Adam
Pojechałem
do szkoły w strasznym stanie. Przetrwanie ośmiu godzin w klasie z kacem
gigantem było naprawdę ekstremalnym przeżyciem. W głowie mi huczało wzburzone
morze, w gardle paliło, a żołądek urządzał dzikie harce. Dziewczyny szybko
zorientowały się co mi dolega i ulitowały
się nade mną. Przyniosły mi sok pomidorowy i anty- kacusia z pobliskiej apteki.
Trzeba przyznać, że bliźniaczki znały się na rzeczy. Po dwóch godzinach byłem
jak nowo narodzony. Podczas obiadu przysiadła się do nas Kasia. Wyglądała
dzisiaj wyjątkowo seksownie w obcisłej mni spódniczce i puszystym sweterku.
- Adam,
wracasz dzisiaj po szkole od razu do domu? W kinie grają niezły film, może
wybrałbyś się ze mną? – zaszczebiotała słodko patrząc mi prosto w oczy.
Momentalnie stopniałem jak śniegi na wiosnę. Najładniejsza dziewczyna w szkole
proponowała mi randkę. Poczułem się jakbym urósł kilka centymetrów.
- To urwijmy
się z trzech ostatnich godzin – zaproponowałem beztrosko, myśląc w tej chwili o
wkurzonym nieziemsko opiekunie. Jak
wyjdziemy teraz, to zdążymy do jego przyjazdu. - Możemy iść też do
kawiarni po seansie. - Dziewczyna z uśmiechem skinęła na zgodę głową. Złapałem
ją za rękę i wybiegliśmy ze stołówki. Po drodze ubraliśmy się, złapaliśmy
plecaki i uciekliśmy przez okno w łazience dziewczyn.
Randka nie
powiem była całkiem miła. Kasia w kinie kleiła się do mnie wręcz
nieprzyzwoicie. Musiałem zrobić na niej niesamowite wrażenie. Czułem się jak
prawdziwy zwycięzca. Kiedy zaczęła mnie głaskać po ręce i przytulać się mój
rozsądek odleciał w siną dal. Chyba jestem jednak bardzo przyziemnym facetem,
bo euforia nie trwała długo. Mimo całego zauroczenia dziewczyną wydawało mi się, że to
wszystko toczy się zbyt szybko. Nie zdążyliśmy się jeszcze dobrze poznać, a już
miziamy się w ciemnej sali. Po filmie siedzieliśmy jeszcze chwilę w kawiarni
gawędząc o różnych głupstwach. Zerknąłem na zegarek i stwierdziłem, że zbliża
się godzina przyjazdu Nissima. Poszliśmy więc powoli przez ośnieżony park w
kierunku szkoły. W bramie Kasia zatrzymała się i złapała mnie za ramię.
- Nie
pożegnasz się? – zapytała trzepocąc długimi rzęsami. Zaczerwieniłem się i
niepewnie objąłem ją w talii. Ułożyła usta w ryjek. Pocałowałem ją, delikatnie
łącząc nasze wargi. Było hm, całkiem przyjemnie, bez żadnego bicia serca,
miękkich kolan i zawrotów głowy. Chyba tak właśnie powinien wyglądać słodki
buziak z dziewczyną. Prawda? Miałem jednak
niejasne wrażenie, że cos tu nie gra, ale zrzuciłem to na karb mojej wybujałej
wyobraźni. Widocznie te sprawy wymagają ćwiczeń i następny całus na pewno
będzie lepszy. Odsunąłem się od dziewczyny, która wyglądała na nieco
rozczarowaną.
- Zaprosisz
mnie do siebie na weekend? – zapytała znienacka.
- Eee… Zapytam, mieszkam w wynajętym pokoju – odpowiedziałem zaskoczony jej
bezpośredniością. – Muszę już iść, nie chcę sobie przechlapać u opiekuna.
Ostatnio ciągle mu podpadam.
- W takim
razie pa, do jutra – pomachała mi Kasia. Spojrzałem nad jej ramieniem i cały
dobry humor od razy gdzieś wyparował. Zadrżałem ze strachu. Nissim stał w
bramie i wpatrywał się we mnie tymi swoimi zimnymi jak kryształki lodu oczami. W
jego spojrzeniu było coś takiego, że zacząłem się cofać. Zaczął iść w naszym
kierunku szczerząc zęby w drapieżnym uśmiechu. Minął mnie i stanął przed
zaskoczoną Kasią. Dziewczyna zlustrowała go od stóp do głów, widać było, że to
zobaczyła bardzo jej się spodobało, bo zaczęła wyginać się zalotnie.
- Moja panno
– odezwał się mężczyzna patrząc na nią pogardliwie – nie życzę sobie abyś
utrzymywała z Adamem jakieś kontakty. Nie pozwolę, żebyś dorwała się do jego
kart kredytowych więc nic tu po tobie. Następnym razem już nie będę taki miły –
dorzucił groźnie. Kasia ogromnie się zmieszała, otwierała i zamykała usta nie
wiedząc co powiedzieć. Tymczasem Nissim położył mi rękę na ramieniu i popchnął lekko
do przodu.
- Do domu marsz
– warknął.
- Phy…- prychnąłem
wściekły na niego za jego zachowanie, ale widząc zimną furię w oczach opiekuna
nie odważyłem się odezwać. Pomaszerowałem do zaparkowanego na ulicy samochodu.
Wsiadł trzaskając drzwiami tak mocno, że o mało nie wyleciały z zawiasów.
Wzdrygnąłem się i spuściłem głowę. Jechaliśmy w milczeniu ośnieżoną drogą,
nasze oczy ani razu się nie spotkały. Słyszałem jednak jak mężczyzna zgrzyta ze
złości zębami. Dojechaliśmy do jego domu w ekspresowym tempie. Zostawiłem tam
niestety kilka książek potrzebnych mi na dzisiaj do nauki. Poszedłem do swojego
pokoju i zacząłem szukać podręczników. Mamrotałem przy tym pod nosem co myślę o
nadopiekuńczych facetach wtykających nosy w nie swoje sprawy. Zostawiłem
niestety otwarte drzwi i to był mój błąd. Nissim musiał usłyszeć co nieco, bo z
impetem wszedł do pokoju.
- Nie masz
odwagi powiedzieć mi tego głośno smarkaczu? – zapytał przyciskając mnie swoim
twardym ciałem do ściany i kładąc ręce po obu stronach mojej głowy.
- Jesteś
okropny, narobiłeś mi wstydu przed moją dziewczyną – wrzasnąłem równie wściekły
jak on.
- Parę
nędznych całusów i trochę macania, a ty już składasz deklaracje tej małej
puszczalskiej? Jesteś żałosnym gówniarzem – warczał wprost do mojego ucha, a ja
mimowolnie poczerwieniałem. Był blisko, zbyt blisko. Całym sobą czułem jak
falują mięsnie na jego klatce piersiowej. Chcąc się uwolnić uniosłem kolano i
zamiast go odepchnąć tak jak to miałem w planie, ześlizgnęło mi się i weszło
między jego uda. Sapnął zaskoczony.
- Jesteś
wredny, jak mogłeś jej powiedzieć, że czyha na moją kasę? – odezwałem się już
mniej pewnie, bo poczułem jak jego ciepłe dłonie ześlizgują się wzdłuż moich
boków by w końcu objąć moje pośladki.
- Oszalałeś?
Ile razy mam ci mówić, że faceci mnie nie kręcą! Kasia całuje lepiej od ciebie!
– krzyknąłem bezmyślnie i w tym samym momencie tego pożałowałem.
- Ale z
ciebie paskudny kłamczuch – zacisnął palce na moim tyłku.
- Jak
śmiesz?! – zdesperowany, nie wiedząc co mam robić ugryzłem go w ramię. Miałem
nadzieję, że ból przywróci mu rozsądek i mnie w końcu puści. Tymczasem złapałem
się we własne sidła. Oczy mu zapłonęły i przybliżył swoją twarz do mojej.
- Udowodnij,
że mówisz prawdę – uśmiechnął się do mnie przewrotnie i zaczął lizać moją
szyję. Jego dłonie miarowo masowały moje pośladki przyciskając coraz mocniej nasze biodra do siebie. Poczułem jak bardzo jest pobudzony i zaczerwieniłem się po
same uszy. Jego penis zaczął ocierać się o mój i już po chwili postawił mnie w
stan gotowości. Zdradzieckie ciało prężyło się i drżało bez udziału mojej woli.
Lgnęło do niego jak ćma do światła. Ciepły język wyczyniał cuda z moją skórą,
która zrobiła się wrażliwa na najlżejszy dotyk. Zacząłem jęczeć, z początku
cichutko potem coraz głośniej.
- Tak
skarbie, właśnie tak – mruczał niskim głosem, a ja rozgrzewałem się z każdą
sekundą coraz bardziej. – Poddaj się i przestań ze mną walczyć –
niespodziewanie włożył jedną dłoń między nasze ciała i ujął delikatnie mojego
penisa. Zaczął go gładzić przez materiał spodni, a ja zamknąłem oczy i
skomlałem jak szczeniak. – Nie bój się, rozsuń trochę nogi - usłyszałem gorący
szept. Uda zareagowały same pozwalając mu na jeszcze intymniejszą pieszczotę.
Teraz mógł dosięgnąć także moich jąder. Ugniatał je i drażnił z wielką wprawą,
a ja topiłem się jak masło na rozpalonej patelni. Podniósł głowę i zawładną
moimi ustami. Wsunął głęboko język i zaczął gładzić ich wnętrze. Byłem jak w
transie. Pozwalałem mu robić z sobą wszystko na co miał ochotę. Wreszcie moje
ciało wygięło się w łuk i jak prawdziwy smarkacz spuściłem się w spodnie.
Oparłem się o niego dysząc głośno i drżąc na całym ciele. Zacząłem się
uspokajać, Nissim trzymał mnie mocno w swoich ramionach, gdyby mnie puścił, to na
pewno bym upadł. Wraz z opamiętaniem wrócił także rozsądek. – Jak on mógł mi to zrobić? To był pierwszy
raz gdy do orgazmu doprowadziły mnie inne ręce niż moje. Zachowywałem się jak
dziwka w objęciach faceta. Jestem zboczeńcem! – zrobiło mi się niedobrze. W
wyobraźni zobaczyłem wykrzywioną pogardą twarz ojca, mówiącym o naszym
homoseksualnym sąsiedzie. Wilgotne spodnie lepiły mi się do nóg. Odsunąłem się
od mężczyzny, spojrzałem na niego ze złością i z całej siły uderzyłem go w
twarz. Nie czułem jak po policzkach zaczynają mi płynąć strumieniem łzy.
- Kto ci dał
prawo, żeby mnie dotykać?! Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj! – wrzasnąłem, rozłożyłem
skrzydła i umknąłem starym zwyczajem przez okno.
- Adaś
wracaj! – usłyszałem za sobą krzyk Nissima.
………………………………………………………………………..
Luis
Wstałem
wcześnie, zjadłem w pośpiechu śniadanie i pognałem nad jezioro. Nie chciałem
się spotkać z wkurzoną na mnie ciotką. Było teraz zamarznięte i dzieciaki z
miasteczka jeździły po nim na łyżwach. Oczywiście było to zabronione i sierżant
Kropelka latał za nimi wrzeszcząc na nich i piszcząc przeraźliwie na policyjnym
gwizdku. Usiadłem na kamieniu, ale przez ten hałas nie mogłem się skupić.
Miałem plan, co prawda marny, ale trudno. Chciałem odtworzyć wszystko co
zrobiłem tamtego dnia. Skupiłem się i myślach zanurzyłem się w głąb zimnych wód
jeziora. Starałem się wyobrazić sobie jak wygląda zwyczajne życie jego mieszkańców.
Już po chwili pływałem razem z karpiami, po drodze widziałem nawet kilka
węgorzy i szczupaka. Poczułem jak coś ze mnie się uwalnia i rozchodzi się po
wodzie. Miałem nadzieję, że osiągnąłem sukces. Otworzyłem oczy, wstałem i….
- Pac.. -
dostałem miedzy oczy ogromną śnieżką. Poślizgnąłem się na lodzie i upadłem na
tyłek. Spojrzałem w gorę i dostrzegłem mojego oprawcę. Nade mną stał Legolas z
rękami w kieszeniach, jego szczupłą twarz wykrzywiał złośliwy uśmieszek.
- Ty elficki
wypierdku! – wrzasnąłem i w pierwszym odruchu miałem mu oddać zwalając na niego
śnieg z pobliskiej choinki, ale zraz się rozmyśliłem. Miałem przecież o wiele
lepszą broń. Skoncentrowałem się i wyobraziłem sobie jego nos wielkości sporego
kartofla. Coś rozjarzyło się w powietrzu i już miałem przed sobą przezabawny
obrazek. Blondas z wielką bulwą na twarzy wyglądał naprawdę świetnie.
- Co ty mi
zrobiłeś smarkaczu? – pisnął ze złością Legolas.
-
Lustereczko by ci się przydało – stwierdziłem z szerokim uśmiechem. Ze
zdumieniem zauważyłem, że ledwo przestałem mówić on już trzymał w ręce
zwierciadło.
- Oż ty wredny
– elf wykonał jakiś skomplikowany gest i poczułem dziwne mrowienie w okolicy
mojego tyłka. Spojrzał na mnie i zaczął chichotać jak szalony. – Ciekawe czy
teraz też będziesz się Avgarowi podobał. – Odrobinę przestraszony jego radością
zacząłem w popłochu obmacywać swoje tyły. Wydawały się jakby większe? Rosły z
sekundy na sekundę i już po chwili zamiast zgrabnych pośladków miałem wielką
dynię. Musiałem mieć chyba ze sto pięćdziesiąt centymetrów w biodrach. Przy
moim wzroście wyglądałem z pewnością komicznie. Podszedłem do blondasa i
spojrzałem mu groźnie w oczy.
- Odwołaj to
śmieciu! – krzyknąłem na drania.
- Chciałbyś –
pokazał mi gest pingwina. Nigdy bym nie pomyślał, że zieloni znają takie
młodzieżowe zagrywki. Krew się we mnie wzburzyła. Nie pozwolę temu cieniasowi
się obrażać. Skoczyłem na drania z zębami i pazurami. Drapałem i gryzłem, gdzie
tylko mogłem dosięgnąć. Elf chyba nie spodziewał się takiego obrotu sprawy bo
pisnął cienko, ale trzeba przyznać, że się nie wycofał. Wczepił się natomiast paluchami
w moje włosy i ciągnął za nie niemiłosiernie. Upadliśmy na śnieg i zaczęliśmy
okładać się jak gówniarze. Słyszała nas chyba cała okolica bo darliśmy się przy
tym niemiłosiernie nie szczędząc sobie wyzwisk. Tocząc swoją bitwę zupełnie
przestaliśmy zwracać uwagę na otoczenie. Nagle czyjeś silne dłonie pociągnęły
nas do góry i oderwały od siebie.
- Co wy do
jasnej cholery wyprawiacie? – usłyszałem wściekły głos Avgara. Wyglądacie jak
dwa skretyniałe bałwany, tyle, że jeden ma wielki nochal, a drugi ogromny
tyłek.
- Liren –
zwrócił się do elfa – ciekawe jak wygląda teraz moja przesyłka? Jak coś
zgniotłeś w czasie tej bijatyki to mnie popamiętasz! Jesteś od niego o wiele starszy i powinieneś
być choć odrobinę mądrzejszy – puścił zmieszanego blondasa na ziemię prosto w
wielką zaspę. Wypełzną stamtąd prychając i nie oglądając się za siebie
powędrował do zamku.
- A ty –
zwrócił się do mnie demon – ledwie jedną psotę naprawiłeś od razy wpakowałeś
się w nowe kłopoty. – Potrząsną mną jak kociakiem. Powinienem cię za karę tutaj
zostawić z tym wielkim zadem.
- Ja nie mam
zadu tylko dupcię – mruknąłem urażony. Zrobiło mi się przykro, jeśli zaklęcia
nie uda się odwrócić już na zawszę pozostanę taką paskudą. Usta same ułożyły mi
się w podkówkę. – Nie chcesz mnie, bo jestem teraz brzydki? – chlipnąłem niespodziewanie
dla samego siebie. Zacząłem się zachowywać jak jakaś nawiedzona nastolatka.
Przez tego faceta głupiałem z każdym dniem coraz bardziej.
- Luis, ty
chyba nie zaczniesz płakać z powodu takiego głupstwa? – zapytał Avgar, patrząc
na mnie zaniepokojony i zaskoczony moją reakcją. – Ostatnio naprawdę dziwnie
się zachowujesz, a te twoje huśtawki nastroju bywają naprawdę przerażające.
- Mój
śliczny tyłeczek przepadł – rozbeczałem się na dobre. Mężczyzna wziął mnie w
ramiona i czule ucałował moje zdrętwiałe z zimna usta.
- Głuptasie,
przecież cię kocham i rozmiar twoich pośladków tego nie zmieni – szepnął mi do
ucha.
Szkoda, że tak szybko się skończyło. Ledwo zaczęłam czytać a już koniec. Czyżby Lu był w ciąży, zachowuje się jak kobieta przy okresie.
OdpowiedzUsuńJednak moim zdaniem to słodziutkie. Cóż, nie sądzę, żeby podobał się Avgarowi z większa pupą.
Cudowna notka, szczególnie akcja z Adaniem i jego lubą. Ciekawe kiedy on przejrzy na oczy.
Adaś się wystraszy| a szkoda... chociaż może to i dobrze będzie jeszcze z tego jakaś akcja może wbiegnie w jakieś niebezpieczeństwo. Dobrze się jednak sta|o że się podda| chociaż w ma|ym stopniu.
OdpowiedzUsuń|usi... bójka z e|fem kurcze zabawnie to wysz|o bardzo. A jak jeszcze wkroczy| Avgar to mys|a|am że po|eje się krew. Wysz|o pięknie ty|ko zastanawiające są te nastroje |uisa... W każdym razie końcówka rozdzia|u jak demon w końcu wyzna| mu mi|ość myś|a|am że się rozp|ynę i czekam na ciąg da|szy może w sypia|ni czy gdzieś:D co to za paczka którą mia| przynieść e|f? Dużo dużo weny i chęci niecierp|iwie czekam na ko|ejną notkę:)
UU... JESTEM W NIEBIE!!! ^^ KURCZE ALE DLACZEGO TAK MAŁO? :p xd
OdpowiedzUsuńPopieram to iż może Lu jest w ciąży - z głębi serca na to liczę - bo huśtawki to odpowiedni sygnał, jeszcze brakuje mdłości porannych - i nie koniecznie porannych - i już wszystko jasne. Weny życzę weny!
OdpowiedzUsuńoooooooooo jak słodkooo ^o^
OdpowiedzUsuńwięcej @.@
ooo Nissim ten seksowny drań.. ^^
OdpowiedzUsuńta lalunia co się do Adasia przystawiała tóż to tępe i lecące na kase definitywnie! -.-
Luuuuis i jego biedna dupcia T^T hehe ale jego tyłek powróci do poprzednich rozmiarów co nie ? xD
Hej,
OdpowiedzUsuńkochana cudowny rozdział, ja chcę więcej!!! och Adaś, Adaś, kiedy sobie uświadomi, że to Nissam jest mu przeznaczony ;], mam dziwne wrażenie, ze ta cała Kaśka chce się z nim tylko pobawić... udało się zniwelować Luisowi tą zieloną plagę, nie wiem dlaczego ale nie lubię tego Legalosa.... Avgarovi uda się odczynić urok wielkiego tyłka Luisa? Ciekawe gdzie poleciał Adaś... Czekam już z niecierpliwością na kolejny rozdział...
Weny, dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
rozdział super. tylko takie małe pytanie...czy luis czasami nie jest w ciąży? no wiesz te huśtawki nastrojów i w ogóle ;D wera
OdpowiedzUsuńKochana, powiem tylko tyle,,,
OdpowiedzUsuńnie wiem jak ty to robisz, ale kocham cię xD
Rozdział był świetny, to co zrobił Nissim i jak zareagował Adaś,,, *_* ciekawe jak to wszystko się dalej potoczy,, czy Adaś w końcu dopuści do siebie myśl, że podobają mu się mężczyźni a zwłaszcza ten jeden xD
A co do Louis'a ,,,haha xD Bajecznie,,
Twoja Maru;3
Też mam nadzieję że Lu będzie w ciąży, a jeszcze smieszniej będzie jak Avgar zmieniłby się w nadopiekuńczego tatusia *^-^* . Przesyłam Eliksir Weny i błagam o więcej .
OdpowiedzUsuńNa zawsze wierna
~Niebieska
Świetny rozdział :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBacran - jedno z wielu imion anioła Meta trona ,
OdpowiedzUsuńCarmiel - jeden z licznych aniołów strzegą-cych bram Północnego Wiatru ,
Emmanuel - ("Bóg z nami") - ańioł, który zjawił się w ognistym rydwanie obok Sidrasza, Misaka i Abednego. Podczas obrzędów magicznych Emmanuel jest przyzywany "pod trzecią pieczęcią". W poemacie de Vigny'ego Le Deluge Emmanuel to zarówno imię anioła, jak i jego syna spłodzonego z kobietą śmiertelną. W kabale, Emmanuel to sefira Malchut ("królestwo") w świecie berija,
Faris - anioł rządzący drugą godziną nocy (Praksil)
Hamon - według św. Hieronima Hamon to jedno z imion anioła Gabriela
Kael - anioł reprezentujący lub sprawujący władzę nad znakiem Raka
Wybrałam kilka imion dla naszego "jaja" xD Jeśli któreś Ci się spodoba podałam też skąd pochodzą i z tego co pamiętam to głównie imiona aniołów, a skoro Avgar jest demonem Loui może go wkurzyć imieniem anielskim :D http://bramaswiatow.pl/viewtopic.php?p=217557 tutaj masz stronę z której zaczerpnęłam i śmiało możesz poprzegląć xD Nie mogę się doczekać aż Adaś będzie tym brzemiennym i kiedy przyjdą na świat małe Nissimki :P I faktycznie Avgar miał rację w tej szklarni to Loui był bardziej zagrożony niżeli ich "jajo". Podrowienia czekam na następny rozdział :)
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Adaś, Nissim ci się podoba i koniec, i nic na to nie poradzisz, oj Avgar jak tak mogłeś powiedzieć o tyłeczku Luisa...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka