Szalonych przygód Luisa ciąg dalszy.
Wiecie, że każdy lek ma jakieś skutki uboczne. Ten rozdział właśnie na ten
temat.
Siedziałem w
dzbanie starając skurczyć się najbardziej jak potrafiłem. Modliłem się do
wszystkich znanych mi bogów, aby nie przyszło im do głowy tutaj mnie szukać.
Nie zrobię z siebie widowiska. Sonia śmiała by się potem ze mnie całymi
tygodniami. Było mi duszno i niewygodnie. Moje biedne nogi całkiem zdrętwiały i
zaczęły mi po nich pełzać tzw. mrówki. Kręciłem się więc niespokojnie nie mogąc
się ułożyć.
- Co to
takiego? Coś jakby chrobot i szuranie? – usłyszałem głos ciotki. – Masz w domu
myszy? To obrzydliwe!
- Co ty
wymyślasz głupia kobieto? Skąd by się wzięły w dzbanie? – prychnął na nią
Avgar.
- W takim
razie rozwalmy go i zobaczymy co się kryje w środku – stwierdziła Sonia.
-
Oszalałaś?! To unikalny zabytek! W dodatku prezent od mojej przyjaciółki
Kleopatry – krzyknął demon, po czym doszły do mnie odgłosy szamotaniny. – Co
robisz przeklęta wiedźmo?!
- Nie bądź
taki drobiazgowy. Wygląda na to, że masz w domu intruza. Ciekawe kto to może
być? – rozległ się huk, trzask pękającej porcelany, a potem moja wspaniała
kryjówka rozleciała się na kawałeczki. Pisnąłem przestraszony i schowałem się
za szerokimi plecami Avgara zanim zdążyła rzucić na mnie okiem. Uczepiłem się kurczowo jego koszuli, aby nie mógł
mnie stamtąd wyciągnąć.
- No proszę
i oto mamy naszą zgubę – odezwała się z zadowoleniem ciotka. – Pokaż się Luis,
muszę zobaczyć co się stało.
- Nic.
Możesz już sobie iść – wymamrotałem niewyraźnie przywierając jeszcze mocniej do
demona.
- Nie bądź
głuptasem. Sonia pomoże ci pozbyć się problemu, ale musisz z nami
współpracować. Choć raz zachowaj się jak dorosły. - Po takiej przemowie nie
pozostało mi nic innego jak wyjść z ukrycia. Nieśmiało wychyliłem najpierw
głowę, a potem całą resztę. Dziewczyna na mój widok dosłownie osłupiała.
Otwierała i zamykała usta zupełnie jak pozbawiona wody ryba.
- Oooo… Jeny…
Czułki i ogon? Co wyście tu do cholery wyprawiali?! – wrzasnęła jak tylko
odzyskała głos.
- My? No nie
żartuj sobie! To ten durny bachor wsadził łapy do mojej szafki z żelami! –
oburzył się mężczyzna.
- Penie, że
wy! Jakbyś był odrobiną mądrzejszy od niego, to byś nie zostawiał niezamkniętej
witrynki z takimi niebezpiecznymi substancjami – odparła dziewczyna patrząc z
dezaprobatą na demona.
- O kobieca przewrotności!
Przecież ja mieszkam sam, po co więc miałem ją zamykać? – kłótnia rozpoczęła
się na dobre. Zarzuty i złośliwe uwagi latały tam i z powrotem. Zupełnie
zapomnieli o mnie i moim problemie. Przez chwilę słuchałem tego w milczeniu
wreszcie nie wytrzymałem i wybuchnąłem.
- Hej! To ja
Luis, czy to nie mnie mieliście czasem pomóc? – ryknąłem, starając się
przekrzyczeć ich oboje. Byłem ogromnie zdenerwowany sytuacją w jaką się
wpakowałem. Co będzie jak zostanę już taki na zawsze? Jakby chcąc wyrazić moją
frustrację latarenki na czułkach zaczęły świecić coraz jaśniej, a puszysty
ogonek miotał się nerwowo na boki. Chyba coś do nich jednak dotarło bo umilkli
jednocześnie. Dziewczyna podeszła do mnie i zaczęła dokładnie oglądać moje
dodatkowe członki. Po chwili westchnęła ciężko i zwróciła się do Avgara.
- Próbowałeś
już czegoś? To jakaś dziwna mutacja!
- Nie
chciałem bez ciebie. Mam tu pewien środek, ale nie wiem czy zadziała –
mężczyzna wziął do ręki tubkę z jakąś dziwną substancją. Zaczęła się fachowa dyskusja.
Padały dziwne nazwy i słowa, które nic mi nie mówiły. Kiedy oni zajęci byli
rozmową drzwi się otworzyły i do środka wtargnęli Sam z Arturem uzbrojeni jak
filmowi gangsterzy. Omietli wzrokiem pokój i zamienili się w słupy soli
zupełnie, jak w pierwszej chwili ciotka. Widziałem zaniepokojenie i troskę
malującą się na twarzy Ostrowskiego oraz coraz szerszy uśmiech jego towarzysza.
- Skąd
wiecie, że ja tu jestem? – zapytałem chcąc przerwać niezręczną ciszę. – Po co
wam całe to żelastwo?
- Wiesz,
myśleliśmy, że zastaniemy tu trupy i zgliszcza. Wpadł do nas przerażony Daniel
krzycząc coś o potworze z piekieł ciskającym ogniem, który uprowadził Luisa.
Przybiegliśmy więc na ratunek – odparł Sam przyglądając mi się z coraz większą
fascynacją.
- Jesteś
prześliczny! – oczarowany Artur i z
szybkością błyskawicy rzucił się do przodu. Złapał za mój biedny ogonek, zaczął
go gładzić i ściskać mrucząc z zachwytu. Nie zdążył powiedzieć niczego więcej,
bo dwaj wściekli mężczyźni skoczyli na niego, obalając go z impetem na ziemię.
- Zostaw
mnie, tego zboczeńca! – odezwał się wściekły Ostrowski do Avgara. Jednym szarpnięciem
podniósł z podłogi nieco oszołomionego tym atakiem Artura. Cisnął go na
najbliższą sofę, złapał za włosy i szarpnął wyrywając mu cały pęk.
- Ała… -
jęknął mężczyzna.
- Ty kudłata
pokrako – wrzasnął Sam – trochę futerka
i zupełnie zapominasz o moim istnieniu. Jeszcze wczoraj skomliłeś jak to mnie
bardzo kochasz, byle się tylko dostać do mojego łóżka, a dzisiaj proszę, od
razu znalazłeś sobie zastępstwo. Jedno machnięcie puszystą kitką i już po
tobie. Od dzisiaj się do mnie nie zbliżaj. Nie chcę mieć więcej do czynienia z
takim niewiernym napaleńcem – fuknął mocno urażony i wyszedł z pokoju dumnym
krokiem. Artur przez chwilę stał w milczeniu, jakby nie mogąc uwierzyć w to co
usłyszał. Po czym odwrócił się na pięcie i pognał za obrażonym kochankiem.
- Chyba mamy
ich z głowy? – odezwał się Avgar.
- No i
dobrze. Bierzmy się do roboty – Sonia wzięła od niego pojemnik z mazidłem i
zaczęła delikatnie nakładać mi na ogonek i czułki. – Nie ruszaj się przez
chwilę. Najlepiej połóż się na brzuchu – wskazała stojącą w kącie kanapę.
Spełniłem jej polecenie. Po chwili poczułem dziwne ciepło rozchodzące się
wzdłuż mojego kręgosłupa. Cała skóra zaczęła mnie piec i mrowić. Kwadrans potem
czułem się już całkiem nieźle.
- Mogę
wstać? – zwróciłem się do ciotki. – Chyba zniknęły? – pomacałem się najpierw po
głowie, a potem po pupie. Skoczyłem na równe nogi i podbiegłem do lustra. –
Hurra! – krzyknąłem z rozpierającej mnie radości i podskoczyłem do góry.
- W takim
razie ja już pójdę. Zostawiłam w sklepie dziewczyny i nie wiadomo co tam
podczas mojej nieobecności narozrabiały. Ty zostań tutaj do rana. Gdyby działo
się coś niepokojącego, to Avgar mnie zawiadomi. Miałeś tym razem ogromne
szczęście dzieciaku – stwierdziła pobłażliwie Sonia i pomaszerowała do drzwi. Widziałem w
lustrzanej tafli jak demon stanął za mną uśmiechając się do mnie z ulgą.
- Szkoda
tylko tego ślicznego ogonka – westchnął z udawanym smutkiem, wykrzywił się do
mnie kpiąco i klepnął w tyłek lekko zaciskając na nim palce.
- Aaaa… -
pisnąłem przeraźliwie, bo miałem wrażenie, że moje ciało stanęło w płomieniach.
Zdradliwie ciepełko rozeszło się we wszystkich kierunkach stawiając natychmiast
na baczność to i owo. Przerażony stwierdziłem, że mój penis powiększył swoją
objętość i stał się twardy jak kamień w ciągu kilku sekund. Sutki nabrzmiały i
były tak wrażliwe, że nawet ocierająca się o nie podczas oddychania koszulka
posyłała do mojego mózgu dreszcze rozkoszy. A wszystko to od jednego dotyku
mężczyzny.
- Coś ty mi
do cholery zrobił ?! - wrzasnąłem wściekle
na nic nie rozumiejącego demona. Patrzył na mnie zdziwiony i mocno zaniepokojony moim
zachowaniem.
- Luis co
się dzieje? Boli cię coś? – złapał mnie za ramię, a ja ponownie krzyknąłem i
szarpnąłem się w bok. Erekcja stała się tak duża, że każdy ruch zaczął
powodować cierpienie. – Wyduś coś z siebie!
- Eee..
Muszę do łazienki – wyjąkałem cały czerwony na twarzy.
- Nigdzie
nie pójdziesz dopóki nie powiesz o co chodzi. Widzę, że coś poszło nie tak.
- Poradzę
sobie sam. Tylko mnie tam zaprowadź – mimowolnie jęknąłem i zobaczyłem w
lustrze, że mój problem robi się dostrzegalny gołym okiem. Miałem na sobie
obcisły podkoszulek i dość ciasne jeansy. Sterczące sutki i wypukłość w
spodniach były widoczne jak na dłoni. Zobaczyłem jak Avgar podąża za moim
wzrokiem i szeroko otwiera oczy ze zdumienia. Spurpurowiałem o ile to możliwe
jeszcze bardziej. Na twarzy stojącego za mną mężczyzny wykwitł koci uśmieszek,
a szkarłatne źrenice zabłysły pożądliwie.
- No cóż,
masz chyba nieoczekiwane skutki uboczne, ale temu można chyba łatwo zaradzić –
wziął mnie na ręce i poniósł w niewiadomym kierunku. Nie miałem nawet siły
protestować. Opanowała mnie jakaś dziwna niemoc, a całe drżące ciało było
napięte ja struna. – Ooo… To musiał być
jakiś cholerny afrodyzjak! Ahh… Nie mam
aż takiego temperamentu! – pojękiwałem cicho przy najmniejszym wstrząsie. Pokój
do którego zdążaliśmy okazał się sypialnią demona. Położył mnie ostrożnie na
wielkim łożu z baldachimem nakrytym jedwabną, czarną pościelą.
- Muszę
ściągnąć z ciebie te ciuchy. Wzmagają tylko doznania i powodują cierpienie –
mężczyzna zaczął powoli rozpinać moją
koszulę.
-
Oszalałeś?! Nie będę przed tobą paradował na golasa! – zaprotestowałem z trudem,
mając ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu.
- Jak jesteś
taki mądry, to zrób to sam – odparł złośliwie demon i usiadł ze skrzyżowanymi
ramionami obok mnie na łóżku. Zacząłem nieporadnie gmerać przy guzikach, ale
oczywiście niczego nie udało mi się dokonać. Widząc, że kompletnie sobie nie
radzę mężczyzna wyciągnął w moim
kierunku ręce.
- Niee.. - pisnąłem
ogromnie zażenowany zaistniałą sytuacją.
- Lui,
uspokój się. Wyobraź sobie, że jestem medykiem – Avgar przemawiał do mnie
łagodnie jak do chorego zwierzątka. Nigdy go takim nie widziałem. Delikatnie manewrując
ściągnął ze mnie koszulę. Spojrzał łakomym wzrokiem na moje sutki i westchnął
głęboko.
- To z
pewnością zemsta jakiegoś złośliwego boga – jęknął z rezygnacją. – Zesłał cię
na ziemię, by mnie torturować – oblizał usta i kontynuował rozbieranie. Z
ogromnym niepokojem obserwowałem jego wyczyny. Tymczasem moje ciało rozpalało się coraz mocniej. Co chwila wstrzymywałem oddech
starając się głośno nie jęczeć. Widziałem, że demon jest coraz bardziej podniecony i
z ogromnym wysiłkiem stara się nad sobą zapanować. Kiedy jednak dotarł do
guzika od spodni pisnąłem przestraszony.
- Co znowu? –
warknął niecierpliwie.
- Wiesz ja
nigdy… Mnie nigdy nikt nie oglądał nagiego… Ja… - wyjąkałem się drżącym głosem.
Przerwać mi w takim momencie! Jeśli pamięć mnie nie myli to do mnie miało się pretensje o przerywanie w takich momentach ;) Aaaa teraz nie zasnę bo będę myślała zrobią to nie zrobią tego.
OdpowiedzUsuńDodatkowo powiadamiam że przeniosłam swojego bloga na adres dziennik-lunylu.blogspot.com i znajduje się na nim nowy rozdział opowiadania. Z niecierpliwością oczekuje następnego rozdziału.
Nie!!!XD Tyle czekałam na ten moment a tu przerwa:( Rozdział oczywiście świetny, a takie przerywanie w sumie zaostrza apetyt. Mam nadzieję, że szybko pojawi się kolejny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Luis jest taki słodziutki, te jego ostatnie słowa na koniec notki. Avgar pewnie aż obliże usta z zadowolenia w końcu będzie pierwszym, który będzie oglądać chłopaka nago. Jejcu z ogonkiem Lu pewnie wyglądał szałowo.Ciekawe czy pohamuje Avgar swoje popędy seksualne i nie wykorzysta Lu w chwilach słabości.
OdpowiedzUsuńO mój Bozszzz !! Ja chce jeszcze!! Jak mogłaś skończyć w takim momencie? Robisz to specjalnie nioo !!
OdpowiedzUsuńPisz szybciutko ^^
Twoja Maru;3
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, skutki uboczne no pięknie, a Artur haha wystarczyło, że zobaczył futerko i oszalał o razu...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka