Patrzyłem na
Avgara ogromnie zmieszany. Moje ciało żyło własnym życiem i nie chciało poddać
się woli. Rozum powędrował w jedną stronę, a pobudzone afrodyzjakiem zmysły w
drugą. Pod pożądliwym spojrzeniem mężczyzny zapłonąłem jeszcze mocniej.
Wiedziałem, że sam sobie nie poradzę. Nie miałem innego wyjścia jak mu zaufać.
Zrobiło mi się jednak smutno. To był mój pierwszy raz. Pierwszy raz, kiedy ktoś
będzie mnie oglądał w tak intymnej sytuacji. Zawsze marzyłem o księciu na
białym koniu, który porwie mnie do swojego pałacu. Potem w romantycznej, pełnej
miłości atmosferze złączymy nasze ciała i dusze. Nie myślcie, że nie zdaję
sobie sprawy jakie to dziecinne. Tymczasem na łóżku siedzi napalony demon i
zerka łakomie, jakby chciał mnie pożreć kawałek po kawałku. I jak tu się nie
rozryczeć? Zderzenie moich wizji z rzeczywistością było zbyt brutalne. Obróciłem
głowę w drugą stronę, aby Avgar nie mógł dostrzec mojej miny. Niestety łzy same
zaczęły płynąć mi po twarzy. Nie potrafiłem ich powstrzymać.
- Lui, nie
płacz. Nie jestem, aż takim potworem, aby wykorzystać taką sytuację. Pomogę ci
jeśli mi na to pozwolisz – odezwał się niespodziewanie mężczyzna.
- Wiem,
jestem taki głupi. Zrób co uważasz za stosowne, bo dłużej już tego nie
wytrzymam – stwierdziłem drżącym z emocji głosem. Demon pochylił się nade mną i
ostrożnie zdjął resztę mojej garderoby. Po czym nakrył mnie miękkim, jedwabnym
prześcieradłem. Położył się obok mnie na łóżku i uśmiechnął się przewrotnie
chowając coś za plecami.
- Co tam
masz? - zapytałem zaniepokojony.
- To nic
takiego. Można powiedzieć, że mała pomoc naukowa – wyciągnął rękę z dużym,
puszystym strusim piórem.
- E… Po co
ci to? – spojrzałem podejrzliwie.
- Zaraz
zobaczysz. To Puszek i dzisiejszej nocy będzie twoim najlepszym przyjacielem –
wyszczerzył kły Avgar i delikatnie połaskotał mnie po szyi. Doznanie
było tak intensywne, że omal nie lewitowałem z posłania.
- Widzisz
Lui. Jesteś bardzo ponętny i reagujesz tak wspaniale, że tej nocy zobaczę z
pewnością jeden z najlepszych spektakli w moim życiu – mężczyzna oblizał pełne
wargi i rozpoczął rozkoszną torturę. Najpierw gładził moje barki i obojczyki.
Powoli zjechał niżej, niby przypadkiem zahaczając o sutki. Zacisnąłem dłonie na
prześcieradle starając się nad sobą choć odrobinę zapanować.
- Nie
zgrywaj napastowanej dziewicy malutki.
Och, zapomniałem, że ty przecież nią jesteś. Rozluźnij się i daj się ponieść
zmysłom – zachichotał demon. Jego dłoń zjeżdżała coraz niżej zataczając kręgi i
wzbudzając w moich żyłach prawdziwą pożogę. Kiedy jednak dotarła w okolice podbrzusza krzyknąłem i zacisnąłem mocno uda.
- Nie rób
tego. Rozsuń nóżki i pozwól się trochę popieścić. Jak przestaniesz histeryzować
zobaczysz, że to bardzo przyjemne – Zawstydziłem się swoich dziecinnych reakcji
i zrobiłem o co prosił. – Trochę szerzej skarbie. Nie masz powodu do
zażenowania, jesteś niesamowicie piękny. - Kiedy puszysta kitka zawędrowała między
moje uda zacząłem bezwstydnie jęczeć. Patrzyłem wprost w szkarłatne źrenice i
widziałem w nich coraz większy zachwyt. Migotała w nich także czułość i ogromy głód. Tern drań wiedział jak mnie doprowadzić do szaleństwa. Kręcił
niewielkie kółeczka na moich nabrzmiałych jądrach i gładził stojącego na
baczność sączącego penisa. Wiłem się i dyszałem pod tą słodką torturą, zatracając się w niej zupełnie. Jak przez mgłę słyszałem swoje pełne
namiętności okrzyki. Teraz było mi już wszystko jedno co o mnie pomyśli. Świat skurczył się do jego dłoni, dzierżącej strusie pióro i muskającej w
delikatnej pieszczocie mojego członka. Byłem jak pijany. Pijany rozkoszą.
Zacząłem dygotać. Całe ciepło skumulowało się w jednym punkcie, aż
wreszcie wybuchłem jak wulkan, doznając tak silnego orgazmu, że na chwilę straciłem
świadomość.
To była bardzo długa noc, pełna upojnych
doznań. Budziłem się wiele razy twardy i drżący, by pogrążać się w kolejnej ekstazie
wciąż od nowa i od nowa. Demon dotrzymał słowa. Nie dotknął mnie nawet jednym palcem.
Zupełnie skupił się na moich doznaniach jakby całkowicie zapominając o sobie.
Nie miałem pojęcia, że potrafi być tak opiekuńczy i troskliwy. Nigdy nie był
typem serdecznej i miłej osoby. Ten egoistyczny i porywczy mężczyzna zrobił dla
mnie coś niepojętego. Zajął się mną jak najczulszy kochanek sam pozostając
niezaspokojony. Nikt nigdy się tak dla mnie nie poświęcił. I jak tu go nie kochać? No
jak? Kiedy obudziłem się w ramionach Avgara słońce było już ponownie na
zachodzie. Zawstydzony stwierdziłem, że leżę nagi w jego objęciach, gdy
tymczasem on jest całkowicie ubrany. Wstałem ostrożnie, aby go nie obudzić i na
palcach podreptałem do łazienki. Czułem się strasznie słaby. Jakbym
poprzedniego dnia przepracował cały dzień w kamieniołomach. Wszedłem pod
prysznic i spojrzałem w dół, na przyczynę moich wczorajszych kłopotów. – Eh ty –
odezwałem się patrząc oskarżycielsko na swojego penisa. – Musiałeś wczoraj tak
szaleć? Jak ja teraz spojrzę mu w oczy? Przez calutką noc zachowywałem się przez
ciebie jak tania dziwka. – Poczułem na plecach powiew chłodnego powietrza. Odwróciłem
się gwałtownie, o mało się nie przewracając na śliskim mydle. Napotkałem dwie
szkarłatne źrenice wpatrujące się pożądliwie w mój goły tyłek. Ten drań
uśmiechał się od ucha do ucha. Widać mu humorek od rana dopisywał.
- Z czego
tak rżysz? – prychnąłem usiłując dłonią zasłonić co nieco.
- Wiesz Lui,
nigdy nie widziałem jak ktoś rozmawia ze swoim członkiem. Ta umoralniająca
gadka była zabawna, ale chyba nie wziął sobie jej do serca. Hi hi.. – podążyłem
za jego wzrokiem i stwierdziłem z zażenowaniem, że miał rację.
- Ty podły
zdrajco! – krzyknąłem do mojego małego przyjaciela, który radośnie, coraz wyżej
podnosił swoją główkę. – I pomyśleć, że przełajdaczyłeś się całą noc! –
pogroziłem swojemu penisowi, zupełnie zapominając o obecności demona.
- Luis, haha..
jesteś jedyny w swoim rodzaju – Avgar siadł na mokrych kafelkach łazienki i zwyczajnie
porykiwał ze śmiechu trzymając się za brzuch. Speszony pisnąłem jak baba i
zatrzasnąłem drzwi od kabiny prysznicowej. Zaczerwieniłem się od stóp do głów.
- Chyba
trochę za późno na dziewicze rumieńce, nie sądzisz? Hihi..Nie bądź skąpiradłem
i daj popatrzeć! Widziałem już prawie wszystko – zawołał za mną rozbawiony mężczyzna.
- Prawie
robi wielką różnicę. I nadal, jakbyś zapomniał, jestem prawiczkiem – krzyknąłem oburzony
jego bezczelnością.
…………………………………………………………………………
Wróciłem do
domu późnym popołudniem. Starałem się
przeskradać cicho do mojego pokoju, ale niestety zostałem przyłapany przez
wracającą z zakupów Ankę. Dźwigała wielkie torby pełne wystających pakunków.
- Luis jak
dobrze, że cię widzę. Sonia mówiła, że byłeś trochę chory. Wyglądasz co prawda
na wykończonego, ale chyba nic ci nie dolega – stwierdziła dziewczyna
przyglądając mi się uważnie.
- E… To nic
takiego. Miałem ciężką noc, ale teraz wszystko jest w porządku – odpowiedziałem
ze spuszczoną głową rumieniąc się nieznacznie. Na szczęście zaaferowana czymś
Anka nie zauważyła mojego zmieszania.
- Mam do
ciebie nietypową prośbę. Chodź do mojego pokoju – pociągnęła mnie za rękę w
kierunku swojej sypialni.
- Jeśli
chodzi o seks to nic z tego – zażartowałem – mój mały przyjaciel ma karę.
- Nazywasz
swojego penisa ,,małym przyjacielem”? Jesteś jeszcze bardziej sfiksowany ode
mnie – stwierdziła rozbawiona, a kąciki jej ust zaczęły nieznacznie drgać. – A co
narozrabiał? – rzuciła z błyskiem ciekawości w oczach.
- Wiesz, myślę, że miałem przyjść na świat jako
papuga i tam na górze ktoś coś pokręcił –stwierdziłem kręcąc głową nad swoją
głupotą. Włożyłem sobie rękę do ust chcąc zapobiec dalszej bezmyślnej
paplaninie. Jak jeszcze z czymś się wygadam Anka nie da mi spokoju.
- Nie bój
się, nie rzucę się na ciebie, aż tak zdesperowana nie jestem. Chcę, abyś mi w
czymś pomógł – wysypała na podłogę wszystkie swoje zakupy. Zaczęła wyciągać i
układać na łóżku całą stertę nowych ciuchów.
- Wybierasz
się gdzieś? Jakaś czadowa imprezka? – zapytałem.
- Mam jeszcze
to – rozłożyła przede mną kilka kompletów koronkowej bielizny w różnych
kolorach.
- Ale co ja mam do tego? Nie za bardzo znam się na modzie. A na tym – wziąłem do ręki błękitny biustonosz – to już kompletnie
nie.
- Nie
musisz. Ty mi tylko powiedz co włożyć, by uwieść Sonię. Znasz ją najlepiej.
- Oszalałaś
zupełnie. Nie mam zamiaru pomagać ci w deprawacji własnej rodziny –
naburmuszyłem się patrząc na nią spode łba.
- Jak mi nie
pomożesz, to dowiem się co robiłeś dzisiaj w nocy i rozpowiem wszystkim, którzy
będą chcieli posłuchać – dziewczyna spojrzała na mnie groźnie i tupnęła
niecierpliwie nogą.
- Ale z
ciebie jędza. No dobra szantażystko, pokaż co tam masz – zacząłem grzebać w
łaszkach. - Wkładaj – rzuciłem w nią króciutką dżinsową spódniczką i obcisłą
ciemnoniebieską bluzeczką z niewielkim dekoltem.
– A to na dokładkę – włożyłem jej do ręki jedwabne, granatowe stringi. Pobiegła
do łazienki i po chwili wyszła przebrana w nowy strój. Wyglądała w nim bardzo
ładnie, ale to było nie to co chciałem osiągnąć.
- Eh,
kobiety. Co ty zrobiłaś z tą spódnicą? Nie widziałaś, jak powinno się to nosić –
pociągnąłem w dół szmatkę, aż zawisła nisko na biodrach odsłaniając nieco majteczki.
– A to co znowu? - sięgnąłem do zapięcia
jej biustonosza. Ściągaj to natychmiast. Jak myślisz, dlaczego dałem ci do
ubrania właśnie tą bluzkę?
- Ale Luis,
ja nigdy nie chodziłam bez stanika. To krępujące – wymamrotała niepewnym głosem
Anka. – I co ja powiem dziewczynom, że tak nagle zmieniłam przyzwyczajenia?
- Aleś ty
marudna i staroświecka. Jeszcze mi podziękujesz. A jak będą się dopytywać to
powiedz, że cię szeleczki obtarły i tyle. Idę się też przebrać. Zawołajcie mnie
na kolację – pośpiesznie wyszedłem z pokoju zanim ta harpia jeszcze coś
wymyśli.
O jejciu Avgar był taki cudowny. Nie skrzywdził maleństwa ale zapewnił rozkosz. Cudownie. Do tego jeszcze Luis gada ze swoim wacusiem, cóż mam nadzieje, że mój chłopak tego nie robi.
OdpowiedzUsuńAnka to wredota ale też jest fajna.
Życzę dużo weny
aawwww Avgar coraz bardziej go lubię , taki delikatny i twórczy po prostu cudo ;D Co do Luisa hihi ... pomysłowe . Pisz pisz i jaeszcze raz pisz czekam na next;)
OdpowiedzUsuńNo no no,,, ta nocna zabawa z piórkiem,, kilka orgazmów,,, kyaa, Maru jest szczęśliwa i ma ochotę cię wytulić ^^
OdpowiedzUsuńAnka i Sonia,, czy coś z tego będzie? haha, poczekamy zobaczymy ^^
I czy nasza parka się pogodzi ...
pisz szybciutko,,
Twoja Maru;3
Ojej, ten rozdział był... Gorący xD. Ale fajnie że Avgar umiał się powstrzymać. Chociaż co się stało z jego szkołą? Chodzi jeszcze do niej?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny! Dodaj szybko nexta!
*.* awwww to było boooskie *.*
OdpowiedzUsuńdzisiaj przeczytałam tego twojego bloga i normalnie czakam na więcej!
Avgar pozytywnie mnie zaskoczył, a Luis jak gadał do swojego 'małego przyjaciela' haha to mnie rozbawiło xd
czekam na nn ;D
to było świetne:) i pomysłowe:) niby takie niweinne a jednak coś:) tylko rozdział któtki:( Dużo weny:)
OdpowiedzUsuńAAAaaaachhh, to było bezbłędne! Jestes niesamowicie utalentowana i masz cholernie rozbujaną wyobraźnię! Nawet nie wiem jak mam to skomentować. To było piękne, zabawne, pomysłowe i boskie! A i nasz Lui gadający do swojego wacka xD OMG :D Czekam na next rozdział. :DD
OdpowiedzUsuńSzkoda takiego momentu, ale taki bieg wydażeń tylko podkręca apetyt na dalsze losy bohaterów
OdpowiedzUsuńA odnośnie czcionki, to nie ma problemu. Zacznę od następnego rozdziału.
Cudowny rozdział:) Jak zawsze zresztą! Z utęsknieniem wyczekuję na jakąś odważniejszą scenę pomiędzy Avagarem a Luisem:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że prędko pojawi się kolejna część!
Zapomniałabym:
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że Avgar czuje do Luisa znacznie więcej niż tylko pożądanie. Bardzo mi się to podoba:)
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały Avgar, taki czuły cudownie tak Luis jest jedyny w swoim rodzaju ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka