość kompletnie pozbawiła mnie rozsądku. Minęło wiele
lat i te wydarzenia zatarły się nieco w mojej pamięci, a uczucie do Nissima
zupełnie wygasło. I na tym koniec. Sam
widzisz, że to historia jakich wiele.
- Avgar,
powinieneś go przeprosić. Jak coś tak paskudnego mogło przyjść ci do głowy?
Bezimienny musiał bardzo kochać tego chłopca. Nie masz chyba zamiaru
kontynuować tej wojny? – zapytałem cicho przytulając się do niego.
- Nie, ale
mogę nie mieć wyboru. Jeśli cię skrzywdzi, zbiję drania bez wahania. Staraj się
trzymać od niego z daleka. Na razie zaczekam na rozwój wypadków. Nie liczę na
zawarcie pokoju, ale chociaż na rozejm –
westchnął ciężko. – Jeśli będę musiał zwrócę się o pomoc do starszyzny.
Powinieneś już wrócić do domu. Chodź, odprowadzę cię – pocałował mnie
delikatnie w usta i pociągnął za sobą.
- Z racji
wieku, to chyba skleroza ci już dokucza. A gdzie hokus pokus? Chyba nie
myślisz, że wrócę do domu na golasa? – spojrzałem na niego groźnie. – Chcesz,
żeby Sonia znowu cię goniła z tasakiem?
………………………………………………………………………
Po powrocie do domu zastałem straszne
zamieszanie. Dziewczyny siedziały w kuchni na kanapie i pocieszały zapłakaną
Ankę. Gotka przedstawiała sobą przysłowiowy obraz nędzy i rozpaczy. Cała
zapuchnięta z rozmazanym makijażem szlochała prosto w bujną pierś mojej ciotki.
- Jak
dobrze, że jesteś – odezwała się na mój widok Ilona. – Znajdź jakieś kropelki
na uspokojenie i zaparz świeżej herbaty. Mamy tu prawdziwą tragedię – Pobiegłem
szybko do apteczki, nastroiłem dzbanek napoju i przydreptałem z powrotem do
dziewczyn. Sonia tuliła w ramionach trzęsącą się Ankę. Chyba nawet nie zauważyła
mojego przybycia.
- Co się stało?
Oświeć mnie, bo one zdaje się odpłynęły - zapytałem blondynkę coraz bardziej
zaniepokojony.
- Jej brat
zaginął. Policja szuka go od dwóch dni. Prawdopodobnie uciekł z domu po kłótni
z ojcem. Ma dopiero siedemnaście lat i jest strasznym ciamajdą. Faktycznie mógł
wpaść w tarapaty. Dziwne tylko, że się nie skontaktował z siostrą. Oni bardzo
się kochają.
- E, może
siedzi u jakiegoś kumpla, bo chce starych zmiękczyć – powiedziałem chcąc dodać
dziewczynom trochę otuchy.
- Adaś nie
ma żadnych przyjaciół. Jest okropnie nieśmiały – wychlipała Anka. – Pewnie pląta
się gdzieś po Krakowie głodny i zmarznięty. Na jutro zapowiadali śnieg – rozbeczała
się od nowa.
- Przestań
się mazać. Musimy go poszukać. Masz jakieś jego zdjęcie? – rzuciłem do
zrozpaczonej przyjaciółki.
nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że Adaś będzie miał do czynienia z Nissimem ;) fajnie by było ;p
OdpowiedzUsuńja właśnie też tak pomyślałam ;)było by fanie, akcja się rozkręca...
UsuńMagnolia
więcej takich scen z Avgarem <3
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny:) i dobrze że wytłumaczyłaś przeszłość. Pozostaje tylko pytanie którą opcję wybrałaś, to bardzo mnie ciekawi i nie mogę się doczekać nowej notki:) Dużo weny
OdpowiedzUsuńJejciu, sprawiasz, że nie można doczekać się dalszych rozdziałów. To jest świetne <3 Mam tycie wrażenie, że historia się powtórzy... Ale prooooszę! Niech na samym końcu Luis i Avgar będą razem na wieki!! I mogłabyś wytłumaczyć w którymś rozdziale kim Luis jest, że gada z drzewami i wgl? ;D Wróżką? XD Strasznie mnie to ciekawi ^^ Weeny, weny i jeszcze raz weny! ;D Wchodzę na kompa i zaraz tylko patrzę czy nie ma nowego rozdzialika tu i na "Małżeństwo z rozsądku" ;)) Pozdrawiam gorąco, buziaki ;***
OdpowiedzUsuńRozdział fantastyczny, jak zresztą każdy :). Fajnie, że napisałaś coś o przeszłości Avgara. Pozdrawiam i weny życzę :*
OdpowiedzUsuńP.S.: Gdybyś miała czas, to byłabym wdzięczna, gdybyś weszła na mojego bloga. Na razie jest tam tylko jeden rozdział, ale chciałabym wiedzieć, czy warto pisać dalej.
youre-gonna-go-far.blogspot.com
Hehehe... Adaś pewnie świetnie się bawi z Nissimem, a Anka cała w nerwach XD
OdpowiedzUsuńBardzo mi żal Nissima. Stracił ukochaną osobę:(
Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam:)
Rozdział świetny! Mam nadzieję, że spór się zakończy i Adaś jakoś oczaruje Nissima...życze weny!
OdpowiedzUsuńBardzo wciągające opowiadanie z niezwykłymi istotami :D Najbardziej podoba mi się Avgar- Jak ja lubię takich niegrzecznych... Do tego demon... Tylko Ahh i ohh :D
OdpowiedzUsuńSzybko czytam II tom :D
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, a może Adaś i Nissiam będą razem... poznaliśmy co się wydarzyło między nimi to smutne, Avgar bardzo szybko przestaje być obojętny dla Luisa...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka