VeeVenea twój pomysł najbardziej przypadł mi do gustu, a to
z dwóch powodów, które są wyjaśnione poniżej.
Chyba zdajecie sobie sprawę, że to opko się kończy?
Luis
Minęło kilka
dni wypełnionych od rana do wieczora szalonymi pogoniami za Jajem oraz kłótniami
z Avgarem. Każdy z nas miał całkowicie odmienne zdanie jak nazwać naszego synka.
Po długich debatach zgodziliśmy się na Avis, złożone z członów naszych imion. W
języku łacińskim oznaczało ono ptaka. Cała rodzina orzekła, że idealnie psuje
dla takiego energicznego, skrzydlatego łobuziaka.
Avgar + Luis =
Avis
Avis od rana
był jakiś niemrawy, dużo spał i prawie się nie odzywał. Zaniepokojony jego
zachowaniem nie opuszczałem go na krok. Wieczorem byłem już prawie pewien, że
maluchowi coś dolega. Demona nie było i nie miał mi kto doradzić w tej sprawie.
W książkach niczego na ten temat nie znalazłem, chociaż całe popołudnie
wertowałem grube tomiszcza, które dostałem od Soni. Jajo leżało w kołysce i
dochodziły z niego dziwne chroboty. Podszedłem bliżej i zauważyłem, że skorupka
zaczyna pękać. Przestraszyłem się nie na żarty. Spanikowany zadzwoniłem do
ciotki, ale okazało się, że gdzieś wyjechała. Po chwili szczelina powiększyła się i
pojawiła się w niej maleńka rączka uzbrojona w ostre pazurki. Nie namyślając
się dłużej zacząłem delikatnie poszerzać otwór. Nie minął kwadrans i miałem w
ramionach swojego synka. Był mniejszy niż ludzkie niemowlę, a z ramion
wyrastały mu piękne płowe skrzydełka. Jasne włosy odziedziczył po mnie, a po
Avgarze duże, szkarłatne oczy, które
teraz wpatrywały się we mnie z ciekawością. Delikatnie go przytuliłem, był cały
pokryty jakąś mazią, która przyjemnie pachniała świeżo skoszoną trawą. Postanowiłem umyć i ubrać
golaska, żeby mi się nie przeziębił. Zabrałem go do łazienki i napuściłem wody
do wanny. Wstawiłem do środka leżaczek dla niemowląt. Położyłem na nim Avisa,
który zaczął radośnie gruchać i
zobaczyłem pierwszy słodki uśmiech na jego zarumienionej buzi.
- Teraz bądź
grzeczny. Tatuś cię umyje – wziąłem gąbkę i zacząłem ostrożnie zmywać z niego
maź. Niestety zupełnie mnie nie posłuchał, zaczął wić się na wszystkie strony i
machać nóżkami. Po chwili byłem cały mokry, a ten mały drań kwiczał z uciechy.
Rozebrałem się do bokserek, które bardzo szybko również zaczęły ociekać wodą i
kontynuowałem swoje zajęcie. Avis nadrabiał właśnie cały dzień. Wprost tryskał
energią. Bawił się w wodolot. Teraz nie tyko ręce i nogi poszły w ruch, pomagał
sobie jeszcze skrzydłami. Chciałem go złapać, ale poślizgnąłem się na mydle i
zrobiłem widowiskowy szpagat. Bokserki pękły mi na tyłku i pojawiła się na nich
duża dziura przez którą widać było moje pośladki. Nie miałem jednak czasu teraz
się tym zajmować. Mały wystartował jak odrzutowiec i przez otwarte drzwi
łazienki rzucił się do ucieczki. Zabrałem ręcznik i pognałem się za nim.
Rozpoczęła się szalona gonitwa po korytarzach zamku. Przez ostatnie dni
nabrałem trochę wprawy w lataniu, ale daleko mi było do tego smyka.
Pogwizdywał i wyczyniał w powietrzu niesamowite ewolucje. Zobaczyłem z daleka
jak do holu wchodzi Avgar z Legolasem. Avis zatoczył nad nimi kółko, wydał z
siebie bojowy bulgot i nagle na głowę
elfa poleciał cieniutki strumyczek moczu. Mężczyzna kwiknął i rzucił się do
ucieczki, a maluch wydał tryumfalny pisk.
- To nasz
synek? Niesamowite – roześmiał się demon i zwinnie złapał mokrego golaska. –
Lui, dlaczego trzymasz się za pupę i jesteś tylko w majtkach? Coś cię boli?
- Eee, to
może ja lepiej pójdę się ubrać – zarumieniłem się i starałem nie odwracać do
niego tyłem. Podałem mu ręcznik, a on owinął nim malucha. Demon wziął ze
stojącego nieopodal stolika książkę. Niespodziewanie rzucił nią we mnie, a ja
głupi odruchowo ją złapałem puszczając bokserki. Na widok moich nagich
pośladków demon zagwizdał przeciągle, a jego szkarłatne oczy zapłonęły.
- Kochanie,
ten nowy strój bije wszystkie poprzednie na głowę – oblizał się lubieżnie i
wyciągnął rękę, żeby mnie pomacać.
- Czego ty
uczysz to niewinne dziecko! – warknąłem na niego i pobiegłem po schodach na
piętro. Niestety Avgar był o wiele szybszy ode mnie, cały czas czułem jego
oddech na karku i słyszałem cichy chichot. Najwyraźniej drań doskonale się
bawił. Wpadłem do garderoby w swojej sypialni i zamknąłem się na klucz. Wciągnąłem
na siebie pierwsze lepsze gatki, które mi wpadły w ręce i jakieś stare sprane
jeansy. Jeszcze luźna koszulka i byłem gotowy. Jak tylko wszedłem do pokoju usłyszałem
oburzony bulgot leżącego na łóżku Avisa. Demon pochylał się nad nim i usiłował
ubrać go w śpioszki. To była naprawdę urocza scenka. Potężny mężczyzna pochylał
się nad rozbrykanym dzieckiem, które gulgocząc wesoło ze wszystkich sił
utrudniało mu zadanie. Demon uśmiechał się i widziałem na jego twarzy tyle
ciepła, że oczy natychmiast mi zwilgotniały. Kiedy go poznałem był wyniosłym,
chłodnym mężczyzną skłonnym do rozwiązywania wszystkich problemów w sposób
siłowy. Wzbudzał wtedy we mnie strach i respekt. Teraz stał przede mną czuły
ojciec patrzący z miłością na swojego maleńkiego synka. Ostrożnie manewrował
kruchym ciałkiem, aby nie zrobić mu krzywdy. Podszedłem bliżej i przytuliłem
się do jego szerokich pleców. Wspiąłem się na palce i pocałowałem swojego
mężczyznę w kark.
- Bardzo cię
kocham, nie potrafiłbym już bez ciebie żyć – wyszeptałem mu wprost do ucha.
Odwrócił się i pocałował mnie delikatnie w usta.
- Też cię
kocham skrzacie, ale czy możesz mi powiedzieć jak do cholery to się nakłada? –
Podsunął mi pod nos pampersa. Wziąłem go od niego, spojrzałem na zmarszczony z
irytacji nos i zacząłem chichotać na całego. Teoretycznie wiedziałem jak się to
robi. Widziałem wielokrotnie na filmach. W praktyce niestety było to o wiele
trudniejsze. Wiercący się Avis utrudniał zadanie i miał z tego niezłą zabawę.
Zanim udało się nam wspólnymi siłami go ubrać obsikał nas przy tym dwukrotnie.
Włożyłem łobuziaka do kołyski, natychmiast zaczął mruczeć coś do siebie po
swojemu, a oczka zaczęły mu się kleić. Zacząłem głaskać go po jasnej główce. W
ciągu kilku minut zasnął. Wyciągnąłem rękę do demona.
- Co powiesz
na wspólny prysznic? Chyba nie zamierzasz położyć w tym stanie do łóżka? –
pchnąłem go w stronę łazienki.
- Prysznic,
phi –złapał mnie na ręce i w jednej chwili znaleźliśmy się w jaskini z ciepłym
źródełkiem. Wylądowaliśmy w stawku w ubraniach. Wystarczyło jedno krótkie
mruknięcie Avgara i już byliśmy nadzy. Pisnąłem zaskoczony i usiadłem na
miękkim piaseczku, żeby zakryć wszystkie strategiczne miejsca. Było dość
płytko, bulgocąca woda sięgała mi zaledwie do ramion. Mimo, że już od dawna
byliśmy kochankami nadal odczuwałem zażenowanie swoją nagością w jego
obecności. Podniosłem głowę do góry i przed samym swoim nosem zobaczyłem
członka demona już w pełnej gotowości. Zarumieniłem się gwałtownie, ale nie
mogłem się powstrzymać, żeby go nie dotknąć. Pogładziłem delikatnie aksamitną
skórkę i usłyszałem cichy jęk wydobywający się z ust mężczyzny.
- Lui,
lepiej się tym nie baw, bo skończymy zanim zaczęliśmy – mruknął nieco ochryple
i usiadł obok. Wziął mnie na kolana i posadził twarzą do siebie. Odruchowo
owinąłem nogi dookoła jego talii. Pochylił się i wpił ustami w moje spragnione
wargi. Całował zachłannie jakby chciał mnie pożreć. Poczułem jak jego dłonie
zaciskają się na moich pośladkach. Jeden z jego palców zakradł się w pobliże
mojej dziurki i zaczął ją umiejętnie masować, wyrywając z mojego gardła ciche
westchnienia.
- Przestań
się ze mną droczyć – warknąłem do niego i niecierpliwie pokręciłem biodrami.
- Powiedz
głośno czego chcesz, bo inaczej nic z tego – uśmiechnął się i possał płatek mojego
ucha.
- Nigdyy… –
chciałem na niego krzyknąć, a wyszedł z tego przeciągły jęk. Ten drań uniósł
mnie nieco do góry, a potem zaczął przygryzać i podszczypywać nabrzmiałe sutki. Wiłem się w
jego ramionach drżąc na całym ciele. Tak bardzo pragnąłem spełnienia, a ten
łajdak się ze mną drażnił doprowadzając mnie do szaleństwa. Kierowany przez
instynkt i otumaniony pożądaniem sięgnąłem do tyłu, złapałem jego sączącego
członka i nabiłem się na niego jednym ruchem. Ból jaki poczułem trochę mnie
otrzeźwił. Wgryzłem się w szyję mężczyzny i znieruchomiałem.
- Głuptas –
wyszeptał mi czule do ucha – po co się było tak śpieszyć. Nie zdążyłem cię
nawet nawilżyć. Jutro będziesz kulał jak stary dziadek. – Poruszyłem się na
próbę. Penis demona musiał otrzeć się o moją prostatę, bo ogarnęła mnie
obezwładniająca przyjemność.
- Zacznij
mnie w końcu pieprzyć, bo nie ręczę za siebie – zacisnąłem wewnętrzne mięśnie
na jego gorącym członku. Sapnął i chwycił mnie za tyłek. Narzucił bardzo ostry
rytm. Mocne, nieco brutalne pchnięcia wyrzuciły mnie w inny wymiar pełen
głośnych, pełnych ekstazy okrzyków i różowej mgiełki okrywającej mój oszołomiony
przyjemnymi doznaniami mózg. W końcu całe ciało spięło się, wygięło w łuk i
obfity strumień spermy poleciał na brzuch mężczyzny. Avgar natychmiast poszedł
w moje ślady, jęknął i gwałtownie wystrzelił w moje wnętrze. Potem przytulił mnie
mocno i namiętnie pocałował.
- Mam coś
dla ciebie – wyciągnął do mnie zaciśniętą pięść. Otworzył ją i zobaczyłem dwa
proste, złote pierścienie pokryte starożytnymi elfickimi runami. Mniejszy
wsunął mi na palec.
- Biorę
sobie ciebie na towarzysza. Wszystko co mam - ciało, dusza i rzeczy materialne
należą także do ciebie. Kocham cię skrzacie i teraz już na zawsze będziemy
razem – Zobaczyłem tyle miłości w jego
szkarłatnych oczach, że bez wahania wziąłem od niego drugą obrączkę i włożyłem
mu na rękę.
- Biorę
sobie ciebie na towarzysza, a wszystko co mam już dawno sobie wziąłeś, więc nie
ma po co strzępić sobie języka – zarzuciłem mu ręce na szyję, a on parsknął
beztroskim śmiechem jakiego nigdy u niego nie słyszałem.
………………………………………………………………………………
Adam
Miałem
nadzieję, że do weekendu ten głupi Tomek znajdzie sobie inny obiekt westchnień.
W szkole był znany z niestałości w uczuciach. Co miesiąc miał innego chłopka.
Niestety przeliczyłem się w swoich kalkulacjach. W piątek po lekcjach ten
palant czekał na mnie w bramie z ogromnym plecakiem w ręce. Nie miałem wyjścia
i musiałem zabrać drania ze sobą. Do Posoki zawiozła nas Sonia, która właśnie
wracała z zakupami do domu. Tak jak się umówiliśmy z Nissimem wcisnąłem Tomkowi
kit z programem ochrony świadków i zawiązałem mu oczy. Opaskę ściągnąłem mu
dopiero jak byliśmy w zamku. Z opadniętą szczęką i wyrzeczonymi oczami
rozglądał się dookoła.
- Ale chata,
w życiu takiej nie widziałem! Mieszkasz jak jakiś średniowieczny wielmoża. Możemy
pozwiedzać? – odezwał się entuzjastycznie.
- Może
potem, teraz zaprowadzę cię do twojego pokoju. Za godzinę przyjdę po ciebie.
Kolacja jest o dwudziestej – zaprowadziłem go na piętro i do wielkiej komnaty całej
wypełnionej antykami. Lwią część pokoju zajmowało ogromne łoże z baldachimem. W
kominku palił się ogień. Podłogę przykrywał piękny turecki dywan.
- Tam po
lewej masz łazienkę do swojej dyspozycji. Zostawię cię samego – Zamyślony
powlokłem się do swojego pokoju. Zastanawiałem się jakby tu pozbyć się intruza.
Nie ma mowy żebym wytrzymał z nim przez trzy dni i patrzył jak klei się do
mojego opiekuna. Wróciłem o umówionej porze i zdębiałem na widok Tomka. Tym
razem naprawdę przeszedł samego siebie. Jego ubranie było tak obcisłe jak skóra
węża. Znać było każdą wypukłość na jego zgrabnym ciele. Nie miałem pojęcia jak
udało mu się w to wcisnąć. Wyeksponował wszystkie swoje atuty jak tania dziwka.
- Podoba ci
się? – zapytał najwyraźniej zachwycony samym sobą. – Doszedłem do wniosku, że
na posiłek w takim niezwykłym miejscu powinienem się jakoś elegancko ubrać.
- Czyli to
jest twój wizytowy strój? – omal nie udławiłem się śliną. –Lepiej już chodźmy.
– Po drodze zastanawiałem się jakim cudem taki idiota został kapitanem drużyny
koszykówki. Postanowiłem uzbroić się w świętą cierpliwość i jakoś przetrwać ten
dzień. Niestety jak tylko usiedliśmy przy stole Tomek zaczął roztaczać swoje
wdzięki. Zachowywał się zupełnie jak głuszce podczas godów. Stroszył piórka,
szczebiotał jak pensjonarka, wyginał i wypinał przybierając coraz wdzięczniejsze
według niego pozy. Jednym słowem robił co mógł, żeby zwrócić na siebie uwagę
Nissima. Demon przyglądał się temu przedstawieniu z rozbawionym uśmieszkiem od
czasu do czasu rzucając jakąś uwagę, która powodowała ze ten błazen mizdrzył
się jeszcze bardziej. Jadłem powoli, a każdy kęs stawał mi w gardle. Starałem
się nie patrzyć w ich stronę, ale i tak wszystko się we mnie gotowało. Tomek
sprytnie przesuwał swoje krzesło i w ten sposób po kwadransie znalazł się obok mojego opiekuna. Teraz mógł go molestować także
czynnie. Dotykał go niby przypadkiem przy każdym ruchu, a ten drań mrużył tylko
oczy i wyglądał jakby mu się to bardzo podobało. Kiedy jednak kapitan położył
rękę na jego udzie w wymownym geście nie wytrzymałem i rzuciłem widelec na
talerz. Mój gniew gdzieś się ulotnił i zrobiło mi się strasznie przykro.
Poczułem jakiś ucisk w piersiach, a do oczu zaczęły się cisnąć łzy. – O nie, nie pozwolę się upokorzyć! Muszę
stąd szybko wyjść, zanim się rozryczę! – wstałem i odsunąłem gwałtownie
krzesło.
- Co się
stało muszko? – zapytał Nissim.
- Chyba
jestem tutaj zbędny! – warknąłem niegrzecznie. – Jak chcecie się poseksić to
nie będę wam przeszkadzał! Trzeba było mnie uprzedzić, to zjadłbym kolację u
siebie – wybiegłem z jadalni.
- Adam
zaczekaj!- Z daleka dobiegł mnie głos demona i pobudził do jeszcze szybszego
poruszania się. Zamknąłem się w sypialni i z głośnym szlochem rzuciłem na
łóżko. Właśnie do mnie dotarło, że dla Nissima jestem tylko smarkaczem, którym
opiekuje się z obowiązku. Taki przystojny, inteligentny i w dodatku bogaty
mężczyzna bez trudu znajdzie sobie kochanka, albo lepiej dwóch. Co mógłby robić
z takim głupim niedoświadczonym dzieciakiem jak ja? Będę musiał znosić w domu
jego kolejne zdobycze, aż pęknie mi serce. Wstałem, wyciągnąłem z szafy plecak
i zacząłem się pakować trzęsącymi rękami. Najwyższy czas stąd odejść i nie być
dla nikogo zawadą. Nagle poczułem jak czyjeś ciepłe ramiona mnie obejmują.
Szarpnąłem się do przodu chcąc się uwolnić.
- Co robisz
skarbie? – Nissim łagodnie wyciągnął mi z ręki ubrania. Usiadł na łóżku i
pociągnął mnie na swoje kolana. – Dlaczego płaczesz?
- Wcale nie,
coś mi wpadło do oka – szedłem w zaparte pociągając nosem.
- Maleńki
jak długo jeszcze będziesz uciekał przed problemami, kiedy wreszcie mi zaufasz
– uspokajająco głaskał moje plecy. – Jestem tutaj dla ciebie, a ty udajesz, że
mnie nie dostrzegasz.
- Bzdura –
najeżyłem się ponownie – dzisiaj akurat to jesteś tu dla Tomka. Lepiej wróć na
dół, bo bzykanko jeszcze ci ucieknie! Nie będę ci już zawadzać, przeprowadzam
się do Soni, a jak mnie nie zechce to wrócę do rodziców!
- O czym ty
mówisz, naprawdę zamieszkałbyś znowu z ojcem? Przecież ty go nienawidzisz! –
Ujął w dłonie moją twarz i odwrócił ją do siebie tak, że teraz patrzył prosto w
moje oczy. – Kochanie….
- Nie słodź mi tutaj! Twoje kochanie jest w jadalni! – przerwałem mu i zacząłem
się wyrywać, bo poczułem, że znowu zaraz się rozpłaczę.
- Adaś, to
niemożliwe żebyś nie wiedział jak bardzo mi na tobie zależy – czule pogładził
mój policzek.
- Udowodnij
to!
- Jak,
przecież do ciebie nic nie dociera. Wymyślasz coraz bardziej niemądre teorie zamiast
ze mną szczerze porozmawiać – zdziwił się demon.
- Prześpij
się ze mną – wyrwało się niespodziewanie z moich ust – chcę, abyś był moim
pierwszym kochankiem – zarumieniłem się po same uszy jak dotarło do mnie to, co
właśnie wykrzyczałem mu w twarz.
- Jesteś
pewny, że tego właśnie chcesz – spojrzał mi głęboko w oczy. Coś musiał z nich
wyczytać, bo westchnął głęboko i delikatnie mnie pocałował. – Dobrze słońce,
zrobię co zechcesz – wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej sypialni. Położył
mnie na swoim ogromnym łóżku, a sam ulokował się obok. Zaczął wodzić palcami po
mojej klatce piersiowej, a guziczki koszuli jakimś cudem same się odpinały.
- Nissim –
wyjąkałem niepewnie.
-
Rozmyśliłeś się? – uśmiechnął się do mnie tym swoim oszałamiającym uśmiechem.
- Eee… wiesz…-
stękałem cały czerwony na twarzy. – Tylko bez robienia Jajek proszę, wolałbym
najpierw skończyć szkołę . Poza tym w mojej rodzinie często występują
bliźniaczki, wiec sam rozumiesz…- Nissim pochylił się i wpił w moje usta
skutecznie mnie uciszając.
- Strasznie
z ciebie wymagająca mała muszka. Nie wystarczy, że cię kocham, muszę jeszcze
spełniać wszystkie twoje zachcianki – westchną ciężko dając mi do zrozumienia
jak trudne zadanie przed nim postawiłem. Jednym słowem kpił sobie ze mnie w
żywe oczy, ale mnie to zupełnie nie obchodziło. Do mojego serca dotarło tylko
to jedno najważniejsze słowo. Poderwałem się z pościeli i usiadłem zdumionemu
mężczyźnie na biodrach.
- Rozbieraj
się demonie – szarpnąłem za pasek jego spodni – skoro jesteś mój, to musisz
spełniać bez szemrania wszystkie moje rozkazy. - Położyłem się na nim i mocno
objąłem go za szyję. Skorzystałem z tego, że otworzył usta chcąc o coś zapytać.
Wdarłem się do środka szturmem, a zaskoczony Nissim tylko zamrugał długimi
rzęsami i poddał się bez walki. Ta jędza Kaśka czegoś mnie jednak nauczyła.
Wredna z niej była dziewucha, ale całowała naprawdę po mistrzowsku.
KONIEC
……………………………………………
Betowała i robiła za Wena Niebieska
Dziękuję
wszystkim czytelnikom, którzy wytrwali ze mną do tego momentu. To było moje najdłuższe opowiadanie. Fabuła trochę
poszła w las, ale trudno. Mam nadzieję, że bawiliście się równie dobrze jak ja
podczas pisania tej historii. Jest już prolog współczesnego,
polskiego fantasy ,,Narzeczona dla czarta" tym razem coś o naszych rodzimych diabłach. Zawsze jak kończę
jakieś opko, to robi mi się strasznie smutno. Będę tęsknić za mieszkańcami Posoki.
Chciałam Pozdrowić Mefisto, ale nie wiem dlaczego nie mogę wejść na tego bloga. 8.08.2020